Szczęście - enigmatyczne słowo, które dla każdego może znaczyć zupełnie coś innego. Odwieczne marzenie ludzkości, równie ulotne co nieosiągalne. Literatura od wieków zajmuje się problematyką szczęścia, próbując je zdefiniować, a zarazem odnaleźć drogę do jego osiągnięcia. Ze względu na naszą własną naturę, temat ten jest bardzo zróżnicowany.
Spis treści
Trudno jest zdefiniować pojęcie szczęścia. Literatura również nie podaje jednego, konkretnego założenia czym ono jest. Z tego powodu motyw szczęścia jest raczej odzwierciedleniem jego poszukiwań, a zarazem prób zdefiniowania. Istotny dla takiego pojmowania toposu jest kontekst historyczny, ponieważ w konkretnych czasach szczęście było równie pojmowane. Widziano w nim zrozumienie swojego miejsca na ziemi, materialny dostatek czy odnalezienie Boga.
Niekiedy jednak bohater literacki nie tyle poszukuje szczęścia, ile je traci. Nie jest to równoznaczne z motywem cierpienia, a może być podyktowane np. samopoświęceniem. Do szczęścia można bowiem dążyć, można też z niego zrezygnować dla celów wyższych.
Każda cywilizacja posiadająca koncepcje filozofii, starała się najpierw zdefiniować, a potem wskazać drogę do szczęścia. Sokrates uważał, że szczęście osiąga się poprzez życie zgodne z nakazami rozumu - cnotliwe i pożyteczne. Hinduizm upatrywało go w wyzwoleniu z kręgu sansary, czyli kolejnych wcieleń. Myśliciele chrześcijańscy upatrywali go w zrozumieniu i realizacji celu, jaki Bóg wyznaczył człowiekowi. W XIX wieku narodziły się nawet koncepcje ujmujące życie jako cierpienie poprzeplatane tylko chwilami ulotnego szczęścia.
Powyższa księga Starego Testamentu poświęcona jest w całości poszukiwaniu szczęścia. Autor, który sam siebie nazywa mędrcem (Koheletem), rozważa kolejne sposoby na osiągnięcie życiowego spełnienia. Wszystko okazuje się jednak nietrwałe - bogactwo przemija, wiedza się dewaluuje, władza kończy. Mottem księgi staje się słynne: „marność nad marnościami i wszystko marność”.
Autor dochodzi do wniosku, że człowiek może osiągnąć szczęście jedynie poprzez życie w zgodzie z nakazami Boga i osładzanie sobie goryczy egzystencji poprzez wytwory własnej pracy, zabawę i obecność ukochanych osób.
Anonimowy utwór opisuje żywot świętego Franciszka i jego towarzyszy. Działalność Biedaczyny z Asyżu zapoczątkowała nową jakość w Kościele Katolickim i powrót do prostszych, bardziej osobistych form spotkania z Bogiem.
Podstawami postawy św. Franciszka była afirmacja życia wynikająca z dziecięctwa Bożego. Przejawiała się ona miłością do bliźniego oraz szacunkiem do przyrody - Bożego tworu. Wyróżnia się on więc jako święty radosny, przepełniony szczęściem.
Mikołaj Rej opisuje w swoim dziele parenetycznym wzorcowy model życia człowieka poczciwego. W jego rozumieniu realizuje go egzystencja ziemianina - szlachcia mieszkającego na wsi.
Dla Reja życie na łonie rodziny i z pracy własnych rąk to ucieleśnienie prawdziwego szczęścia. Ziemianin doglądający własnego majątku, cieszący się szacunkiem sąsiadów i otoczony bliskimi nie potrzebuje nic więcej do życia. Opis ten nosi więc cechy arkadyjskie - wieś to według Reja kraina szczęśliwości, daleka od zgiełku wielkiego świata.
Przesłanie sonetu wypływa z barokowych tendencji intelektualnych, przedstawiających nietrwałość życia i potrzebę skierowania ludzkiej uwagi ku Bogu.
Podmiot liryczny zwraca uwagę odbiorcy na nieubłagany i prędki upływ czasu, który z każdą chwilą przybliża człowieka do śmierci. Zauważa przy tym, że mamy tendencję do wypełniania naszej ulotnej egzystencji równie błahymi rozkoszami i pożądliwościami tego świata. Tymczasem prawdziwe szczęście człowieka to Bóg. Prawdziwie szczęśliwy jest więc ten, kogo marność nie odwiedzie od poszukiwania Stwórcy.
