Konrad Wallenrod - streszczenie

Autorka streszczenia: Adrianna Strużyńska.

Po­wieść po­etyc­ka Ada­ma Mic­kie­wi­cza „Kon­rad Wal­len­rod” po­wsta­wa­ła w la­tach 1825-1828 na wy­gna­niu w Mo­skwie. Zo­sta­ła wy­da­na w 1828 roku, ale au­tor mu­siał na­nieść zmia­ny, na­rzu­co­ne przez ro­syj­ską cen­zu­rę. Przed­sta­wia losy li­tew­skie­go pa­trio­ty, Wal­te­ra Alfa.

Spis treści

Konrad Wallenrod - streszczenie krótkie

Ak­cja utwo­ru to­czy się w XIV wieku w Marienburgu, czy­li dzi­siej­szym Mal­bor­ku. Wy­da­rze­nia roz­gry­wa­ją się na zam­ku krzy­żac­kim oraz po­gra­ni­czu te­ry­to­rium Krzy­ża­ków i Li­twi­nów. Kon­rad po­wra­ca wspo­mnie­nia­mi kil­ka­na­ście lat wcze­śniej, do cza­sów mło­do­ści, spę­dzo­nych na Li­twie i w Hisz­pa­nii.

Nar­ra­tor opi­su­je średniowieczne dzieje Litwy. Przed stu laty, za­kon krzy­żac­ki bru­tal­nie na­wra­cał po­gan. Niemen peł­ni rolę na­tu­ral­nej gra­ni­cy, mię­dzy zwa­śnio­ny­mi Li­twi­na­mi i Krzy­ża­ka­mi. Ak­cja po­wie­ści roz­po­czy­na się w mo­men­cie, gdy kom­tu­ro­wie zbie­ra­ją się w Ma­rien­bur­gu, aby wybrać nowego wielkiego mistrza. Naj­więk­sze szan­se ma Konrad Wallenrod, cu­dzo­zie­miec, któ­ry od­niósł spek­ta­ku­lar­ne suk­ce­sy w wal­ce z po­ga­na­mi. Męż­czy­zna od­zna­cza się licz­ny­mi cno­ta­mi, ale pod wpły­wem al­ko­ho­lu sta­je się nie­obli­czal­ny. Jego je­dy­nym przy­ja­cie­lem jest sta­ry mnich Hal­ban. Z wie­ży sły­chać śpiew pustelnicy, ko­bie­ty któ­ra dzie­sięć lat wcze­śniej ka­za­ła się tam za­mu­ro­wać. Pod wpły­wem jej pie­śni, kom­tu­ro­wie wybierają Konrada na wielkiego mistrza zakonu.

Rok póź­niej, Wal­len­rod wciąż zwle­ka z wy­wo­ła­niem woj­ny z Li­twą, mimo na­ci­sku ry­ce­rzy. Co­dzien­nie sta­je pod wie­żą pu­stel­ni­cy, gdzie rozmawiają o swojej nieszczęśliwej miłości. Na zam­ku od­by­wa się uczta z okazji dnia św. Jerzego. Waj­de­lo­ta śpie­wa pieśń o Li­twie, na­stęp­nie w ga­wę­dzie przed­sta­wia losy Waltera Alfa, Li­twi­na, po­rwa­ne­go w dzie­ciń­stwie przez Niem­ców i wy­cho­wa­ne­go na dwo­rze wiel­kie­go mi­strza Win­ry­cha. Sta­ry waj­de­lo­ta wzbu­dził w nim uczu­cia pa­trio­tycz­ne i nie­na­wiść do Niem­ców. Pod­czas bi­twy, Wal­ter i waj­de­lo­ta prze­szli na stro­nę Li­twi­nów i tra­fi­li na dwór księ­cia Kiej­stu­ta. Wal­ter poślubił córkę księcia, Aldonę. Li­twa za­czę­ła po­no­sić po­raż­ki w wal­ce z Krzy­ża­ka­mi. Wal­ter po­sta­no­wił więc opu­ścić ro­dzi­nę, a żonę umie­ścił w klasz­to­rze. Waj­de­lo­ta nie chce do­koń­czyć po­wie­ści. Kon­rad śpie­wa bal­la­dę o wo­dzu Mau­rów, Al­man­zo­rze, któ­ry po swo­jej prze­gra­nej za­ra­ził Hisz­pa­nów dżu­mą. Pod jej wpły­wem, li­tew­ski ksią­żę Wi­told zry­wa so­jusz z Krzy­ża­ka­mi i sta­je po stro­nie swo­ich ro­da­ków.

