Lucjan Rydel - biografia, wiersze, twórczość

Lucjan Rydel (1870-1918) to poeta, prozaik, tłumacz i dramaturg, doktor prawa (studia na Wydziale prawno-politycznym UJ w l. 1888-1894).

Lucjan Rydel - biografia skrócona

Rydel, mimo wykształcenia prawniczego, tuż po uzyskaniu stopnia doktora zajął się literaturą, historią i dziejami sztuki. W roku 1894 rozpoczął dotyczące tych dziedzin studia na Uniwersytecie w Berlinie. Jesienią roku 1895 przeprowadził się do Warszawy, gdzie ogłaszał liczne studia i artykuły z historii sztuki i krytyki literackiej a także felietony, m.in. na łamach "Gazety Polskiej". W roku 1896, otrzymawszy stypendium krakowskiej Akademii Umiejętności, udał się na studia do Paryża. Słuchał wykładów na Sorbonie, w College de France, Ecole des Beux Arts. Pracował w tamtejszej Bibliotece Polskiej.

W roku 1897 wrócił do Galicji i zamieszkał w Krakowie. 20 listopada roku 1900 ożenił się z córką gospodarza z Bronowic, Jadwigą Mikołajczykówną. Uroczystości ślubne i wesele w Bronowicach stały się głośne w środowisku literatów i artystów Młodej Polski, a przede wszystkim posłużyły jako tło Wesela Stanisława Wyspiańskiego (Rydel - prototyp postaci Pana Młodego). Małżeństwo zamieszkało w Toniach, następnie w Bronowicach Małych. Dom Rydlów stał się szybko ośrodkiem życia kulturalnego wsi: jego gospodarz prowadził wykłady, urządzał przedstawienia chłopskie (Betlejem polskie, 1904), a także zakładał czytelnie ludowe. Lucjan Rydel był miłośnikiem i znawcą antyku grecko-rzymskiego, w roku 1907 podróżował po Grecji, prowadził cieszące się wielką popularnością wykłady o sztuce Hellady w krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych. Po wybuchu I wojny światowej przez pewien czas mieszkał w stolicy habsburskich Czech i w Pardubicach. Jednak już w roku 1915 powrócił do Krakowa, obejmując stanowisko dyrektora Teatru im. Juliusza Słowackiego (wrzesień 1915-sierpień 1916).

Autor Zaczarowanego koła tworzył głównie nastrojową lirykę (zbiory Poezje z roku 1899 z winietami autorstwa Stanisława Wyspiańskiego, wyd. rozszerzone 1901, 1909). Nawiązywał w niej do tematyki antycznej jak i do motywów ludowych (np. cykl erotyków Mojej żonie, zw. wiersz-piosenka Od Krakowa czarny las). Podczas wyjazdu stypendialnego do Paryża powstała część nastrojowo-opisowych sonetów, ilustrujących sceny mitologiczne, które złożyły się na cykl Mitologie greckie, wydany w pierwszym tomie Poezji w r. 1899. Kolejne sonety znalazły się we wspomnianych wyżej wydaniach rozszerzonych.

Początkiem twórczości dramatycznej były jednoaktówki: dramat maeterlinckowski Matka oraz misterium fantastyczne Dies irae (oba z r. 1893) a także wystawione w r. 1895 Na marne. Sztuki te wydano wspólnie z Jeńcami i okazjonalnymi wierszami przeznaczonymi dla scen krakowskich w zbiorze Utwory dramatyczne (dwa tomy, 1902). Sławę przyniosło Lucjanowi Rydlowi wystawienie w roku 1899 i wydanie rok później baśni dramatycznej Zaczarowane koło. Zainteresowanie wzbudziło również widowisko jasełkowe Betlejem polskie oraz trylogia historyczna Zygmunt August z r. 1913. O popularności tych trzech sztuk najlepiej świadczy to, że były one grane w doborowej obsadzie i barwnej oprawie scenicznej przez liczne teatry polskie i czeskie. Mniejszą popularność i uznanie krytyki zyskały utwory z tendencjami moralizatorskimi: dramat psychologiczny na tle Powstania roku 1863 Na zawsze (1903) oraz opowiadający o ratowaniu polskiej ziemi przed wykupem przez niemieckich osadników Bodenhein (premiera 1906, wydanie w r. 1907).

Oprócz tego, Lucjan Rydel tworzył poematy bajeczne (Bajka o Kasi i królewiczu z r. 1903, Pan Twardowski (1906), Madejowe łoże (1909)) oraz cechujące się walorami plastycznymi i erudycyjnością opowieści o Grecji antycznej (Ferenike i Pejsidoros z r. 1909) i szkice historyczne (m.in. Awanturnik XVIII wieku, książę "Denassów" z r. 1903, Królowa Jadwiga z r. 1910). Autor Zaczarowanego koła był ceniony jako świetny tłumacz (fragmenty poety greckiego Pindara, Anakreonta, Horacego, Sawantki Moliera). Wydał również epopeję Torkwata Tassa Gottfred albo Jeruzalem wyzwolona (1903).

Zniekształcony i karykaturalnie przejaskrawiony wizerunek Lucjana Rydla utrwalił się w legendzie literackiej Weselem Wyspiańskiego oraz Plotką o "Weselu" Tadeusza Boya- Żeleńskiego. Efektem było ukształtowanie się dalekich od realiów, lecz utrzymujących się do dziś opinii o Pisarzu jako postaci ekscentrycznej i naiwnym fantaście ("poeta zaśmieszony"). Próbę przedstawienia prawdziwej sylwetki Rydla podjęli dopiero badacze i krytycy drugiej połowy XX stulecia.

Lucjan Rydel: Tak mało na świecie dobroci, a tyle jej światu potrzeba…

Szkoci po mieczu, Czesi po kądzieli

Lucjan Antoni Feliks Rydel przyszedł na świat w Krakowie 17 maja 1870 roku. Rodzina, tak ze strony ojca jak i ze strony matki, miała cudzoziemskie pochodzenie, z początku nazwiska zapisywano w formach Rydell i Kraemer.

Przekazywana z pokolenia na pokolenie tradycja mówiła, że pierwszym znanym Rydlem był Samuel, towarzysz chorągwi pancernej walczący pod Wiedniem za czasów Jana III Sobieskiego. Jeżeli służył jako towarzysz to z pewnością miał polski indygenat. Profesor Józef Rostafiński pisał, że Rydlowie mieli w tradycji, że ród ich pochodzi z Anglii. W procesie Marii Stuart pojawia się Szkoty Rydell, tak pisali się też pierwotnie Rydlowie, przeniósłszy się do Kurlandii, skąd z przydomkiem de Rotenturm osiedlili się w Małopolsce, otrzymując indygenat z herbem Jelita (za: J. Dużyk, Droga do Bronowic, s. 20). Nazwisko spolszczył usuwając jedno "l" Józef, pradziadek Lucjana, który żył na przełomie XVIII i XIX wieku. Józef Rydel miał czterech synów. Dwóch z nich, Józef i Bonawentura, było jednocześnie patriotami i poszukiwaczami przygód. Służyli w armii Cesarza Francuzów, zaś Józef wstąpił następnie do armii Królestwa Polskiego. Szczerze nienawidził owianego złą sławą księcia Konstantego, wobec czego zdecydował się na rezygnację ze służby w randze majora. Osiedliwszy się w Dąbrowicy pod Tarnowem, swój dwór uczynił muzeum czy wręcz sanktuarium napoleońskim, wypełniając go najrozmaitszymi wizerunkami Bonapartego (J. Dużyk, op.cit., s. 21).

Urodzony w r. 1833 ojciec autora Betlejem polskiego, również Lucjan, pochodził z położonych w powiecie bocheńskim Strzelc Wielkich. Ukończył gimnazjum w Tarnowie, następnie rozpoczął studia lekarskie (pierwszy rok w Krakowie, kolejne lata w Wiedniu). W roku 1859 Lucjan Rydel uzyskał stopnień doktora medycyny, pod dwóch latach został doktorem chirurgii. Mimo to zajmował się przede wszystkim okulistyką (stopień docenta otrzymał w roku 1866, na UJ). Warto dodać, że w l. 1859-1866 Rydel-ojciec pracował jako praktykant a potem pierwszy asystent w wiedeńskiej klinice profesora Arlta (J. Dużyk, op.cit., s. 18). W październiku roku 1870, zatem gdy Lucjan-syn miał zaledwie kilka miesięcy, został profesorem zwyczajnym. Franciszek Sroczyński podkreślał wspaniały język wykładów, którego pod względem czystości mógł [profesorowi Rydlowi] pozazdrościć niejeden urzędowy znawca klasycznej polszczyzny (za: J. Dużyk, op.cit., s. 18-19). Pierwszym człowiekiem, któremu [Pisarz] mógł zawdzięczać to, że dobrze umie pisać po polsku był ojciec (ibidem).

Zasługą profesora Rydla było również wykształcenie wielu specjalistów, dysponujących aktualną wiedzą okulistyczną. Pozwalało to na zapewnienie skutecznej pomocy lekarskiej szerokim kręgom ludności, zwłaszcza ubogim mieszczanom i chłopom, zmagającym się z rozpowszechnioną w Galicji jaglicą (nieleczona lub źle leczona powoduje ślepotę). Ojciec autora Zaczarowanego Koła szczerze interesował się tak kształceniem przyszłych lekarzy jak i dobrem pacjentów, których losem przejmował się więcej, niż względami o własne zdrowie (Franciszek Sroczyński za: J. Dużyk, op.cit., s. 19). O rzetelności i talentach świadczy trzykrotnie piastowanie przez Rydla-ojca urzędu dziekana Wydziału Medycznego, zaś w l. 1884-1885 urzędu rektorskiego.

