Miłość to jedno z najbardziej tajemniczych, ale i pożądanych zjawisk w życiu człowieka. Powstało wiele jej definicji, jeszcze więcej dyskusji na temat jej rzeczywistego istnienia czy autentyczności. Wielu twórców wiąże prawdziwą miłość z cierpieniem. Złamane serce, zdrada czy brak odwzajemnienia uczuć to tylko kilka odsłon bólu związanego z miłością. Nasuwa się więc zasadnicze pytanie: czy warto kochać, skoro wiąże się to z tak dużą ilością bólu? Wbrew pozorom, mimo wszystko odpowiedź jest twierdząca. Udowadnia to literatura, od pokoleń zafascynowana wielkimi zjawiskami w życiu ludzkim.
Spis treści
Często inscenizowany i jeszcze częściej przywoływany dramat pt. „Romeo i Julia”, stanowi sztandarowy przykład nieszczęśliwego uczucia. Tym samym William Szekspir łączy nierozerwalnymi więzami cierpienie z głębokim afektem. Tytułowi kochankowie z Werony cierpią niezawinione krzywdy, ciągnące się za nimi ze względu na przynależność do wrogich sobie rodzin Kapuletów i Montekich. Odgrywają tym samym częsty w rzeczywistości konflikt egzystencjalny stającej naprzeciw szczęścia młodej pary oraz przygniatającego ciężaru przeszłości. Wykradają się na spotkania, próbują wybłagać u rodziców pojednanie. Cierpienie Romea i Julii wyraża się poprzez stawanie naprzeciw tym potężnym przeciwnościom, próba uniknięcia, których prowadzi do straszliwej tragedii. Śmierć kochanków ostatecznie łączy ich w wieczności, odbierając zarazem ich obecność obojętnemu na ich uczucia światu. Istotne jest jednak to, że uczucie jest w tym przypadku niezawinione i to nienawiść rodzin pozbawiła życia młodych ludzi. Ostatecznie ich tragiczny los wprowadził pokój między zwaśnione rody, których przedstawiciele głęboko poruszeni poświęceniem dzieci, zmienili swoje nastawienie. Można więc zaryzykować następujący wniosek: prawdziwa miłość, pomimo cierpienia, może także przynieść dobre owoce, choć nie zawsze jest to korzyść samych zakochanych.
Powieść historyczna Henryka Sienkiewicza może dziwić w zestawieniu dzieł opiewających miłość. Jednak burzliwe dzieje afektu Kmicica do Oleńki to chyba najlepszy sposób na przedstawienie miłości w perspektywie sarmaty, czyli figury typowej dla polskiej kultury i obecnej w niej do dziś. Oleńka kochała awanturniczego chorążego, zarazem jednak nie mogła sobie pozwolić na związek z człowiekiem pozbawionym czci. Kmicic zaś cierpiał fizycznie dla odpokutowania swoich win, gdy dopuścił się zdrady, przede wszystkim jednak właśnie z powodu odrzucenia ze strony ukochanej. „Potop” obrazuje wartość miłości nawet w obliczu cierpienia, a ponadto pokazuje, jak potrafi ona przyczynić się do przemiany wewnętrznej kochającego człowieka. To dzięki miłości do Oleńki i pragnieniu jej odzyskania, Kmicic walczy o swój honor i wsławia się w walce.
Andrzej Kmicic to bohater dynamiczny, podczas trwania akcji powieści przechodzi wewnętrzne oczyszczenie i staje się rycerskim patriotą, w końcu wartym swojej oblubienicy. To nawiązanie do starego rycerskiego obyczaju posiadania damy serca. Dla umiłowanej kobiety rycerz cierpiał, poprzez to cierpienie dążył do ideału godnego jego miłości. Tak więc męki pełnią tutaj rolę drogi ku poprawie, miłość stanowi zaś jej katalizator.
Ostatni argument za wartością miłości pomimo cierpienia, które wywołuje, stanowi IV część „Dziadów Adama Mickiewicza. Autor poddał bowiem krytyce to uczucie w scenie rozmowy Pustelnika z Księdzem. Postać, która kryje się za enigmatycznym tytułem eremity to Gustaw, którego cierpienie miłosne wynika z odrzucenia przez Marylę. W wyniku tego bohater postanowił popełnić samobójstwo, a u Księdza pojawił się już jako upiór. Pustelnik oskarża miłość o swoje prywatne nieszczęście, opisuje przy tym cały akt wzniosłości i upadku temu towarzyszący.
Warto jednak spojrzeć na słowa jego bohatera z perspektywy jego przeszłości. Sam przyznaje, że jest ofiarą "zbójeckich książek". Można to sformułowanie rozumieć jako nawiązanie do powieści okresu „Burzy i naporu” (niem. Sturm und Drang), modnych w tamtym czasie. Pustelnik zwiedziony zawartą tam wyidealizowaną wizją miłości nie potrafił pokochać kobiety prawdziwej, posiadającej wszystkie negatywne i pozytywne cechy człowieka. Szukając ideału, oszukał się sam, co doprowadziło do straszliwego zawodu. Ten zaś spowodował cierpienie, które skończyło się tragicznie. Miłość powoduje cierpienie, jednak największą boleść przynosi nie samo uczucie, ale jego wyidealizowana wizja i jej starcie z rzeczywistością. Nawiązanie relacji z prawdziwym człowiekiem, poznanie go od strony rzeczywistej, owocuje akceptacją i przezwyciężeniem trudności. To poszukiwanie "mary" romantycznego ideału boli. Najgorszym zaś jest fakt, że ten rodzaj cierpienia z miłości nie niesie za sobą nic poza zgorzknieniem.
Św. Paweł w swoim „Hymnie o miłości” ujął ten stan ludzkiego ducha najpełniej, wyrażając jego dobroczynne działanie na człowieka. Zarazem w Biblii Jezus wyraźnie zaznaczył, że miłość wyraża się najpełniej w poświęceniu dla umiłowanych. Tak więc tandem cierpienia oraz miłości stanowi nierozerwalną parę. Jest tak być może z powodu natury interakcji między ludźmi, których zażyłość odsłania najwrażliwsze części duszy. Mimo to warto kochać. Ten stan dopełnia nas bowiem, jak mawiał niegdyś Platon. Idąc zaś za myślą Ewangelii, cały wszechświat stworzony został z miłości. Jest więc ona naturalnym stanem bytu, nawet jeżeli może wiązać się z cierpieniem.
Aktualizacja: 2024-12-10 11:15:12.
Staramy się by nasze opracowania były wolne od błędów, te jednak się zdarzają. Jeśli widzisz błąd w tekście, zgłoś go nam wraz z linkiem lub wyślij maila: [email protected]. Bardzo dziękujemy.