Do­cho­dzi do wojny zakonu krzyżackiego z Litwą. Kon­rad nie­udol­nie do­wo­dzi woj­skiem, przez co do­pro­wa­dza do prze­gra­nej. Krzy­ża­cy or­ga­ni­zu­ją sąd nad swo­im mi­strzem. Je­den z nich do­wia­du­je się, że praw­dzi­wy Kon­rad Wal­len­rod nie żyje od kil­ku­na­stu lat. Mistrzem jest w rzeczywistości Walter Alf, któ­ry wstą­pił do za­ko­nu, aby zo­stać mi­strzem i znisz­czyć go od środ­ka. Krzy­ża­cy przy­ła­pa­li go na spo­tka­niach z księ­ciem Wi­tol­dem i wi­zy­tach pod wie­żą pu­stel­ni­cy, któ­rą w rze­czy­wi­sto­ści jest Al­do­na. Wal­ter zo­sta­je ska­za­ny na śmierć. Wiel­ki mistrz chce uciec z żoną na Li­twę, ale ta się nie zga­dza. Wal­ter wypija truciznę, Hal­ban-waj­de­lo­ta obie­cu­je uczcić jego do­ko­na­nia w pie­śniach. Sły­chać krzyk Al­do­ny, któ­ra umiera w swojej wieży.

Konrad Wallenrod - streszczenie szczegółowe

Przedmowa. Nar­ra­tor opi­su­je dzieje Litwy w cza­sach śre­dnio­wie­cza. Była kra­jem zróż­ni­co­wa­nym et­nicz­nie, któ­ry za­miesz­ki­wa­li Li­twi­ni, Pru­sa­cy i Let­to­wie. W XIII wie­ku za­czę­ły na­jeż­dżać go oko­licz­ne pań­stwa. Li­twa, zmu­szo­na do cią­głe­go do­sko­na­le­nia w sztu­ce wo­jen­nej, sta­ła się po­waż­nym za­gro­że­niem dla są­sied­nich na­ro­dów. Od­pie­ra­ła ata­ki Krzy­ża­ków, a na­wet za­czę­ła łu­pić Pol­skę i roz­sze­rzy­ła te­ry­to­rium do brze­gów Woł­gi i Pół­wy­spu Krym­skie­go. Naj­bar­dziej chwa­leb­nym okre­sem w hi­sto­rii Li­twy były rzą­dy Ol­gier­da i Wi­tol­da, kie­dy to te­ry­to­rium kra­ju roz­cią­ga­ło się od Mo­rza Bał­tyc­kie­go do Mo­rza Czar­ne­go. Ne­ga­tyw­nie wpły­nę­ło to jed­nak na we­wnętrz­ną jed­ność Li­twy.

Li­twa zwią­za­ła się unią z Pol­ską, kra­jem chrze­ści­jań­skim. Pol­ska za­czę­ła zy­ski­wać nad nią prze­wa­gę kul­tu­ro­wą. Ję­zyk li­tew­ski prze­stał być uży­wa­ny przez wyż­sze war­stwy spo­łecz­ne. Li­twa z kra­ju pod­bi­ja­ją­ce­go, zmie­ni­ła się w kraj zdo­mi­no­wa­ny przez inne pań­stwa. Au­tor pod­kre­śla, że do­god­ną sy­tu­acją jest opi­sy­wa­nie tych wy­da­rzeń po kil­ku­set la­tach. Nie to­wa­rzy­szą mu emo­cje, zwią­za­ne z prze­ży­wa­niem te­raź­niej­szo­ści. Mi­nio­ne cza­sy są naj­lep­szym two­rzy­wem dla po­ezji. Wska­zu­je na to rów­nież mot­to, słowa Friedricha Schillera: „Co ma ożyć w pie­śni, za­gi­nąć po­win­no w rze­czy­wi­sto­ści”. Dru­gim mot­tem po­wie­ści jest cytat z książki Niccolo Machiavellego „Książę („Ma­cie bo­wiem wie­dzieć, że są dwa spo­so­by wal­cze­nia… trze­ba być li­sem i lwem”).

Wstęp. Nar­ra­tor opi­su­je Niemen, rze­kę któ­ra peł­ni rolę sym­bo­licz­nej gra­ni­cy, mię­dzy dwo­ma kul­tu­ra­mi. Przed stu laty, Krzy­ża­cy do­tar­li do rze­ki pod­czas mi­sji bru­tal­ne­go na­wra­ca­nia po­gan. Nie­men roz­dzie­la Li­twę, le­śną kra­inę po­gań­skich bo­gów oraz za­kon krzy­żac­ki, sym­bo­li­zo­wa­ny przez krzyż. Po li­tew­skiej stro­nie znaj­du­ją się mło­dzi łucz­ni­cy w zwie­rzę­cych skó­rach. Po dru­giej stro­nie rze­ki, war­tę peł­ni sa­mot­ny Nie­miec, uzbro­jo­ny w strzel­bę, jeż­dżą­cy kon­no, ubra­ny w zbro­ję i od­ma­wia­ją­cy ró­ża­niec. Nie­men to nie­prze­kra­czal­na gra­ni­ca, któ­ra sym­bo­li­zu­je wza­jem­ną nie­chęć i nie­zgo­dę dwóch kul­tur, któ­re kie­dyś żyły w przy­jaź­ni. Nie­na­wiść prze­ła­mu­je tyl­ko na­tu­ra. Nar­ra­tor za­po­wia­da, że oko­licz­ną przy­ro­dę nie­dłu­go znisz­czy woj­na. Wy­łącz­nie w pie­śni waj­de­lo­ty po­łą­czą się ser­ca dwoj­ga za­ko­cha­nych, po­cho­dzą­cych z wro­gich na­ro­dów.