Matka Pisarza, Helena, była córką Józefa Kremera. Lucjana Rydla poślubiła w r. 1869, być może natrafiając na opór swej rodziny. Jak wskazuje J. Dużyk, w jednym ze wspomnień pośmiertnych możemy przeczytać, iż dom Państwa Rydlów [był] spokrewniony ze wszystkimi rodzinami Krakowa, stał się szybko jednym z wybitniejszych ognisk życia intelektualnego i towarzyskiego, które ś.p. Helena potrafiła opromienić zarówno swą inteligencją jak i swym sercem i dobrocią. (...) [P]oświęciła wszystkie siły wychowaniu dwóch córek i czterech synów (Droga..., s. 19). Dwóch potomków zmarło przedwcześnie, jednak Lucjan został, jak podkreślał autor nekrologu "znakomitym poetą", zaś Adam cenionym i wyróżniającym się wiedzą lekarzem prowadzącym praktykę w Krakowie. Matce Twórcy wiele zawdzięczał Wyspiański, który przez lata gościł niemal dzień w dzień w jej domu i to właśnie ona jako jedna z pierwszych zorientowała się z jakiej miary talentem ma do czynienia (ibidem, s. 19-20). Pradziadek Pisarza Józef Kraemer był krawcem z Czech, urodzonym w okolicach Karlsbadu (Karlowe Wary). Mądry i przewidujący ojciec, zapewnił wszystkim trzem synom wykształcenie uniwersyteckie. Dziadek Lucjana Rydla urodził się w roku 1806, studiował nie tylko w Krakowie, ale i w Berlinie (słuchał tam wykładów samego Hegla) oraz w Paryżu, dzięki czemu mógł oglądać rewolucję lipcową. Wraz z bratem Aleksandrem powrócił do kraju na wieść o wybuchu Powstania roku 1830, obaj zaciągnęli się do wojska. Ich ojciec podkreślał, iż na tej [czyli polskiej] ziemi zaznał gościnnego przyjęcia i dorobił się chleba [powodziło mu się dobrze, skoro był w stanie kształcić trzech synów a nawet zamawiać swe portrety u Franciszka Ksawerego Lampiego – R.M.]. Wobec tego przypominał synom, a pośrednio kolejnym pokoleniom rodu Kremerów, iż tu rodzili się i wychowali, więc obowiązkiem ich jest walczyć za Polskę (cyt. za: J. Dużyk, Droga.., s. 22.). Józef słuchał uważnie rad i napomnień ojca, dając świadectwo swego patriotyzmu i odwagi jako artylerzysta na polu bitwy pod Grochowem. Ugodzony w pierś spisą, znalazł się pod kopytami koni sotni kozackiej, jednak Opatrzność sprawiła, że konie nie stratowały go (ibidem). Po kuracji dziadek Lucjana Rydla dalej walczył, a po kapitulacji Powstania osiedlił się w Krakowie. Ożenił się z córką Macieja i Ludwiki Mączyńskich (Włoszki z pochodzenia, de domo Mainoni), Marią. Najstarszym spośród trójki dzieci była Helena Rydlowa. Warto pamiętać, że znajdujący się na skrzyżowaniu ulic Sławkowskiej i św. Marka dom Kremerów odgrywał bardzo doniosłą rolę po wybuchu Powstania Styczniowego. Józef Kremer pomagał młodym konspiratorom, uiszczał tajne podatki narodowe, zaś w wynajmowanych przezeń pokojach działała jedna z kancelarii Rządu Narodowego. Oprócz tego przechowywał sporządzone potajemnie plany fortyfikacji austriackich a nawet beczki z prochem, które ukryto w szopie dorożkarskiej, maskując je sianem (J. Dużyk, Droga..., s. 22-23).

Przedmioty mniej i bardziej lubiane

Wychowanie w rodzinie szczerych patriotów, należących do elity kulturalnej i społecznej nie tylko Galicji i Austrii, ale i całej Polski, miało podstawowe znaczenie dla rozwoju świadomości i postaw przyszłego autora Zaczarowanego koła.  Właśnie w domu zrodziła się i utrwaliła stale widoczna w życiu osobistym, twórczości i działalności społecznej wrażliwości na sprawy polskie oraz zainteresowanie dziejami narodu (L. Tatarowski,  Wstęp, s. V-VI).

W roku 1881 Lucjan kończy tzw. szkołę ćwiczeń (szkoły wzorcowej) działającą przy Seminarium Nauczycielskim, następnie rozpoczyna naukę w powstałym w XVI wieku Gimnazjum św. Anny (Nowodworskiego), które opuszcza z powodu sporu z nielubianym przez uczniów, dziwacznym i surowym nauczycielem łaciny Feuchtingerem. Maturę zdaje w roku 1888 w Gimnazjum św. Jacka. Z geografii, fizyki, historii oraz języków klasycznych otrzymał oceny zadowalające, z propedeutyki filozofii i niemieckiego - chwalebne, z matematyki ocenę dostateczną. Jedynie z języka polskiego surowi egzaminatorzy przyznali mu ocenę "celującą pod każdym względem" (J. Dużyk, Droga..., s. 50).

W szkole średniej zawiązują się pierwsze przyjaźnie i kontakty w środowisku artystycznym i naukowy: ze Stanisławem Wyspiańskim, Arturem Górskim, Stanisławem Estreicherem oraz Józefem Mehofferem. Już wtedy ujawnił się talent literacki Lucjana Rydla, interesującego się przede wszystkim Byronem, Słowackim i Szekspirem, ze szkodą dla matematyki , fizyki i wyników w nauce jako takich. Ze względu na poprawki, bywało nieraz, że wakacje - zwykle spędzane w domu stryja, Romana Rydla, w położonych pod Mielcem Nizinach - mijały na powtarzaniu "mniej preferowanych" przedmiotów. Do wytrwałej nauki nakłaniał w listach ojciec, dzięki któremu Lucjan zdobył biegłą znajomość języków zachodnich, którą stale wykorzystywał w pracy literackiej. Uwagi Lucjana seniora, zawarte np. w listach z 1886 roku, okazały się pomocne, jednak nie w pełni. Syn często uczył się tak pilnie, że ojciec mógł napisać, iż faktycznie nie ma czasu na pisanie listów, bo późno w noc i po całych dniach kuje (list z 24 sierpnia 1886 r.). Mimo to, przyczyną owej pilności była poprawa oceny niedostatecznej z fizyki, zatem, jak można się domyślać, rezultatu mało sumiennej pracy w roku szkolnym, wywołanej brakiem szczerych chęci do nauki nielubianych przedmiotów, a co za tym idzie zapamiętywania wiadomości z nużących młodego Lucjana obszarów wiedzy (J. Dużyk, Droga..., s. 36).

Warto dodać, że zachowane w archiwach katalogi klasyfikacyjne gimnazjum św. Anny pozwalają uznać, że przyszły autor Zaczarowanego koła poświęcał czas przede wszystkim na naukę języka polskiego. W drugiej klasie z języka łacińskiego i matematyki otrzymał stopień dostateczny, zatem najniższą ocenę pozytywną (nie znano ocen miernych czy dopuszczających), z historii, geografii i języka niemieckiego "zadowalający", zaś ze wspomnianego języka ojczystego i przyrody otrzymał stopień "chwalebny" (J. Dużyk, Droga..., s. 34). W zbiorach należących niegdyś do Stanisława a potem Karola Estreicherów zachowały się "Wypracowania polskie Lucjana Rydla, ucznia klasy IV szkoły wzorcowej" datowane na r. 1880. W niezbyt wielkim zeszycie mamy m.in. obraz pierwszych dni jesieni, oceniony na "bardzo dobrze". Mamy też szkolny przekład z niemieckiego na polski, również bardzo dobrze oceniony, jednak z nauczycielską wskazówką "dołóż więcej uwagi!", związaną z kilkoma pomyłkami w pisowni (ibidem, s. 34-35).

Nastoletni literat

Około roku 1885, zatem gdy Pisarz miał ok. 15 lat, powstają pierwsze juwenilia. Owe próby literackie to urywek sztuki o Twardowskim (w zbiorach Karola Estreichera) oraz fragment powieści historycznej Śmierć Cezara, wydany w pierwszym, styczniowym numerze skromnego, odbijanego na hektografie uczniowskiego pisma "Gimnazjalista" z roku 1885. Już tu dostrzec można połączenie umiłowania klasycznej starożytności i historii, choć sam fragment, obejmujący zaledwie trzy szpalty, był, co zrozumiałe, słaby literacko, nieporadny stylistycznie i naiwny. Mimo to, już wtedy nieśmiało ujawniał się talent literacki, zwłaszcza w wartkim toku opowieści i zręcznie konstruowanych dialogach ( J. Dużyk, Droga..., s. 37). Właściwym debiutem dramaturgicznym, dostrzeżonym zresztą w kręgu krakowskich literatów i krytyków, był osnuty na motywach obrony Słowian przed najazdami plemion germańskich Mściwój. Aprobata Stanisława Tarnowskiego sprawiła, że sztuka ta otrzymała drugą nagrodę na konkursie Akademii Umiejętności w r. 1889 (L. Tatarowski, Wstęp, s. VI, ze zwróceniem uwagi, iż właśnie Mściwój otwierał cykl utworów dotyczących germanizacji i represji ludności polskiej w Prusach, w skład którego weszli Jeńcy, Betlejem polskie oraz Bodenhain). Na wyróżniający się talent Rydla jako tłumacza wskazują wydane w roku 1888 w warszawskim piśmie "Ateneum" przekłady fragmentów Eneidy  Wergiliusza (P. Vergilius Maro, (Eneida), Próba przekładu..., "Ateneum" 1888, t. IV, s. 36-54). Kontynuacją juweniliów są tłumaczenia Apulejusza (Amor i Psyche), Horacego, Pindara i Anakreonta, fragmentów Iliady oraz Sawantek Moliera. Przekład eposu o Eneaszu ogłoszono anonimowo, ze wstępem podpisanym literami K. E. (Kazimierz Ehrenberg). Ustalenie autorstwa fragmentu zajęło filologom sporo czasu, chociaż wystarczyło zajrzeć do opublikowanych już w r. 1918 na łamach "Nowej Reformy" wspomnień Ferdynanda Hoesicka, który jasno deklarował, że autorem świetnego tłumaczenia był Lucjan Rydel, uczeń klasy VIII gimnazjum (J. Dużyk, Droga..., s. 40-41, który wyjaśnia, że publikacja w "Ateneum" była anonimowa tylko dlatego, że austriackie prawo oświatowe nie pozwalało gimnazjalistom na publikowanie w prasie, również naukowej i literackiej. Rydel musiał liczyć się z literą ustawy, zwłaszcza że tekst ukazał się nie w Galicji, lecz w zaborze rosyjskim). Jak na ironię, młodzieniec otrzymywał słabe oceny z łaciny (ibidem).