Wychowany w zamku barona de Thunder-ten-tronckha tytułowy bohater, jest przekonany o słuszności filozofii optymistycznej. Zakłada więc, że żyjemy w najlepszym z możliwych światów, a zło jest tylko koniecznością dla istnienia tego dobra. Wkrótce jednak życie Kandyda ulega gwałtownym zmianom, a on będzie musiał zrewidować swoje poglądy. Jak w kalejdoskopie przeżywa on kolejne przygody, wędrując przez najodleglejsze krainy świata: Amerykę Południową, Europę aż po Konstantynopol. Odwiedza nawet mityczne Eldorado, gdzie dane mu jest oglądać utopię.
W wyniku tych przygód i towarzyszących im nieszczęść Kandyd dochodzi do wniosku, że szczęście należy osiągać pracą.
Wieszcz narodowy napisał swoją epopeję z myślą o stworzeniu legendy „złotego wieku”, która zawędrowawszy pod strzechy, tworzyłaby mit narodowy. Drugim celem unieśmiertelnienia Soplicowa przez Mickiewicza stało się oddanie „krainy lat dziecinnych” - miejsca kojarzonego z błogością, niewinnością, szczęściem. Złamani niewolą Polacy mieli kierować się ku temu mitycznemu pejzażowi, szukając w nim ucieczki przed ponurą rzeczywistością zaborów. W Soplicowie wszyscy są bowiem szczęśliwi i wolni - mogą kultywować swoje tradycje narodowe, ciesząc się arkadyjską wizją ziemiańskiego dworku.
Mieszkańcy Bohatyrowicz to ludzie skromni, a jednak pędzący szczęśliwą egzystencję. Opierają swoje życie na wartościach rodzinnych, tradycji i ciężkiej pracy. Ta ostatnia ma wartość uszlachetniającą, nadającą sens. mimo trudów jakie przychodzi znosić Bohatyrowiczom, zawsze mogą na siebie liczyć i to daje im siłę do przezwyciężenia wszystkiego.
Wizja Orzeszkowej przypomina literacką krainę szczęśliwości, mimo iż autorka ujęła ją w sposób naturalistyczny. Chociaż ciężka i wypełniona pracą, egzystencja mieszkańców zaścianka jest spokojna i radosna.
Młody lekarz Tomasz Judym pragnie poświęcić się pracy na rzecz poprawy warunków życia najuboższych. Jego pozytywistyczne podejście nie jest jednak tolerowane w środowisku medycznym. Judym styka się z jawną wrogością kolegów po fachu. Dodatkowo bohater przeżywa rozterki natury egzystencjalnej. Uważa, że nie ma moralnego przyzwolenia na osobiste szczęście, kiedy otacza go tyle cierpienia. By móc skupić się całkowicie na niesieniu pomocy poświęca miłość do Joanny Podborskiej.
Postępowanie Tomasza Judyma jest przykładem prometeizmu - poświęcenia jednostki w imię dobra ludzkości. W tym wypadku jest to wyrzeczenie się szczęścia osobistego na rzecz niesienia pomocy bliźniemu.
Róża Żabczyńska to nieszczęśliwa, umierająca kobieta. Przez całe swoje życie czuła się obco – ze względu na wychowanie w Rosji, ale też dystans do innych ludzi. Mająca w pamięci dawną miłość, niespełniona artystycznie Róża popada w zgorzknienie. Kobieta cierpi, a swój ból przelewa na otoczenie. Wyżywa się na bliskich, a artystyczne ambicje przerzuca na córkę Martę. Dopiero tu przed śmiercią, otoczona opieką ludzi, których tak często raniła, bohaterka rozumie swoje postępowanie. Docenia wtedy życie, świat i miłość najbliższych.
Winston Smith nie potrafi dostosować się do systemu panującego w Oceanii. Główny bohater powieści jest bowiem odporny na dwójmyślenie - przyjmowanie dwóch sprzecznych ze sobą poglądów za prawdziwe. Bez wyrobienia w sobie takiego odruchu Winston odczuwa cały fałsz i opresję angsocu. Jest przez to ciągle wymizerowany, nieszczęśliwy.
Sytuacja zmienia się pod wpływem romansu z Julią. Uczucie pozwala Smithowi odnaleźć szczęście nawet w beznadziejnym systemie totalitarnym. To daje mu siłę, by szukać sposobu na walkę z Partią. Kontakt z opozycją okazuje się jednak mistyfikacją członka wewnętrznej Partii O’Briena. Smith i Julia zostają poddani torturom przez Policję Myśli, w toku których ich uczucie przestaje istnieć. Prawdziwe szczęście Smitha zostaje zastąpione przez wpojoną mu „miłość” do Wielkiego Brata.