Część I. Obiór. W za­ko­nie krzy­żac­kim nad­szedł czas na wybór nowego wielkiego mistrza. Kom­tu­ro­wie gro­ma­dzą się w ka­pi­tu­le, żeby do­ko­nać do­brej de­cy­zji z po­mo­cą Du­cha Świę­te­go. In­sy­gnia mi­strza za­ko­nu krzy­żac­kie­go to wiel­ki krzyż na pier­si oraz wiel­ki miecz. Naj­zac­niej­szym z kan­dy­da­tów jest cu­dzo­zie­miec Konrad Wallenrod, któ­ry wsła­wił się na polu bi­twy. Od­zna­cza się chrze­ści­jań­ski­mi cno­ta­mi: ubó­stwem, skrom­no­ścią i po­gar­dą świa­ta. Kon­rad spę­dził mło­dość w klasz­to­rze, dla­te­go nie na­wykł do dwor­skich roz­ry­wek. Nie po­trze­bu­je cu­dzych po­chlebstw, chęt­nie spę­dza czas w sa­mot­no­ści. Mimo dość mło­de­go wie­ku, jest do­świad­czo­ny przez ży­cie, ma siwe wło­sy i twarz na­zna­czo­ną bó­lem. Za­wsze, gdy sły­szy o oj­czyź­nie, obo­wiąz­kach, ko­chan­ce lub wy­pra­wach krzy­żo­wych po­grą­ża się w roz­my­śla­niach. Swo­je se­kre­ty po­wie­rza wy­łącz­nie staremu mnichowi Halbanowi. Kom­tu­ro­wie do­strze­ga­ją w Wal­len­ro­dzie rów­nież wady. Naj­więk­szą z nich jest skłon­ność do nad­uży­wa­nia al­ko­ho­lu. Pod jego wpły­wem, Kon­rad sta­je się gwał­tow­ny i zło­wro­gi. Nuci smut­ne pie­śni, któ­rych nie ro­zu­mie nikt z Krzy­ża­ków. Zda­rza się, że wpa­da w gniew i wy­krzy­ku­je obe­lgi lub nie­god­nie od­no­si się do woj­ska. W ta­kich sy­tu­acjach, uspo­ko­ić może go tyl­ko Hal­ban.

Część II. Zgro­ma­dze­ni w ka­pli­cy urzęd­ni­cy, ka­pła­ni, mni­si i ry­ce­rze mo­dlą się do Du­cha Świę­te­go o po­moc w wy­bo­rze wiel­kie­go mi­strza. Ze­bra­ni uda­ją się na spo­czy­nek, a ar­cy­kom­tur wy­bie­ra się na spa­cer wo­kół je­zio­ra. Pyta Hal­ba­na i in­nych naj­waż­niej­szych bra­ci za­kon­nych o radę. Nad ra­nem sły­szą głos pustelnicy, do­cho­dzą­cy z wie­ży. Nar­ra­tor opo­wia­da jej hi­sto­rię. Dzie­sięć lat temu, pew­na ko­bie­ta po­pro­si­ła o za­mu­ro­wa­nie w wie­ży. Być może zro­bi­ła to z woli bo­żej lub żeby od­po­ku­to­wać grze­chy. Nikt z oko­licz­nych miesz­kań­ców nie zna pu­stel­ni­cy, ko­bie­ta ni­g­dy nie po­ka­za­ła się na­wet w oknie wie­ży. Po­boż­ne pie­śni, któ­re śpie­wa, są je­dy­nym do­wo­dem na to, że jesz­cze żyje. Ar­cy­kom­tur sły­szy, że pustelnica śpiewa o Konradzie. Su­ge­ru­je, że Wal­len­rod po­wi­nien zo­stać wiel­kim mi­strzem. Hal­ban uwa­ża, że pieśń to znak od Boga, a po­zo­sta­li ry­ce­rze przy­zna­ją mu ra­cję. Kom­tu­ro­wie są za­do­wo­le­ni, że uda­ło im się do­ko­nać wy­bo­ru. Hal­ban zer­ka na nich po­gar­dli­wym wzro­kiem i nuci pieśń mi­ło­sną, pa­trząc na wie­żę. Jego pio­sen­ka mówi o miłości Litwinki i cudzoziemca. Ich uczu­cie po­rów­nu­je do złą­cze­nia dwóch rzek: Wi­lii i Nie­mna.