Zwróćmy uwagę, że ocalało sporo, o ile wiemy nigdy nie publikowanych, zachowanych w notesach i na luźnych kartkach wierszy, w tym młodzieńcze poezje miłosne, np. liryk datowany na 19 czerwca 1885, z egzaltowanym zakończeniem, może wzorowanym na "poważnych" poetach romantycznych: I serce silniej w piersiach mi kołata, / Chciałbym jej ślady pocałunkiem ścierać./ I chciałbym dla niej żyć - cierpieć, umierać, / I pod jej stopę rzucić skarby świata!... (cyt. za J. Dużyk, Droga..., s. 37). Dzięki korespondencji wiemy, że powstał jeszcze oparty na faktach epos komiczny Scyzoryada w dwóch pieśniach (list ojca do Heleny Rydlowej z 21 sierpnia 1887 r., z mającym uspokoić matkę Lucjana podkreśleniem, że syn nie tylko pisuje, ale uczy się fizyki i jest już w połowie drugiego powtarzania. Adresatka listu odpisała z pewną rezerwą, zaznaczając, że śmiać się będzie z poematu Lucka dopiero gdy zda poprawkę z fizyki listy cytowane z J. Duży, op.cit., s. 37, tam też mowa o wierszu powstałym w r. 1887 po śmierci Kraszewskiego). Zdaje się, że niezbyt wielką pociechą był fakt, że chłopak chadzał już na wykłady Stanisława Tarnowskiego z literatury polskiej, o czym pisał przyjaciel rodziny Rydlów, profesor UJ, botanik Józef Rostafiński. W roku 1883 Pisarz wspominał w liście do Ferdynanda Hoesicka wspólnie spędzane dawne, dobre czasy, (...) naszą Sturm und Drang [czyli okres burzy i naporu, młodzieńczej rewolty i poszukiwań -R.M.], zaczętej Mściwojem. Dodawał: pisałem wiele, sfuszerowałem Zborowskiego, (...) dramę w jednym akcie Wojna kokosza, oprócz tego, zwierzał się, że napłodził stertę całą (...) pociesznych liryk, które spoczęły ostatecznie na dnie szuflady. Dodawał nieco żartobliwie, a może i z nieuzasadnionym niedocenianiem swego warsztatu i talentu, że Hoesick myliłby się bardzo, sądząc że dziś jeszcze gorszych wierszy niż "W maju" nie pisuje. Czasem coś lepszego się uda i to puszczam pod prasę [czyli do druku - R.M.] (cyt. za J. Dużyk, op.cit., s. 39).

Poeta - jurysta

Jak podkreśla Lesław Tatarowski, ujawniający się coraz wyraźniej i śmielej talent literacki młodego Lucjana zdawał się określać jego drogę życiową jako człowieka pióra i filologa. Jednakże ojciec, zatroskany o przyszłość materialną syna, wskazał mu o wiele bardziej pragmatyczną ścieżkę kształcenia, a to studia prawnicze. Syn posłuchał rad i w roku 1888 zapisał się na Wydział Prawa (wówczas określany mianem Wydziału Prawno-Politycznego) krakowskiej alma mater. Po sześciu latach uzyskał stopień doktora. O ile wiemy, Lucjan studia traktował przede wszystkim jako świadectwo podporządkowania się woli i autorytetowi ojca, stale poświęcając gros uwagi i sił umysłowych literaturze. Współpracował nie tyle z Towarzystwem Biblioteki Słuchaczów Prawa, co z kołem literackim zbierającym się w niedawno wzniesionym gmachu Collegium Novum oraz z "Przeglądem Akademickim" (L. Tatarowski, s. VII). W okresie studiów prawniczych powstają misterium Dies irae oraz dramat Matka. Co prawda ukazały się drukiem, a nawet doczekały przekładu na niemiecki (Baden-Baden 1895 i 1896), jednak nie były to dzieła zbyt wielkiej wartości.

Oczywiście Rydel słuchał wykładów obowiązkowych, m.in. Fryderyka Zolla (prawo rzymskie), Lotara Darguna (dzieje państwa i prawa niemieckiego), Michała Bobrzyńskiego (historia ustroju i prawa polskiego). Rzymskie prawo procesowe - fundament współczesnych kodeksów postępowania karnego i cywilnego - wykładał Maurycy Fierich. O ile zajęcia na macierzystym wydziale były jedynie obowiązkiem - prawda, że pieczołowicie realizowanym, to wykłady o ostatnich latach Złotego Wieku (Stanisław Tarnowski) czy o postaci Gottholda Ephraima Lessinga (Wilhelm Creizenach) były czystą przyjemnością i samokształceniem w najlepszym znaczeniu tego słowa. Młodego pisarza interesowały też prowadzone przez Mariana Sokołowskiego ćwiczenia praktyczne z dziejów sztuki, polegające na poznawaniu zabytków Krakowa. Oprócz tego, słuchał wykładów Maksymiliana Iskrzyckiego o Edypie w Kolonos Sofoklesa, wykładów monograficznych o literaturze czasów Stanisława Augusta, o Słowackim i Krasińskim, poezji polskiej oraz literaturze XIX stulecia. Uczestniczył też w seminarium Stanisława Tarnowskiego (J. Duży, Droga..., s. 52).

Studia przypadły na lata wielkiego rozkwitu życia umysłowego i działalności naukowej na Uniwersytecie Jagiellońskim, ostatecznie spolonizowanym w r. 1870, dzięki staraniom i poświęceniu m.in. profesora medycyny, rektora Józefa Dietla. Właśnie na uczelni zrodziła się przyjaźń ze Stanisławem Wyspiańskim, wcześniej kolegą gimnazjalnym. Podobnie jak w szkole, ojciec Pisarza stale przypominał o konieczności uważnego studium prawniczego, prosząc syna by pilnie uczęszczał na zajęcia i czytał podręczniki (wbrew pozorom ówczesne studia prawnicze zwykle nie polegały na pamięciowym przyswajaniu tekstu ustaw, tak samo rzecz się ma i dziś, przynajmniej na dobrych uczelniach). W liście do żony z lipca 1892 r. profesor Rydel pisał z pewną nutą optymizmu, że Lutek zaczyna już więcej na serio naukę do rygorozum [rygoroza to egzaminy końcowe, podobne do dzisiejszych egzaminów doktorskich i obrony pracy magisterskiej czy doktoratu - R.M.], uczy się już z własnej inicjatywy, tak jak to przystoi dorosłemu, niestety wcześniej wspólnie z kolegą z wydziału Madurowiczem urządzał sobie bardzo wygodnie, [gdyż] Madurowicz czytał, a [Lucjan] na wpół drzemał [może jakiś odpowiednik dzisiejszych "innowacyjnych" lecz zwykle nieskutecznych metod nauczania przez sen? - R.M.]. Sam zainteresowany 23 lipca 1892 zawiadamiał przebywającego z Zakopanem Kazimierza Tetmajera, że za niecały miesiąc wybierze się w Tatry, skarżąc się przy tym, że ma niewiele czasu, gdyż kuje na osobności, w głuchej pustelni do egzaminu sądowego. (...) Całymi dniami składa hołdy Temidzie, której życzył skopania przez kaczki. Pociechą była wieczorna lektura Débâcle Emila Zoli. (cyt. za J. Dużyk, Droga..., s. 54).

Stypendysta i podróżnik

Można powiedzieć, że okres od maja 1894 do lipca 1897 roku to lata największego w życiu Lucjana Rydla ruchu, życia i ciekawości poznawczej. Poeta wyrusza do Włoch, wpierw odwiedza Florencję i Wenecję, następnie gości w Mediolanie, Ferrarze, Wiecznym Mieście i Asyżu. W październiku tegoż roku Akademia Umiejętności przyznaje mu stypendium, pozwalające na rozpoczęcie studiów w stolicy Niemiec. Berlin co prawda był jednym z najważniejszych ośrodków studiów prawniczych na świecie, jednak Pisarz uczęszczał na wykłady z historii sztuki i dziejów literatury. W tym samym czasie pracował nad nigdy nie wydaną rozprawą o przekładach Piotra Kochanowskiego (rękopis zaginał w roku 1944). Rezultatem badań stało się wydanie Goffreda abo Jeruzalem wyzwolonej Torquata Tassa (1902-1903). O stosunku do Prus i "ducha pruskiego" świadczy chyba najlepiej przekład wiersza Heinego Deutschland, mówiącego o drewnianym, sztywnym ludzie, / co ruchem wciąż i chodem / Łamie się w prosty kąt - a twarz/ Buta mu ścina lodem. Jak dawniej, tak szczudłują wciąż, / Krygują się, łeb w górę, / Jakby z nich każdy połknął kij, / Którym brał niegdyś w skórę [chodzi o kary szkolne oraz chłostę i bicie, powszechne w armiach monarchii absolutnych XVIII i XIX stulecia - R.M.]

