Przypiliśmy na zaloty
I pobrać się mamy,
Kupię jej na gorset lamy,
W srebrny liść i złoty.
Dno zielone, złote liście
I czerwone kwiaty,
Jak już ma być to bogaty,
Ubrany rzęsiście.
Pojechałem do Krakowa
Po dwa łokcie lamy,
Sprzewracałem żydom kramy,
Że niech Bóg zachowa!
Zastałem ją u roboty
Na polu przy drodze
Skaczę z wozu i podchodzę
Z sztuczką lamy złotej.
Co raz pojrzy na te róże
Na tle złotolitem,
To znów ku mnie lśnią błękitem
Siwe oczy duże.
Słońce zaszło, miesiąc wstaje,
Cała droga pusta,
A Jadwisia słodkie usta
Sama mi podaje.