Część III. Ry­ce­rze za­ko­nu krzy­żac­kie­go po­kła­da­ją ogrom­ne na­dzie­je w no­wym wiel­kim mi­strzu. Li­czą, że jego do­świad­cze­nie w wal­ce oraz gniew­na na­tu­ra za­pew­nią im spek­ta­ku­lar­ne zwy­cię­stwa nad po­ga­na­mi. Wy­obra­ża­ją so­bie, jak nad mu­ra­mi Wil­na wzno­si się ich krzyż. Są prze­ko­na­ni, że na­resz­cie nad­cho­dzi czas, gdy po­ko­na­ją Li­twę, swo­je­go naj­więk­sze­go wro­ga. Oka­zu­je się jed­nak, że kom­tu­rów cze­ka sro­gi za­wód. Wal­len­rod jest wiel­kim mi­strzem od roku, ale wciąż nie rusza do walki z Litwą. Sku­pia się za to na zdy­scy­pli­no­wa­niu za­kon­ni­ków. Na­ka­zu­je im dopełnienie złożonych ślubów. Krzy­ża­cy mu­szą re­gu­lar­nie się mo­dlić, po­dej­mo­wać się po­stów i in­nych wy­rze­czeń oraz dą­żyć do osią­gnię­cia cnót, a przede wszyst­kim cno­ty po­ko­ju. Wszyst­kie wy­kro­cze­nia spo­ty­ka­ją się z su­ro­wą karą: za­mknię­ciem w lo­chach, wy­gna­niem lub na­wet śmier­cią. Ry­ce­rze za­ko­nu nie ro­zu­mie­ją po­sta­wy wiel­kie­go mi­strza, po­nie­waż Litwini wciąż ich atakują. Pra­wie każ­dej nocy pod­pa­la­ją krzy­żac­kie wio­ski, po­ry­wa­ją ich miesz­kań­ców i do­ko­nu­ją kra­dzie­ży. Oko­licz­no­ści sprzy­ja­ją roz­pę­ta­niu woj­ny z Li­twą, po­nie­waż kraj jest ata­ko­wa­ny przez obce pań­stwa oraz zma­ga się z we­wnętrz­ny­mi kon­flik­ta­mi. Za­kon od­wie­dza litewski książę Witold, po­zo­sta­ją­cy w kon­flik­cie z Ja­gieł­łą. Przy­bysz ocze­ku­je wspar­cia od Krzy­ża­ków.

Ry­ce­rze za­uwa­ża­ją też dziw­ne za­cho­wa­nie Wal­len­ro­da. Każ­de­go wie­czo­ra wy­my­ka się z zam­ku i sta­je pod wie­żą, gdzie prowadzi rozmowy z pustelnicą. Nar­ra­tor przy­ta­cza pieśń pu­stel­ni­cy, któ­ra opowiada historię swojej miłości. Ko­bie­ta sta­ra się wy­ra­zić ogrom swo­jej roz­pa­czy. Stwier­dza, że kra­ta w oknie za­rdze­wia­ła od jej łez, któ­re pły­ną przez gła­zy. Mimo, że cał­ko­wi­cie od­izo­lo­wa­ła się od świa­ta, nie opusz­cza­ją jej ból i roz­pacz. Pu­stel­ni­ca wspo­mi­na swo­je spo­koj­ne i szczę­śli­we ży­cie przed po­zna­niem uko­cha­ne­go. Mia­ła dwie pięk­ne sio­stry, ale to ona pierw­sza mia­ła wyjść za mąż. Za­fa­scy­no­wał ją mło­dzie­niec, któ­ry pro­wa­dził z nią dłu­gie roz­mo­wy o Bogu, wie­rze, anio­łach i mo­dli­twie. Ko­bie­ta wy­zna­je, że jej uko­cha­ny jest ry­ce­rzem za­ko­nu krzy­żac­kie­go. Pu­stel­ni­ca nie wy­ja­wia przy­czy­ny roz­sta­nia z męż­czy­zną. Pod­kre­śla jed­nak, że ni­cze­go nie ża­łu­je, po­nie­waż stra­ci­ła wszyst­ko, ale wciąż ma na­dzie­ję.

Ostat­nie sło­wa pie­śni budzą Konrada. Wal­len­rod zda­je so­bie spra­wę, że za­kłó­cił spo­koj­ne i szczę­śli­we ży­cie dziew­czy­ny. Chce, żeby pu­stel­ni­ca prze­klę­ła go swo­ją pie­śnią, a jej łza pa­li­ła mu czo­ło. Ko­bie­ta nie za­mie­rza jed­nak się mścić, prze­pra­sza za smut­ną treść pie­śni. Uwa­ża, że krót­kie szczę­ście, któ­re ich spo­tka­ło, jest war­te każ­de­go cier­pie­nia. Kon­rad uwa­ża, że pu­stel­ni­ca po­win­na wstą­pić do klasz­to­ru, a nie prze­by­wać w jego po­bli­żu po krzy­żac­kiej stro­nie rze­ki. Ko­bie­ta jest jed­nak prze­ko­na­na, że nie moż­na ofia­ro­wać swo­jej du­szy Bogu, je­śli nie jest się wol­nym od ziem­skiej mi­ło­ści. Ka­za­ła za­mu­ro­wać się w wie­ży bli­sko zam­ku z tę­sk­no­ty za uko­cha­nym. Pu­stel­ni­ca jest szczę­śli­wa, bo może roz­ma­wiać z Kon­ra­dem i ra­zem z nim pła­kać.