Okres od listopada 1895 do sierpnia roku 1896 to czas pobytu w Warszawie. Autor Mściwoja podejmuje współpracę z "Gazetą Polską", poświęca się też krytyce teatralnej i literackiej. W styczniu 1896 r. pisze o renowacji zabytków krakowskich i malowidłach Wyspiańskiego w kościele ojców Franciszkanów przy Placu Wszystkich Świętych. To właśnie autor Betlejem polskiego  jako jeden z pierwszych publicystów informował szerokie kręgi polskiego społeczeństwa o wielkim talencie malarskim Stanisława Wyspiańskiego (zob. zw. tekst Ze sztuki, "Tygodnik Ilustrowany" 8-10/ 1896). Świadectwem wrażeń z wędrówek po stolicy są wiersze, np. W parku ("Biblioteka Warszawska", 1895).

Wkrótce Lucjan Rydel uzyskuje kolejne stypendium krakowskiej Akademii Umiejętności, dzięki czemu jeszcze w r. 1896 może wyjechać do Paryża. Fascynacja atmosferą życia kulturalnego stolicy sztuki całej Europy znajduje wyraz w listach do przyjaciół. "Biblioteka Warszawska" wydaje kwartalne sprawozdania zatytułowane Ruch literacki za granicą". Kontynuując wspomniane przez nas młodzieńcze zainteresowania i próby translatorskie, przekłada Iliadę, tworzy poezje lityczne, pierwsze fragmenty Zaczarowanego koła oraz dramat Z dobrego serca.  Znajduje też czas na wyprawy po mieście, również te wieczorne i nocne, mało związane ze światem Muz. W jednym z listów wspomina o swej służbie innym bogom Olimpu, zwłaszcza Frau Venus, której od czasu do czasu rzuca szczyptę kadzidła. Zapewne właśnie Afrodyta sprawiła, że Rydel poznał jedną, małą paryżaneczkę, z oczami czarnymi i słodkimi jak czereśnie, dzielnie pomagającą mu w kulcie Milejskiej [czyli z Milos] Pani. Wcześniej widywał się z inną westalką [ślubowały dziewictwo aż do śmierci! – R.M.] Mariką, z oczyma zielonymi jak Sekwana, włosami popielato-blond, jednak, jak szczerze i dość szorstko stwierdza w liście do dobrego przyjaciela, mimo osładzania życia w najprzyjemniejszy sposób, pod dwóch miesiącach przejadła się w końcu (list do Franciszka Hoesicka z 13 lutego 1897, J. Duży, Droga…, s. 148-149, tam również cytaty z wierszy pisanych 10 i 11marca 1897 roku, mających charakter intymnej, chyba nieprzeznaczonej do druku, impresji poetyckiej: Żem w biedzie, mam-że słońce przeklinać na niebie/ I straszyć ludzi twarzą jak zaraza smutną?/ Wiosna mi w duszy kwitnie, choć w kieszeni płótno (…) Złota mam dość, którego nie skradną złodzieje:/ Z rana – złoto słoneczne oknem mi się leje/ Wieczór na pierś mi warkocz spływa złotych włosów, A w ręku moim dzwoni lutnia szczerozłota (…) oraz W sakiewce mej ostatni miedziak się kołata/ Ale u mnie nowiną nie jest kieszeń pusta. (…) Idę spiesznie i żądza niesie mnie skrzydlata, / Bruk mi podeszwy pali, bo dochodzi szósta, / A tam czekają na mnie te różane usta/ I ramię, co tak słodko szyję mi oplata.).

Kojarzące się nieco z edukacyjnymi wyjazdami staropolskiej szlachty do Włoch, Niemiec czy np. Francji, trzy lata podróży Rydla po Europie to epizod typowy dla młodych, wykształconych mieszkańców Krakowa, próbujących uciec od marazmu, nudy i pewnej prowincjonalności swego miasta, związanej zwłaszcza z jego peryferyjnym położeniem na północnej granicy imperium Habsburgów. Studenci i inteligenci rozczytywali się w zagranicznych książkach i czasopismach (dostępnych nie tylko via Wiedeń), pilnie śledzili nowości artystyczne, sceniczne i literackie, tęskniąc stale za "wielkim światem", pełnym podniet estetycznych i intelektualnych, kontrastującym poniekąd z dość konserwatywną, "arcykatolicką" (przynajmniej fasadowo) monarchią Franciszka Józefa, a zwłaszcza z mentalnością tak zacięcie krytykowanych i wyśmiewanych przez Młodą Polskę "filistrów" galicyjskich (Zob. np. Alfred Wysocki, Sprzed pół wieku, Kraków 1956, s. 12-15 za: L. Tatarowski, op.cit., s. VIII). Częste wyjazdy na studia lub w celu prowadzenia badań naukowych były, jak się zdaje, podszyte tęsknotą za radykalną zmianą stylu życia (por. ibidem). 

Warto dodać, że wpływ na zainteresowanie Włochami i ich sztuką miało z pewnością sześciotomowe dzieło Józefa Kremera Podróż do Włoch, wydane w l. 1859-1864 w wileńskiej oficynie Józefa Zawadzkiego. Kremer, znany przede wszystkim jako filozof i estetyk, był też doskonałym gawędziarzem, z łatwością szkicującym typy ludzkie, wrażenia z podróży i pieszych wędrówek. Właśnie dzięki temu napisał fascynujące dzieło o kraju Leonardo da Vinci i Michała Anioła, pokazując na jego kartach kunszt literacki połączony ze znawstwem dziejów miast włoskich i powstającej dzięki ich mecenatowi sztuki (J. Dużyk, Droga..., s. 77). Dodatkową zachętą do planowania wyprawy na południe (już koleją, nie starodawnym dyliżansem) okazały się z pewnością przywiezione przez Jerzego Kieszkowskiego fotografie rzeźb Michała Anioła, obrazów Rafaela i Botticellego oraz innych dzieł sztuki Półwyspu Apenińskiego. Zdjęciom - podówczas najnowszej zdobyczy techniki, której wielkiego potencjału Poeta był w pełni świadom - towarzyszyły włoskie książki (zob. np. list do Mehoffera z 27 kwietnia 1893 r. za: J. Dużyk, op.cit., s. 79-80). Jeszcze w Polsce Rydel czytał m.in. Boską komedię Dantego, w trzech przekładach (francuski, polski, niemiecki). Gdy już poznał włoski, przynajmniej biernie, próbował czytać Komedię w oryginale, jednak spostrzegł, że czytać dzisiejszą literaturę włoską, a Tassa, Ariosta [czy też] Danta to zupełnie różne rzeczy. (...) [T]rzeba było na nowo uczyć się [włoskiego], po... dantejsku. Obcowanie ze średniowiecznym oryginałem sprawiło, że wewnętrzna treść poematu oddziałała zupełnie inaczej (...) Divina commedia z książki sławnej stała się książką moją (...) żywym dziełem poezji, nowym światem fantazji (list do Mehoffera, ibidem). Można sądzić, że podobnym doświadczeniem było przejście od lektury przekładów Homera do oryginału, którego greka mocno różni się od języka Aten czasów Demostenesa i Sofoklesa (istnieją specjalne podręczniki i słowniki grecki homeryckiej, dobrze znane pokoleniu Rydla z lat szkolnych).

Powrót do domu

Opisany wyżej pobyt we Francji zakończył się bardzo smutnym akcentem. Na wstępie trzeba wskazać, iż Rydel zwierzał się Hoesickowi, że ma w Zakopanem synka z góralką, poznaną zapewne podczas licznych pobytów w domostwach gazdów, którym towarzyszyły tańce i zabawy przeciągające się do późnej nocy. W wigilię Bożego Narodzenia 1897 roku Pisarz otrzymał telegram, że jego trzyletni synek, Jaś, niespodziewanie zmarł na krup (podgłośniowe zapalenie krtani). Chociaż matki Jasia nie pojął za żonę, Poeta interesował się dzieckiem, do którego, jak pisał w liście do Hoesicka, przylgnął ogromnie, mając go ciągle przed oczyma podczas całych jednych wakacji w Zakopanem, Jaś, czując jakby przywiązanie [ojca], ciągnął się [doń] nawet z ręki matki. Przyznawał, że co prawda dowiedziawszy się w Warszawie, że ma syna był bardzo zaalarmowany i skruszony, jednak później nie tylko się z tym pogodził, lecz (…) ten Jaś stał się przedmiotem [jego] wielkiego przywiązania, źródłem wielkiej przyjemności. (…) [Otrzymywał] o Jasiu szczegółowe relacje od jego matki, przysyłane raz na miesiąc, dzięki czemu nawet w Paryżu nie stracił go z oka (tak mu się przynajmniej zdawało), z daleka zajmował się drobiazgowo wychowaniem dziecka (może po części łudził sam siebie takimi stwierdzeniami, może próbował naśladować wychowawcze listy i napomnienia własnego ojca, zmarłego w roku 1895). Trudności materialne, stale trapiące Rydla - również we Francji, gdy skończyły się środki ze stypendium AU - sprawiały, że ciężko było zebrać sumę alimentów, zwłaszcza, gdy kwota pozostawiona u zakopiańskiego proboszcza wyczerpała się (cyt. za J. Duży, op.cit., s. 159-160). Do Zakopanego wyruszył w wigilijną noc pociągiem, rano oglądał zmarłego synka w trumience. Zajął się urządzeniem pogrzebu, rozliczył się z osobami, które pożyczyły środki na leczenie, 28 grudnia wrócił do Krakowa. Co ciekawe, mimo tak wielkiej tragedii, Rydel dość łatwo przechodzi, przynajmniej na kartach korespondencji, do zupełnie innego tematu: gratuluje Hoesickowi zamiaru ożenku, żaląc się jednocześnie, że sam nie ma kobiety, którą kochałby i którą bez wahania mógłby pojąć za żonę (ibidem). Widać, że tęskni za własnym domem i rodziną. Pociechą okazuje się pióro, tym bardziej, że ma na ukończeniu robotę wielką, najlepszą i najszczerszą rzecz, na jaką dotąd stać go było (ibidem).

