Psalm rozbitków

Wir... biada łodzi porwanej!
on miota nią, miażdży, druzgoce,
Strzaskał! na desek odłamy
już nowe prze noce i moce.
Za falą uderza fala,
rwie na dno, na piersi się zwala...
Biada narodom — rozbitkom,
gdy dzikie szaleje morze!


GŁOS.

Wierzę, o Boże, Tyś wielki,
Tyś mocny, święty jest, Boże!
Z krańców po krańce wszechbytu
Tobie posłuszne przestworze.
Od praotchłani chaosu
Wskroś przez otchłani odmęty
Przenikasz wszystko i rządzisz
Olbrzymi i niepojęty.

Wierzę: — Tyś źródłem jest życia
I kresem, co wszystko jednoczy.
Tobie śpiewają misterja
Sfinksy w jutrzenek przezroczy.
Przeszłość i przyszłość — kolistą
Tęczą u Twego wezgłowia,
U stóp Twych w pyle twór wszelki,
Narodów i ludów mrowia.

Wierzę: — Ty ważysz na szali
Czyn każdy, myśl, duszy drgnienie,
A błyskawicą przenika
Pokoleń rząd Twe spojrzenie.
Wszechmocność słońcem bez skazy
Prześwieca wkrąg Twoje skronie,
Wszechdobroć pała w Twem sercu,
Wszechsprawiedliwość — w Twem łonie.

***

I wierzę, że ból i cierpienie
I krzywdy żrące i męki
To siew Twej manny złocistej,
Ruch miłościwej Twej ręki.
Duchowi w ciała obroży
On skrzydeł do lotu użycza,
By zyskał Eden wieczysty
W olśnieniu Twego Oblicza.

Lecz gdy zatraty wiatr ścigą
Całe narody, o Panie!
Za mowy dźwięk, głos modlitwy,
Za pamięć... za miłość... za trwanie...
Jakich otwierasz mu, Ojcze,
Podwoje rajskich ogrodów.
Gdy lud-rozbitek zapyta:
„A gdzież jest niebo narodów?"

(1903.)

Czytaj dalej: Z rad dla moich synów - Ignacy Baliński