Wal­len­rod mówi o przyczynach rozstania z Litwinką. Zre­zy­gno­wał z oso­bi­ste­go szczę­ścia, aby speł­nić swój pa­trio­tycz­ny obo­wią­zek. Te­raz wresz­cie na­de­szła oka­zja, aby ze­mścić się na nie­przy­ja­cie­lu. Kon­rad nie może czer­pać z tego sa­tys­fak­cji, po­nie­waż mi­łość do pu­stel­ni­cy jest je­dy­nym sen­sem jego ży­cia. Wal­len­rod zwie­rza się uko­cha­nej z trud­nej sy­tu­acji, w któ­rej się zna­lazł. Za­kon na­le­ga na woj­nę z Li­twą, a Hal­ban przy­po­mi­na, że obie­cy­wał ze­mstę za znisz­czo­ne wio­ski. Sta­ry mnich pró­bu­je roz­bu­dzić w Kon­ra­dzie pra­gnie­nie ze­msty, któ­re uśpi­ły spo­tka­nia z pu­stel­ni­cą. Wal­len­rod wciąż od­kła­da atak na Li­twę, aby nie mu­sieć że­gnać się z uko­cha­ną. Pa­ra­dok­sal­nie, w mło­do­ści po­rzu­cił ko­bie­tę dla spra­wy na­ro­do­wej, a te­raz, na sta­rość, nie po­tra­fi pod­jąć ta­kiej de­cy­zji. Kon­rad i pu­stel­ni­ca spę­dza­ją resz­tę nocy w mil­cze­niu.

Część IV. Uczta. W za­ko­nie od­by­wa się uczta z okazji dnia św. Jerzego, pa­tro­na za­ko­nów ry­cer­skich. Wszy­scy kom­tu­ro­wie przy­by­wa­ją z tej oka­zji do sto­li­cy. Wśród go­ści znaj­du­je się ksią­żę Wi­told, któ­ry za­wią­zał z Krzy­ża­ka­mi so­jusz prze­ciw­ko Li­twie. Kon­rad, jako go­spo­darz, daje znak do roz­po­czę­cia uczty. Wal­len­rod nie­chęt­nie bie­rze udział w spo­tka­niu i z po­gar­dą przy­słu­chu­je się roz­mo­wom. W koń­cu za­czy­na wspo­mi­nać uczty cza­sów swo­jej mło­do­ści. Ich naj­waż­niej­szą czę­ścią były pie­śni. Śpie­wa­cy i bar­do­wie pró­bu­ją za­do­wo­lić wiel­kie­go mi­strza. Nie­któ­rzy wy­chwa­la­ją mę­stwo i po­boż­ność Wal­len­ro­da, a inni chcą za­chwy­cić go ro­man­sa­mi. Kon­rad jest jed­nak nie­za­do­wo­lo­ny. Żąda pie­śni, któ­ra „bę­dzie tak dzi­ka i twar­da jak ha­łas ro­gów i orę­ża szczę­ki, i tak po­nu­ra jak klasz­tor­ne ścia­ny, i tak ogni­sta jak sa­mot­nik pi­ja­ny”. Ma opo­wia­dać o praw­dzi­wym ży­ciu ry­ce­rza, ze wszyst­ki­mi świę­to­ścia­mi, ale też jego ciem­ny­mi stro­na­mi.

Tego za­da­nia po­dej­mu­je się wajdelota, któ­ry daw­niej śpie­wał dla Pru­sa­ków i Li­twi­nów. Wspo­mi­na grze­chy zdraj­ców oj­czy­zny oraz żali się na swój los. Na nie­miec­kiej zie­mi do­skwie­ra mu tę­sk­no­ta za Li­twą. Wszy­scy ob­ser­wu­ją re­ak­cję księ­cia Wi­tol­da na sło­wa o zdraj­cach. Na po­cząt­ku jest roz­gnie­wa­ny, a po­tem za­czy­na pła­kać. Waj­de­lo­ta pro­si o wy­słu­cha­nie swo­jej pie­śni, po­nie­waż je­dy­ne, co mu zo­sta­ło, to pa­mięć o oj­czyź­nie i prze­szło­ści. Niem­cy szy­dzą ze star­ca i nie uwa­ża­ją, żeby był god­ny za­ba­wia­nia go­ści. Wal­len­rod stwier­dza, że pieśń waj­de­lo­ty jest tak samo war­to­ścio­wa, jak kosz­tow­ne po­da­run­ki in­nych przy­by­łych. Jest też prze­ko­na­ny, że Wi­told chęt­nie po­słu­cha pie­śni o swo­ich ro­dzin­nych stro­nach.