Mimo neoromantycznych dążeń do emancypacji kulturalnej w duchu zachodnioeuropejskiego modernizmu, od roku 1897 Rydel na stałe wiąże się w życiem kulturalnym Krakowa, Bronowic i Toń. Do jego znajomych i przyjaciół należała cała plejada gwiazd i gwiazdek Młodej Polski. Regularnie odwiedzał kawiarnię i restaurację Ferdynanda Turlińskiego, znaną jako „Paon”, spotykając się z przyjaciółmi przy kawie i koniaku (o ile pozwalał portfel) by debatować o literaturze w unoszącym się niczym tajemnicza mgła dymie papierosów i fajek. Na wiszącym na ścianie lokalu Turlińskiego płótnie napisał pewnego dnia: Niechże ciebie rymem sławię, / Knajpo! gdzie przy czarnej kawie/ Drogi czas na niczym trawię. Wesołą wierszowaną odpowiedź dopisał Wyspiański: Szkoda, panie Rydel, szkoda/ Drogi czas na niczym trawić,/ Ponoć jest czas się poprawić, / Boś jest sława jeszcze młoda. Autor Betlejem polskiego przygotował też wierszowaną reklamę „Paona”: Co wieczór całą bandą/ Chodźcie ludy/ Do tej budy/ Z Chat-noirem i werandą/ Na tę marną/ Kawę czarną/ Którą daje Don Fernando. Do najważniejszych, osnutych i legendą i plotką przyjaźni należała ta z Wyspiańskim. Niestety, realia przysłonił epizod Wesela, rozdmuchany w późniejszych wspomnieniach, ze słynną, choć może nieprawdziwą groźbą „Ja temu Wyspiańskiemu pyski zbije”. Rydel i autor Nocy Listopadowej poznali się lepiej jeszcze na studiach, ok. roku 1884, wiele rozmawiali o swych artystycznych wrażeniach, fantazjach i planach. Według Stanisława Estreichera, autor Poezji interesował Wyspiańskiego, gdyż było w nim bardzo wiele fantazji i gorących uczuć, był przepełniony entuzjazmem dla każdej idei, chociaż nieraz mieli całkowicie odmienne poglądy na sztukę i życie (J. Duży, Droga…, s. 166-167). Mimo to, szczerze i z wielkim entuzjazmem wierzył w geniusz artystyczny twórcy Wesela. Estreicher podkreślał, że to ordynarna nieprawda, że kiedykolwiek zazdrościł Wyspiańskiemu poetyckiego powodzenia (ibidem, tam również o ilustracjach do tomików poezji i przekładu Iliady autorstwa Rydla).

Podobnie jak w Paryżu, w Krakowie chlebem powszednim był brak pieniędzy. Krewna rodziny Pisarza, Aleksandra Czechówna w roku 1898 pisała w pamiętniku, że Helena Rydlowa miała różne kłopoty z interesami, czyli mówiąc wprost, problemy finansowe, a chociaż miała dorosłych synów, to nie tylko nie miała z nich pomocy, lecz przeciwnie tylko ona o nich jeszcze myśleć musiała. Adam – co prawda lekarz – musiał po zdaniu egzaminu jedynie szpitala pilnować, Lucjan zaś nawet w rachubę nie wchodził przy prowadzeniu interesów. Czechówna chciała, by chociaż jego talent pisarski rozwinął się, jednak szczerze przyznawała, iż czeka [na coś znakomitszego na polu literackim] na próżno.  (cyt. za: J. Dużyk, op.cit., s. 196).

Mimo to, podczas uroczystości odsłonięcia pomnika Adama Mickiewicza na rynku w Krakowie rozbrzmiewa kantata do słów Lucjana Rydla, wyróżniona nagrodą. W teatrze miejskim Wanda Siemaszkowa i Stanisław Knake-Zawadzki recytują jego Epilog uroczystego przedstawienia w teatrze krakowskim w dniu 27 czerwca 1898 na cześć Adama Mickiewicza, scharakteryzowany na łamach „Czasu” jako poetyczna fantazja, rozgrywająca się na Wawelu, w krypcie mickiewiczowskiej (cyt. za J. Dużyk, op.cit., s. 197). Przed recytacją Epilogu wystawiono fragmenty Dziadów i Konfederatów barskich. Warto zaznaczyć, że uroczystości ku czci Wieszcza wpływały mocno na rozbudzanie i wzmacnianie świadomości narodowej i uczuć oraz postaw patriotycznych w każdym zaborze, zwłaszcza w pozbawionych autonomii zaborach pruskim i rosyjskim. Dzięki nim całe społeczeństwo mogło zespalać się i jednoczyć wokół idei odbudowy suwerennego państwa – mecenasa autentycznego, pełnego życia kulturalnego i artystycznego, wyzwolonego od obcych ustaw i cenzury. Na uroczystości 27 czerwca 1898 roku przybyli do Krakowa m.in., córka i syn Mickiewicza, powszechnie szanowani weterani Powstania Styczniowego, posłowie ludowi, liczne delegacje a nawet reprezentanci bratnich narodów słowiańskich: Czesi, Słowacy i Rosjanie (pamiętajmy o przyjaźni autora Ballad i romansów z Puszkinem, w Petersburgu ukazał się Konrad Wallenrod).

W tym samym okresie Rydel rozpoczyna cieszące się wkrótce wielką popularnością wykłady z historii sztuki w Akademii Sztuk Pięknych oraz wykłada dzieje kultury i literatury powszechnej na Wyższych Kursach Naukowych dla Kobiet im. Adriana Baranieckiego. Stale pracuje nad przekładem Iliady, kolejne fragmenty zyskują uznanie i aprobatę filologa tej miary, co Kazimierz Morawski. Brak pieniędzy sprawia, że Pisarz zabiega o etat w Bibliotece Jagiellońskiej; gdy go otrzyma, napisze, że pensyjka biblioteczna ulżyła mu nieco, ale ma na karku trochę rachunków do załatwienia, a nie wie skąd wyrwać groszy (list do Hoesicka z 8 października 1898 r.). W tym samym czasie śle na konkurs na sztukę teatralną imienia Ignacego Paderewskiego w Warszawie Zaczarowane koło, „baśń dramatyczną”, z którą na zawsze zwiąże się jego nazwisko i dzięki której zagości w podręcznikach i encyklopediach literatury polskiej. Konkurs był wydarzeniem niebagatelnym: w jury zasiadali m.in. Ignacy Baliński, Ignacy Chrzanowski i Henryk Sienkiewicz. Zaczarowane koło otrzymało pierwszą nagrodę. 15 kwietnia 1899 r. sztukę wystawiono w krakowskim teatrze miejskim. Zapełniona widownia oczekiwała niecierpliwie na ruch kurtyny, po przedstawieniu rozległy się gromkie, żywiołowe brawa i wychwalające Autora okrzyki. Były wieńce, kwiaty a nawet złoty pierścień. Sprawozdawca „Czasu” pisał po prapremierze o tłumach publiczności (…) około północy już nieco znużonej, o prawdziwej poezji, słodkiej muzyce ślicznych wierszy ale i o akcji dramatu trochę naiwnej, kilku scenach wspaniałych, lecz i o kilku niepotrzebnych. Sztukę zwięźle określał jako baśń ludową i robotę literacką, z kilkoma świeżymi pomysłami (cyt. za J. Dużyk, op.cit., s. 203). Powodzenie Zaczarowanego koła było wielkie: do roku 1919 w samym Krakowie wystawiono je aż siedemdziesiąt razy (inne sztuki nieraz schodziły z afisza zaledwie po kilku przedstawieniach (ibidem).

W związku z obchodzonym w czerwcu roku 1900 jubileuszem odnowienia przez Władysława Jagiełłę Uniwersytetu, Rydel pisze artykuł dla „Biblioteki Warszawskiej”, wyrażający dumę i radość z niezwykłego ruchu w mieście, kobierców i zieleni zdobiących okna domów, kołyszących się lekkim powiewem chorągwi, z uroczystego a zarazem pogodnego nastroju letniego poranka, który cały złoty i błękitny wstawał nad Krakowem. Podkreślał z zadowoleniem, że imiona Kazimierza, Jagiełły, Jadwigi są ze czcią głęboką wymawiane we wszystkich językach świata cywilizowanego, podpisując swój reportaż „Lucjan Rydel, dr Uniwersytetu Jagiellońskiego (J. Dużyk, op.cit., s. 227-228).

