Jest w Hadesie ponura, skalista dolina,
Słońce się nad nią wiecznie w ciemnej kryje chmurze,
A dnem jej stroma ścieżka po pod skał podnóże,
Jak wąż po głazach pełza, wije się i wspina.
Tą ścieżką Danaidy — białych widm drużyna —
Idą niosąc na głowach pełne wody kruże
I chylą czoła blade, jak więdnące róże
I pod ciężarem gną się, wiotkie jako trzcina.
Rzędem jedna za drugą zwolna idą boso
Wzdłuż nagiej, czarnej ściany przez gruz i przez ciernie
I ślad swych stóp rozdartych znaczą krwawą rosą.
Idą wiedząc, że znowu w bezdennej cysternie
Przepadnie gdzieś ta woda, którą w krużach niosą
I cierpią beznadziejnie, napróżno, bezmiernie...