Waj­de­lo­ta za­czy­na swo­ją pieśń, któ­ra sta­no­wi wstęp do po­wie­ści. Śpie­wa o lu­do­wych wie­rze­niach, we­dług któ­rych po­ja­wie­nie się „mo­ro­wej dzie­wi­cy”, zwia­stu­je na­dej­ście za­ra­zy. Gdy dziew­czy­na ma­cha za­krwa­wio­ną chust­ką, wszyst­ko do­oko­ła umie­ra i ob­ra­ca się w ru­inę. Waj­de­lo­ta uwa­ża, że Krzyżacy są dla Litwy większym zagrożeniem, niż zaraza. Sta­rzec snu­je rozważania na temat roli pieśni, któ­rą na­zy­wa „arką przy­mie­rza”. Prze­ka­zu­je kul­tu­rę i tra­dy­cję na­ro­du przy­szłym po­ko­le­niom. Nie moż­na jej znisz­czyć, w prze­ci­wień­stwie do przed­mio­tów, ta­kich jak ob­ra­zy i skar­by. Waj­de­lo­ta ma na­dzie­ję, że prze­bu­dzi ser­ca swo­ich słu­cha­czy. Za­pew­nia, że nie tyl­ko w daw­nych cza­sach, do­ko­ny­wa­no bo­ha­ter­skich czy­nów. Jego pieśń bę­dzie opo­wia­da­ła o bohaterze litewskim, który wciąż żyje.

Waj­de­lo­ta roz­po­czy­na swo­ją ga­wę­dę słyn­ny­mi sło­wa­mi: „Skąd Li­twi­ni wra­ca­li? Z noc­nej wy­ciecz­ki”. Opi­su­je zwy­cię­ski po­wrót li­tew­skich żoł­nie­rzy do Kow­na. Zdo­by­li licz­ne łupy wo­jen­ne i nie­miec­kich jeń­ców. Tyl­ko dwóch z nich za­cho­wu­je spo­kój - mło­dzie­niec i sta­rzec. Są to żoł­nie­rze, któ­rzy prze­szli na stro­nę Li­twi­nów. W zam­ku przy­jął ich ksią­żę Kiej­stut. Młod­szy z jeń­ców nie znał swo­je­go na­zwi­ska, po­nie­waż od dziec­ka żył w nie­miec­kiej nie­wo­li. Pa­mię­tał tyl­ko, że po­cho­dzi z li­tew­skiej wsi. Pew­ne­go dnia, wio­skę na­pa­dli Niem­cy. Oj­ciec zgi­nął, a jego po­rwa­no. Nada­no mu na­zwi­sko Walter Alf. Zo­stał wy­cho­wa­ny na dwo­rze krzy­żac­kim przez mi­strza Win­ry­cha, któ­ry ko­chał go jak syna. Wal­ter wo­lał jed­nak to­wa­rzy­stwo waj­de­lo­ty, któ­ry peł­nił na dwo­rze funk­cję tłu­ma­cza. Męż­czy­zna rozbudził w nim tożsamość narodową i nienawiść do Niemców. Waj­de­lo­ta wciąż po­wta­rzał, że źró­dłem jego nie­szczę­ścia jest za­kon krzy­żac­ki. Przy­po­mi­nał też, że są nie­wol­ni­ka­mi i nie mogą otwar­cie wal­czyć, a je­dy­nie po­słu­gi­wać się pod­stę­pem. Na­ka­zał mu na­ukę sztu­ki wo­jen­nej i zdo­by­cie za­ufa­nia Krzy­ża­ków. Gdy jed­nak Wal­ter usły­szał li­tew­ską pieśń, od razu przeszedł na stronę swoich rodaków. Ksią­żę Kiej­stut i jego cór­ka, Al­do­na, z za­in­te­re­so­wa­niem wy­słu­cha­li opo­wie­ści Wal­te­ra.

Wal­ter mó­wił Al­do­nie o swo­jej mło­do­ści, re­li­gii chrze­ści­jań­skiej, bo­gac­twie Krzy­ża­ków oraz kra­jach nie­miec­kich. Al­do­na słu­cha­ła go z za­in­te­re­so­wa­niem, aż w koń­cu zakochała się w Walterze. Ksią­żę Kiej­stut za­uwa­żył uczu­cia swo­jej cór­ki i wy­ra­ził zgo­dę na ślub pary. Waj­de­lo­ta za­pew­nia jed­nak, że ta hi­sto­ria nie koń­czy się szczę­śli­wie, cho­ciaż zakochani wzięli ślub. Li­twa była co­raz sil­niej nisz­czo­na przez Krzy­ża­ków. Ksią­żę Kiej­stut i Wal­ter nie byli w sta­nie się im prze­ciw­sta­wić. Wal­ter zda­wał so­bie spra­wę z ry­chłej po­raż­ki, dla­te­go zde­cy­do­wał się na ha­nieb­ny for­tel. Waj­de­lo­ta nie wy­ja­wia jed­nak jesz­cze, na czym po­le­gał. Al­do­na pro­si­ła uko­cha­ne­go, aby ukry­li się gdzieś w gó­rach. Wal­ter nie po­tra­fił opu­ścić oj­czy­zny w po­trze­bie, obu­dzi­ło się w nim ogrom­ne pra­gnie­nie ze­msty.