Doktor praw przed ołtarzem

20 listopada 1900 roku Lucjan Rydel bierze sobie za żoną Jadwigę Mikołajczykównę. W związku z budowaniem wokół swego ślubu aury tajemniczości, jego termin Pisarz zdradził rodzinie dopiero w ostatniej chwili; spodziewano się, że ceremonia odbędzie się dopiero po Wielkanocy 1901 roku. Do bazyliki mariackiej – od lat kościoła parafialnego chłopów z Bronowic - narzeczeni przybyli z szumem i paradą furami, drużki i panna młoda były ubrane w kolorowe stroje ludowe, pan młody zaś, zgodnie z wcześniejszymi uzgodnieniami, w tużurek, zatem strój inteligencki, miejski (symboliczny związek i sojusz stanów, należących do jednego narodu). Mimo sporów, świadkiem wraz z Błażejem Czepcem był Stanisław Wyspiański. Następnego dnia odbyły się tradycyjne oczepiny w Bronowicach. Wzięła w nich udział m.in. matka pana młodego. Aleksandra Czechówna, reprezentująca dość „konserwatywny”, by nie rzec filisterski punkt widzenia, zapisała w pamiętniku, że kiedyś, już po ślubie, spotkała [Rydlów] na rynku. Ona ubrana dosyć bogato [!], ale szpetnie po wiejsku; Lucio zaprezentował mi żonę, mówiąc, że będą u mnie, o co naturalnie bardzo i zupełnie szczerze [ciekawe po co taka „usprawiedliwiająca” deklaracja? – R.M.] poprosiłam. [Jadwiga] jest przystojną i bardzo milutką, ale wcale nie jest żadną pięknością. Dalej następują charakterystyczne, wskazujące na niezłą orientację, przynajmniej w teorii, w materii posagów, rozważania o tym, od jakiej sumy złotych reńskich procenty wystarczyłyby na sługi, chociaż jedną suknię balową, a nawet lekarstwa i dentystę (cyt. za: J. Dużyk, op.cit.,  s. 254-255).

Jeszcze przed ślubem Rydel deklarował, że nie zamierza w żadnym razie przerabiać tak ślicznej wiejskiej dziewczyny na miejską jejmość. Zdecydował, że dla niej wyniesie się z Krakowa, postawi [w Bronowicach] dom, kupi grunt, podobnie jak Włodzio [czyli Włodzimierz Tetmajer – R.M.] spróbuje zostać „chamem” (list do Františka Vondráčka z 13 sierpnia 1900 r. za: J. Dużyk, op.cit., s. 235). Jak wspominała Aleksandra Czechówna, jeszcze jako narzeczony, Lucjan przesiadywał w Bronowicach, przebierał się za chłopa, a nawet szedł robić w polu (ibidem, s. 244). W datowanym na 10 października 1900 roku liście do Hoesicka pisał, że kocha Jadwisię, a ona kocha jego i oboje nie mogą doczekać się ślubu (ibidem, s. 245). Podobne wyznania znalazły się w liście do Orzeszkowej z 12 października. Odpowiedź Pisarki była bardzo pozytywna i serdeczna, list wzruszył ją głęboko, miała nadzieję, że zrozumiała jego autora do dna duszy, na zakończenie prosiła, by powiedział swojej narzeczonej, że jest w Polsce kobieta, która osiwiała nad piórem i książką, a serce swe spaliła w ogniu miłości dla Polski i jej ludu, a która teraz (…) ze swego zgorzałego serca wyjmuje pocałunek serdeczny i jej go przesyła! (cyt. za: J. Dużyk, op.cit., s. 250-251).

Mimo kłopotów z pieniędzmi, państwo młodzi przeprowadzają się do Bronowic Wielkich, następnie zamieszkują w wynajętym dworku w Toniach, by ostatecznie nabyć dom w Bronowicach Małych. Okres ten Lesław Tatarowski lapidarnie, lecz bardzo trafnie charakteryzuje jako kolejne etapy wrastania (...) w życie społeczne podkrakowskiej wsi (op.cit. . IX). Autor Betlejem polskiego angażuje się w pracę oświatową, popularyzuje wiedzę historyczną, wygłasza odczyty. Nawiązując do patriotycznej tradycji rodzinnej, w roku 1917 wydaje podręcznik dla szkół ludowych Dzieje Polski. Celem opracowania książki jest tworzenie nowej, dostosowanej do okoliczności czasu (końcowy etap wojny światowej, sytuacja po Akcie 5 Listopada) świadomości historycznej, szczególnie wśród mieszkańców wsi. W związku z integracją ze społecznością chłopską Rydel zaczyna coraz mocniej interesować się pedagogicznym i kulturalnym potencjałem teatru ludowego, niedocenianego nie tylko w jego czasach . Bierze udział w debatach wokół funkcji i optymalnego modelu teatru i dramatu chłopskiego (zob. np. jego Teatr wiejski przyszłości, "Przegląd Powszechny" 3/1903, s. 313-338). Właśnie dla potrzeb teatru ludowego przygotował Betlejem polskie - cieszące się wielką popularnością czerpiące z pobożności wsi i jej folkloru jasełka patriotyczne, wystawanie w całym kraju.

Ostatnie lata

Po wybuchu I wojny światowej rodzina Rydlów schroniła się w Czechach (Pardubice, Praga), jednak już w czerwcu 1915 zdecydowano się na powrót do Krakowa, gdzie Pisarz zgodził się na przyjęcie szczególnie trudnych w warunkach wojny i bliskości frontu obowiązków redaktora "Tygodnika Polskiego" oraz dyrektora Teatru im. Juliusza Słowackiego. W roku 1916 daje o sobie znać kamica nerkowa. Mimo coraz gorszego zdrowia i stałego przemęczenia, Lucjan Rydel nadal pracował, nawet po usunięciu nerki w styczniu 1917 roku. W łóżku pisze wspomniany wyżej podręcznik historii Polski dla szkół, które mają powstać w odrodzonej Rzeczypospolitej. W styczniu roku 1918 jest na pogrzebie Stanisława Tarnowskiego, pisze też jeden z ostatnich listów, do Jerzego Kieszkowskiego. Planuje ukończenie komedii z czasów Jana III Sobieskiego, pracuje nad sztuką dla dzieci. W marcu rozpoczyna wykłady z literatury francuskiej XVIII stulecia, szczególną uwagę poświęcając Monteskiuszowi i Wolterowi. W krakowskiej ASP wykłada o sztuce Hellady, wspólnie ze studentami zwiedza Wawel, opowiadając m.in. o romańskiej krypcie św. Leonarda i niedawno odkrytej rotundy preromańskiej św. Feliksa i Adaukta. Zimno i wysiłek osłabiają schorowany organizm: 29 marca lekarz diagnozuje zapalenie płuc. Na Wielkanoc Pisarz jest już bliski śmierci, słabnie tętno i serce.

Lucjan Rydel umiera o godzinie drugiej po południu 8 kwietnia 1918 roku,. Autor nekrologu ogłoszonego w „Czasie” pisał: w pełni sił i w pełni energii twórczej schodzi do grobu (…) poeta wysokiej miary, autor licznych dzieł scenicznych (…) miłośnik i entuzjasta piśmiennictw grecko-romańskich, literatury tej tłumacz jeden z najświetniejszych, jakich Polska miała (J. Dużyk, op.cit., s. 458). Wkrótce otwarto list, pozostawiony przez Poetę swej siostrze Hannie jeszcze przed operacja usunięcia nerki na wypadek śmierci. W liście znalazły się m.in. podziękowania dla żony, najlepszej, najcierpliwszej, najdrożej, która dała mu nieprzerwane szczęście od dnia ślubu. Żałował, że nie dożyje wolnej, niepodległej i zjednoczonej Polski (ibidem).

W uroczystościach pogrzebowych uczestniczyli, niejako na podobieństwo gości Wesela, zarówno chłopi jak i inteligencja, zjednoczeni nie tylko symbolicznie. Ciało złożono na pokrytym czerwonym suknem, zaprzężonym w dwie pary siwych koni chłopskim wozie, w półkoszkach. Powoziło dwóch parobków odzianych w białe sukmany. Na tle czerwonej tkaniny upięto żałobną świerczynę i białe kwiaty. Było to 10 kwietnia 1918 roku. Nad skromną, czarną trumną zgromadzili się przyjaciele Twórcy, który jako literat, publicysta, społecznik i wychowawca urzeczywistniał wykorzystując całość swego talentu i sił, zasadę demokratyzacji kultury i osobistej autentyczności. O godzinie czwartej na Cmentarz Rakowicki szli m.in. prezydium i rada miasta, rektorzy UJ i ASP, profesorowie, literaci i uczeni, towarzyszyła im straż pożarna i gospodarze z Bronowic, młodzież szkolna, studenci i dziennikarze. Przemówienie pożegnalne wygłosił następca Pisarza na stanowisku dyrektora Teatru Słowackiego, Adam Grzymała- Siedlecki. Na stronie tytułowej "Masek" (z. 12/1918, s. 221) znalazła się wiele mówiąca dedykacja: Lucjanowi Rydlowi. Poecie wierzącemu na przekór rzeczywistości i ufającemu wbrew nadziei. Polskiego słowa miłośnikowi [zatem filologowi w dosłownym sensie tego słowa - R.M.]. Poszukiwaczowi piękna po rozłogach wszystkich czasów i krajów. Duszy do dna szlachetnej (...) (cyt. za: L. Tatarowski, op.cit., s. IX).