Punk­tem zwrot­nym była bitwa pod Rudawą. Po po­wro­cie, Wal­ter na­ra­dził się z Kiej­stu­tem i waj­de­lo­tą. Padł przed żoną na ko­la­na i prze­pro­sił ją za cier­pie­nie, któ­re jej za­da­je. Przy­znał, że jest sza­leń­cem, któ­re­mu nie wy­star­cza ży­cie ro­dzin­ne. Spę­dził z żoną ostat­nią noc, a na­za­jutrz uciekł z wajdelotą w góry. Al­do­na za­szła im dro­gę, ale mąż po­wie­dział jej, że owdo­wia­ła i od­naj­dzie szczę­ście u boku in­ne­go. Wal­ter zde­cy­do­wał się poświęcić szczęście dla dobra ojczyzny. Po­pro­sił żonę, żeby cza­sem go wspo­mnia­ła, po­nie­waż od tej chwi­li bę­dzie cał­ko­wi­cie sa­mot­ny. Za­pew­nił Al­do­nę, że kie­dyś usły­szy o nim w pie­śniach, co wy­na­gro­dzi jej cier­pie­nie. Al­do­na po­sta­no­wi­ła udać się do klasz­to­ru za Nie­mnem. Wal­ter od­pro­wa­dził tam żonę i od­je­chał z waj­de­lo­tą. Sta­rzec koń­czy swo­ją opo­wieść prze­stro­gą. Wal­ter musi wy­wią­zać się ze swo­je­go obo­wiąz­ku, po­nie­waż w in­nym wy­pad­ku, na dar­mo za­dał ból Al­do­nie.

Uczest­ni­cy bie­sia­dy chcą po­znać dal­szą część hi­sto­rii. Wzru­szo­ny Kon­rad pije wino. Nie­spo­dzie­wa­nie wy­ry­wa waj­de­lo­cie lut­nię i oznaj­mia, że sam do­koń­czy pieśń. Zmie­nia jed­nak zda­nie i śpie­wa bal­la­dę, któ­rej na­uczy­li go Mau­ro­wie. Pieśń nosi ty­tuł „Bal­la­da Al­pu­ha­ra” i opo­wia­da o wodzu Maurów, Almanzorze. Wal­czył on z woj­ska­mi hisz­pań­ski­mi, do­wo­dzo­ny­mi przez kró­la Fer­dy­nan­da. Opa­no­wa­na dżu­mą Gre­na­da pra­wie zo­sta­ła zdo­by­ta, zo­sta­ła tyl­ko garst­ka ry­ce­rzy na wie­ży Al­pu­ha­ry. Do­wo­dził nimi król mu­zuł­mań­ski, Al­man­zor. Hisz­pa­nie zdo­by­li za­mek, ale obroń­cy ucie­kli ze swo­im kró­lem. Al­man­zor po­ja­wił się na uczcie zwy­cięz­ców. Bła­gał o ży­cie, obie­cał hisz­pań­skie­mu kró­lo­wi wier­ną służ­bę i na­wró­ce­nie na chrze­ści­jań­stwo. Do­szło do wy­mia­ny uści­sków i po­ca­łun­ków. Twarz go­ścia na­gle sta­ła się sina. Przy­znał, że przez swo­je po­wi­ta­nie, zaraził wszystkich dżumą. Kon­rad po­rów­nu­je po­stę­po­wa­nie Al­man­zo­ra do po­sta­wy Wi­tol­da, któ­ry dla ze­msty jest w sta­nie od­dać swój kraj w ręce wro­ga. Konrad wyprasza wszystkich gości. Ry­ce­rze są za­wsty­dze­ni jego za­cho­wa­niem i szu­ka­ją waj­de­lo­ty, któ­ry wpra­wił mi­strza w taki na­strój, ten jed­nak znik­nął. Nie­któ­rzy po­dej­rze­wa­ją, że był to prze­bra­ny Hal­ban, któ­ry chciał zmo­ty­wo­wać Krzy­ża­ków do wal­ki z po­ga­na­mi.

Część V. Wojna. Kon­rad nie może dłu­żej od­kła­dać woj­ny z Li­twą. Po­ja­wia­ją się co­raz sil­niej­sze na­ci­ski ze stro­ny lud­no­ści. Ry­ce­rze chcą też ze­mścić się na Wi­tol­dzie, któ­ry po uczcie zdra­dził ich i wy­stą­pił prze­ciw­ko za­ko­no­wi. Krzyżacy rozpoczynają wojnę z Litwą. Miesz­kań­cy Ma­rien­bur­ga ocze­ku­ją ry­chłe­go zwy­cię­stwa, ale je­sień nie przy­no­si do­brych wia­do­mo­ści. Zimą, wra­ca­ją po­ko­na­ne woj­ska krzy­żac­kie. Oka­zu­je się, że Konrad przegrał wszystkie najważniejsze bitwy. Nie unik­nął żad­nej z pu­ła­pek, za­sta­wia­nych przez Wi­tol­da. Pod­czas ob­lę­że­nia Wil­na, jego żoł­nie­rze gi­nę­li z gło­du, zim­na i rąk Li­twi­nów. Wiel­ki mistrz wciąż od­kła­dał mo­ment od­wro­tu. Gdy do­szło do star­cia, uciekł z pola bi­twy, co przy­nio­sło za­ko­no­wi ogrom­ną hań­bę.