Krzywe zwierciadło

Lesław Tatarowski pisze, że recepcja twórczości i pamięć społeczna o autorze Zygmunta Augusta utrudniały i to w znacznym stopniu kształtowanie się adekwatnego do zasług i osiągnięć obrazu dorobku pisarskiego i działalności kulturalnej sensu largo Lucjana Rydla. Historycznym egzaminem trwałości pokierowały zbyt wszechwładnie sensacja, plotka i biograficzna anegdota (Wstęp, op.cit., s. III). Tatarowski podnosi, że, wbrew pojawiającym się wśród badaczy (np. Edmund Jankowski) kategorycznym tezom o "zabiciu" i "zaśmieszeniu" Rydla jako "poważnego", utalentowanego pisarza przez Wesele oraz Plotkę o Weselu Wyspiańskiego, Stanisław Wyspiański był twórcą tak wielkiej miary, że zdołał uczciwie wycieniować literacki wizerunek Pana Młodego, obok śmiesznostek, dając świadectwo jego moralnych zalet i mądrości życiowej (ibidem). Również decyzja o ożenku z Jadwigą Mikołajczykówną w żadnym razie nie była kaprysem czy "chłopomańską" fantazją wyrafinowanego inteligenta z doktoratem, znużonego młodopolską sztuką dla sztuki i konwenansami krakowskiej elity (ibidem, s. III-IV, ze wskazaniem na listy Pisarza do Konstantego Mariana Górskiego i Elizy Orzeszkowej). Świadectwo Boya – Żeleńskiego - choć nie pozbawione ziarna prawdy i pewnych racji - stanowi zatem karykaturę i efektowny szkic humorystyczny. Jednak taki zniekształcony i komiczny obraz Lucjana Rydla jako "czystego", totalnego artysty, poety par excellence, przeżywającego (naiwnie?) swój związek i "miłość" niczym temat dzieła literackiego, zastąpił na długo rzeczywistą sylwetkę (ibidem, s. IV). Związek z Jadwigą Mikołajczykówną w żadnym razie nie może być sprowadzany do artystycznej przygody (tym bardziej romansu przedstawiciela bohemy!). Rydel doświadczył przełomu moralnego, zdał sobie sprawę z pustki, którą przynosi ze sobą oderwanie artyzmu od humanizmu i życia ludzkiego w całej jego pełni. Przełom ów wpłynął na jego dalsze życie, działalność społeczną oraz twórczość (ibidem).

Kilka słów o twórczości Lucjana Rydla

Lata młodości autora Betlejem polskiego to czas przesilenia i zmierzchu dawniejszych wzorów sztuki (Jan Matejko, Adam Asnyk, Henryk Sienkiewicz). Można nawet mówić o marazmie w życiu kulturalnym Krakowa (L. Tatarowski, op.cit., s. X). Walka rozgorzeje dopiero po roku 1893, zaczną ścierać się reprezentanci dawnego porządku społecznego, tak jak rządzący miastem Stańczycy wyznający racjonalistyczny system wartości estetycznych i moralnych oraz młodzież, przyjmująca w imię sztuki dla niej samej postawę buntowniczą a nawet rewolucyjną. Brak przemysłu, kryzys gospodarczy i spadek rangi administracyjnej, zwłaszcza względem stolicy Galicji - Lwowa z własnym uniwersytetem, teatrami i bujnym życiem kulturalnym, nie tylko polskim, Kraków poniekąd rekompensował dzięki zdobyciu pozycji miasta, którego ruch naukowy promieniował nie tylko na cały zabór austriacki, lecz i pozostałe ziemie polskie. Najważniejsze były tradycje historyczne, filologiczne i humanistyczne, pieczołowicie kultywowane przez Uniwersytet i Akademię Umiejętności. Właśnie owo bardzo sugestywne „nasycenie historią” – wspieranie stale przez wszechobecną sztukę i architekturę, wpłynęło na wyobraźnie twórców i intelektualistów, choć w bardzo różny sposób (ibidem).

Nie budzi wątpliwości, że okres studiów, tak w Krakowie jak i za granicą, zapewnił formację intelektualną pozwalającą na pełne wykorzystanie talentów i potencjału twórczego zarówno w pracy literackiej sensu stricto  jak i na niwie publicystyki i dziennikarstwa. Oczytanie i podbudowana systematyczną nauką erudycja historyczno-literacka Rydla, wielka pasja i rozsmakowanie się w arcydziełach różnych literatur i różnych czasów nie pozostało bez wpływu na [jego] warsztat. (…) [P]rzejawiało się w postawie eklektyczno-stylizatorskiej, w świadomym nawiązywaniu do uznanych szkół i wzorów [ zatem do klasyków, choć trudno nazwać Pisarza neoklasycystą – R.M.], (…) w traktowaniu tradycji literackiej i współczesności jako tworzywa dla własnych poszukiwań i rozwiązań (L. Tatarowski, op.cit., s. XI). Niestety, kolejne lata wypełniała nie tylko praca pisarska, ale i pedagogiczna, dydaktyczna i społeczna. Jak pozwalają sądzić zachowane źródła, wykłady – tak potrzebne by utrzymać rodzinę i zapewnić jej dobre warunki bytowe - zajmowały zbyt wiele czasu, pochłaniając bardzo wiele energii Pisarza. Sprawiało to, że talent poetycki i dramaturgiczny nie mógł rozwijać się swobodnie (J. Dużyk, Droga…, op.cit., s. 196).

W modernistycznym przełomie literackim Lucjan Rydel wziął udział przede wszystkim serią wierszy, które ukazały się w tomikach z lat 1899, 1901 i 1909. Dwa pierwsze otrzymały wystrój graficzny najwyższej klasy przygotowany przez Stanisława Wyspiańskiego. Krytyka oceniła wartość poszczególnych utworów z pewną dozą rezerwy: pojawiały się co prawda modernistyczne tematy liryczne i nastrojowość, jednakże towarzyszyły im cechy obce albo mało cenione we współczesnym Rydlowi modelu poezji (L. Tatarowski, op.cit., s. XI, który zauważa, że wizyjność, hamletyczność i neoromantyczny indywidualizm podmiotu lirycznego zostały zastąpione (może pod wpływem Antyku i Odrodzenia?) świetną wersyfikacją i kunsztem językowym). Poezje Lucjana Rydla można zatem uznać nie tyle za modernistyczną skargę duszy, co za swego rodzaju dialog stylizacyjny (ibidem). Spotykamy zarówno parnasistowski sonet, np. Mitologie, erotyki i wiersze refleksyjne (Hania, Mojej żonie) jak i lirykę nastrojową (np. Nokturn z cyklu Mojej matce czy też W uśpionym lesie). Na eklektyzm wierszy autora Zaczarowanego koła zwracał uwagę Kazimierz Czachowski. Cenił doskonałą technikę, lecz wskazywał, że nawet (…) w cyklu erotyków „Mojej żonie” spod maski wieśniaka wyziera parnasista [nietrudno dostrzec tu analogie do piszących o wsi autorów greckich i rzymskich – R.M.], drapujący się w teatralny kostium sielankowego [zatem nie prawdziwego, tego z ciasnych i ciemnych chałup bronowickich gospodarzy – R.M.] pasterza (K. Czachowski, Obraz współczesnej literatury polskiej 1884-1933, Lwów 1934, t. II. s. 94 za: L. Tatarowski, op.cit., s. XII.). Oryginalność tychże poezji dostrzegł za to Jan Lechoń, pisząc o jej prostocie oraz melodyjności, którym towarzyszy artystowskie korzystanie z motywów mitologicznych i folklorystyczna bezpretensjonalność (J. Lechoń, Rydel, „Nowa Gazeta” 1918, nr 192, za: L. Tatarowski, loc. cit.). Cenne jest też spostrzeżenie, że stylizacje poetyckie autora Jeńców są bardzo podobne do sztuki secesyjnej, również rozmiłowanej w estetyzmie, dekoratywności i eklektyzmie (ibidem).

Na scenie

Dramat lat Młodej Polski był zjawiskiem wielowymiarowym i złożonym wewnętrznie. Następowała recepcja estetyki i problematyki niemalże wszystkich współczesnych i zastanych kierunków twórczości scenicznej. Spotykamy misterium oraz dramat romantyczny i szekspirowski (pamiętajmy o fascynacji Rydla angielskim geniuszem, którą szczególnie mocno przeżywał jako uczeń, zob. np. J. Dużyk, Droga…, s. 137 i n.). Klasyfikacje utrudnia charakterystyczny dla neoromantyzmu synkretyzm, polegający na łączeniu w jednej wypowiedzi artystycznej (w jednym tekście kultury) cech wielu gatunków, estetyk a nawet chwytów technicznych (L. Tatarowski, op.cit., s. XIII). Poszukiwano stale nowych, przezwyciężających konwencję teatru mieszczańskiego, prądów i technik scenicznych. Lata 1890-1900 to bardzo szybkie i intensywne przejmowanie innowacyjnych nurtów dramaturgii Europy Zachodniej: naturalizmu (Becque, Hauptmann), symbolizmu (Maeterlinck, Hauptmann), neoromantyzmu (d’Annunzio, Hoffmannsthal, Rostand) oraz preekspresjonizmu (Strindberg, Wedekind). Lucjan Rydel transponował zwłaszcza elementy naturalizmu (Z dobrego serca), neoromantyzmu (zw. Zaczarowane koło) oraz symbolizmu (tragizm codzienności w Matce, apokaliptyczne i eschatologiczne Dies irae, zob. szerzej L. Tatarowski, op.cit., s. XIII i n., oraz omawiany tam artykuł Rydla Mieszaniny artystyczno-literackie. (Dekadentyzm polski i najbliższa jego przyszłość, „Gazeta Polska” 1895, nr 272, s. 3 a także dialog literacki dekadenta i romantyka w jednoaktówce Na marne).

Podobnie jak inni młodzi pisarze, autor Dies irae pragnął przez teatr przemawiać do światłej, wrażliwej i kulturalnej publiczności. Swe nadzieje wiązał z początku z Zygmuntem Augustem. W liście do Ferdynanda Hoesica deklarował dumnie, że jeżeli sztuka ta okaże się sukcesem, to ma w teatrze polskim imię, jakiego dotychczas nie miał nikt [!], a nieprędko kto po mnie zdobędzie (cyt. za L. Tatarowski, op.cit., s. XXXVIII). Zygmunt August składa się z trzech części: Królewski jedynak, Złote więzy, Ostatni. Premiera odbyła się w roku 1912 w Krakowie, trylogię wydano w tymże mieście rok później. Podejmując temat miłości ostatniego Jagiellona do Barbary Radziwiłłówny, Rydel planował przede wszystkim nakreślenie sylwetki psychologicznej władcy a przy tym przedstawienie konfliktu racji stanu i ludzkiego pragnienia szczęścia. Zdaje się, że nie sprostał tak ambitnym zamierzeniom. Teresa Brzozowska pisze, że postaci Zygmunta Augusta zabrakło psychologicznej głębi, zaś akcji brak dramatyzmu. Można zatem powiedzieć, że sztuka jest jedynie udramatyzowaną kroniką połączoną z barwną wizją dworu na Wawelu z czasów Złotego Wieku. Mimo to, wartość literacką zachowały niektóre fragmenty, np. monolog umierającego Zygmunta Starego ze Złotych więzów. 

Wspominane w części biograficznej Zaczarowane koło to, jak informował podtytuł, baśń dramatyczna w 5. aktach, przygotowana na konkurs teatralny ogłoszony w roku 1898 przez Ignacego Paderewskiego. Zaczarowane koło otrzymało – wbrew przewidywaniom jego autora - pierwszą nagrodę. Wielkim sukcesem okazała się premiera, spektakl był wiele razy wystawiany na scenach polskich i w Czechach, już w roku 1924 doczekał się adaptacji filmowej. Głównym wątkiem osadzonej w czasach saskich baśni dramatycznej Rydla jest miłość pełnej namiętności młynarki do Jaśka, pomocnika młynarza i tragiczne skutki tego uczucia. Z tym wątkiem łączą się dzieje pełnego buty Wojewody, który zawiera pakt z diabłem by dzięki temu zyskać wysoki urząd. Łącznikiem między światem szlacheckim i realistycznie odmalowanym środowiskiem chłopskim są fantastyczno-baśniowe postaci diabłów i demonów, np. Boruty i Kusego. Teresa Brzozowska przypomina, że sztuka Rydla to przede wszystkim umiejętna kompilacja motywów ludowych i pomysłów literackich odwołujących się do najlepszych wzorów (m.in. Balladyna Juliusza Słowackiego, Dzwon zatopiony Hauptmanna a nawet Sen nocy letniej Szekspira). Trudno oczekiwać od Zaczarowanego koła głębszych wartości (stąd zarzuty „braku idei”). Rekompensatą jest z pewnością potoczystość i barwność akcji wraz z płynnym i różnorodnym wierszem i bogactwem języka, zapewnionym dzięki erudycji i oczytaniu Autora. Niewątpliwym atutem jest też typologiczna różnorodność bohaterów.

W roku 1901 Stanisław Tarnowski, na którego wykłady z tak wielkim zapałem uczęszczał Pisarz jeszcze w gimnazjum, napisał dla „Przeglądu Polskiego” sporych rozmiarów artykuł Nowe kierunki dramatu i „Zaczarowane koło” Lucjana Rydla. Chwalił w szczególności piękną polszczyznę, jednak zauważał niejako na marginesie, że sztuka co prawda powstała dzięki pilności i starannej pracy, jednakże jej temat nie był obmyślany, wyobraźni dużo, zastanowienia nie dosyć, wobec tego baśń (…) jest rzeczą bardzo ładną, śliczną nawet, jednak nie jest zupełnym [czyli wykończonym albo doskonałym, spełniającym wymogi estetyczne – R.M.], prawdziwym dramatem w całym znaczeniu słowa (cyt. za: J. Dużyk, Droga…, op.cit., s. 204). Mocno negatywna była opinia Antoniego Sygietyńskiego, zarzucającego brak ruchliwości poszczególnych scen i psychologicznego pogłębienia postaci, maszyna wciąż staje i wtenczas postaci przedstawiają się płasko, niczym w malowidłach chińskich. Zdaniem Sygietyńskiego przyczyną było wielomówstwo osób działających [na scenie], ich swada niepomiarkowana a łatwa, która dramat zabija, a liryce nie służy (cyt. za ibidem).

W roku 1904 we Lwowie wystawiono kolejny ważny utwór Lucjana Rydla – Betlejem Polskie. Wydano je w Krakowie w roku 1906, z barwnymi ilustracjami stworzonymi przez Władysława Tetmajera. Betlejem…  to dramat jasełkowy i widowisko patriotyczne, będące owocem działalności społecznikowskiej i pedagogicznej oraz przełomu moralnego, powiązanego z małżeństwem z Jadwigą Mikołajczykówną oraz zmianami w życiu zawodowym. Wzrastał dający się dostrzec i wcześniej dystans Artysty wobec wyobcowania sztuki i modernistycznego estetyzmu (L. Tatarowski, op.cit., s. LXVII). Oprócz marzeń o twórczości szczerej i prostej, znaczenia nabiera imperatyw moralny i egzystencjalny zarazem: odrzucenie kultury i mentalności pełnej kabotynów kawiarni a wraz z nią eleganckiego salonu z jego blichtrem i fircykami. Mający chłopkę za żonę intelektualista chce związać całe swe życie z wsią i pracą, tak umysłową jak i fizyczną, wykonywaną wespół z „ludźmi najprostszymi”. W żadnym razie nie można twierdzić, że chodzi jedynie o fantazje i kaprysy „chłopomana” (ibidem). W takim świetle trzeba spojrzeć na ideę teatru ludowego, „teatru wiejskiego przyszłości” (tak zatytułowany był cytowany już wcześniej tekst Rydla w „Przeglądzie Powszechnym” z r. 1903). Kanwą Betlejem… jest opowieść bożonarodzeniowa wkomponowana w krajobraz krakowski i rzeczywistość polityczną ziem polskich (np. Herod – cesarz Wilhelm II). Dramaturg ożywia dawną świetność Ojczyzny (nie bez powodu pożyczał chłopom z Bronowic Skargę i Sienkiewicza), kreśląc kolorowy fresk losów Polaków. Rozmaite postaci symbolizują walkę i cierpienia narodu. W roku 1906 sztukę grali amatorscy aktorzy ludowi z Toń, następnie wystawiono ją w doborowej obsadzie, ze wspaniałą scenografią w Krakowie. Warto pamiętać, że już w l. 90 XIX stulecia publiczność ludowa, rzemieślnicza i robotnicza była grupą, która potrafiła zgłaszać swe upodobania i oczekiwania wobec instytucji życia kulturalnego zdominowanych przez mieszczaństwo. Teatr zajmował tu pozycję uprzywilejowaną, od wieków realizując funkcję oddziaływania na nastroje społeczne i świadomość zbiorową (L. Tatarowski, op.cit., s. LXX). W związku z tym Betlejem polskie odpowiada nurtowi modernistycznej teorii teatru popularnego, edukującego lud, jednak w oparciu o nowe wzorce, różne od tendencyjnego, dydaktycznego i moralizatorskiego podejścia pozytywistów. Jedną z takich nowości była samodzielna instytucja teatrów ludowych (ibidem ze zwróceniem uwagi na związki Rydla z założonym w roku 1900 przez Stanisława Knake-Zawadzkiego Teatrem Ludowym w Krakowie).

Abstrahując od dramatów i poezji, warto zauważyć, że pod koniec życia, być może przeczuwając, że zbliża się kres ziemskiej drogi, Lucjan Rydel przystąpił do spisywania wspomnień. Niestety nie zdążył ukończyć pamiętnika, jednak pozostawił po sobie sagę rodzinną, odmalowując szereg bliskich i drogich postaci. Pamiętnik to również historia, ściśle związana z powstańczymi zrywami lat 1830 i 1863. Właśnie autentyczne, żyjące w sercach najbliższych krewnych tradycje niepodległościowe zaszczepiły w Pisarzu kult przeszłości, czyniąc go żarliwym patriotą, którego marzenia o odrodzeniu niepodległego państwa polskiego stale wpływały na kształt twórczości i codziennych przemyśleń (J. Dużyk, Droga..., s. 20).

Rafał Marek, 16.03.2022

Literatura: 
Teresa Brzozowska, s.v. Lucjan Rydel [w:] Literatura polska. Przewodnik encyklopedyczny, PWN, Warszawa 1984-1985, t. II, s. 323.
Taż, s.v. Zaczarowane koło [w:] idem., t. II, s. 659.
Taż, s.v. Zygmunt August. Trylogia [w:] idem, t. II, s. 692.
Józef Dużyk, Droga do Bronowic, Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, Warszawa 1972.
Lesław Tatarowski, Wstęp [w:] Lucjan Rydel, Wybór dramatów, Ossolineum, Wrocław et al. 1983.

Lucjan Rydel - zbiory twórczości

Epoka literacka: Młoda Polska