W Ma­rien­bur­gu zbie­ra się try­bu­nał dwu­na­stu sę­dziów, któ­rzy mają osądzić czyny wielkiego mistrza. Je­den z nich za­pew­nia, że zo­sta­li oszu­ka­ni, a praw­dzi­wy Wal­len­rod zgi­nął w Pa­le­sty­nie dwa­na­ście lat temu. Gier­mek, po­dej­rze­wa­ny o za­bój­stwo, uciekł do Hisz­pa­nii i prze­jął toż­sa­mość swo­je­go pana. Pod na­zwi­skiem Wal­len­ro­da do­ko­nał wie­lu chwa­leb­nych czy­nów, a po­tem przy­jął ślu­by za­kon­ne i zo­stał wiel­kim mi­strzem. Tę teo­rię po­twier­dza­ją ob­ser­wa­cje szpie­gów. Ry­ce­rze od­kry­li, że Wal­len­rod spo­ty­kał się w le­sie z księ­ciem Wi­tol­dem oraz od­wie­dzał pu­stel­ni­cę, z któ­rą roz­ma­wiał po li­tew­sku. Kon­rad zo­sta­je oskar­żo­ny o fałsz, za­bój­stwo, he­re­zję i zdra­dę. Sę­dzio­wie jed­no­gło­śnie wy­da­ją wyrok śmierci.

Część VI. Pożegnanie. Nar­ra­tor wy­ja­wia, że Walter Alf to Konrad Wallenrod, a pustelnica to Aldona. Kon­rad przy­cho­dzi pod wie­żę, aby do­nieść uko­cha­nej, że wy­peł­nił swo­ją mi­sję. Na ho­ry­zon­cie wi­dać po­ża­ry, Krzy­ża­cy po­nie­śli klę­skę. Jest prze­ko­na­ny, że za­kon nie pod­nie­sie się z tej po­raż­ki przez sto lat. Kon­rad wy­star­cza­ją­co ze­mścił się na Niem­cach i chce udać się z żoną na Li­twę, gdzie będą pro­wa­dzić spo­koj­ne ży­cie. Al­do­na od­ma­wia, po­nie­waż obiecała Bogu, że nigdy nie opuści murów wieży. Jest prze­ko­na­na, że mi­nę­ło zbyt wie­le cza­su, aby po­now­nie mo­gli być ra­zem. Uwa­ża, że zjed­no­czą się po śmier­ci, a nie za ży­cia.

Kon­rad błą­dzi nad brze­giem je­zio­ra. Sły­szy sło­wa „bia­da, bia­da, bia­da” i ro­zu­mie, że cze­ka go kara śmier­ci. Uda­je się pod wie­żę, aby po­że­gnać się z żoną. Obie­cu­je, że gdy bę­dzie mu­siał umrzeć, zga­si świa­tło i zrzu­ci z okna chust­kę. Pro­si Hal­ba­na, żeby po jego śmier­ci wy­rzu­cił z okna chust­kę, aby dać znak pu­stel­ni­cy. Kon­rad sły­szy kro­ki ry­ce­rzy i wypija truciznę. Pro­po­nu­je ją też Hal­ba­no­wi, ale ten chce żyć, aby roz­sła­wić czy­ny Wal­te­ra Alfa w swo­ich pie­śniach. Ry­ce­rze oskar­ża­ją Kon­ra­da o zdra­dę. Ten zdej­mu­je płaszcz wiel­kie­go mi­strza i osten­ta­cyj­nie go dep­cze. Po­rów­nu­je swo­ją śmierć do odej­ścia Sam­so­na, któ­ry zbu­rzył gmach i jed­no­cze­śnie zgi­nął pod jego ru­ina­mi. Konrad upada i umiera, zrzu­ca­jąc lam­pę. Al­do­na wie, że mąż od­szedł. Sły­chać krzyk, oznaczający śmierć pustelnicy.


Prze­czy­taj tak­że: Dziady cz. III – bohaterowie

Ak­tu­ali­za­cja: 2022-08-11 20:23:57.

Sta­ra­my się by na­sze opra­co­wa­nia były wol­ne od błę­dów, te jed­nak się zda­rza­ją. Je­śli wi­dzisz błąd w tek­ście, zgłoś go nam wraz z lin­kiem lub wy­ślij ma­ila: kon­takt@po­ezja.org. Bar­dzo dzię­ku­je­my.