Autorką streszczenia jest: Marta Grandke.

„Nad Niemnem” to jedna z najsłynniejszych powieści epoki pozytywizmu, która weszła już na stałe do kanonu literatury polskiej. Jej autorką jest Eliza Orzeszkowa. Należy ona do dzieł społeczno-obyczajowych i po raz pierwszy ukazała się w roku 1888. Wcześniej była publikowana w odcinkach na łamach „Tygodnika Ilustrowanego” w roku 1887. W dziele poruszone są różnorodne zagadnienia, między innymi konflikty klasowe oraz tematyka powstania styczniowego, jego upadku oraz konsekwencji, jakie miały w związku z tym miejsce. Orzeszkowa w swoim dziele zamieściła wiele ciekawych postaci, takich jak Justyna Orzelska, Benedykt Korczyński czy Jan Bohatyrowicz. Ich losy stanowią główny element fabuły tego pozytywistycznego dzieła.

  • Nad Niemnem - streszczenie krótkie
  • Nad Niemnem - streszczenie szczegółowe
  • Nad Niemnem - streszczenie krótkie

    Pewnego dnia z kościoła wraca Marta Korczyńska i jej młoda towarzyszka, czyli Justyna Orzelska. Kobiety rozmawiają o pochodzeniu Justyny i o jej bolesnym romansie z Zygmuntem Korczyńskim. Starsza Marta przestrzega Justynę przed często popełnianymi w młodości błędami. Kobiety potem mija powóz, którym jadą Teofil Różyc i Bolesław Kirło. Następnie jedzie obok wóz drabiniasty z kilkunastoma wiejskimi kobietami. Powozi nim Jan Bohatyrowicz. Marta wspomina jego rodzinę oraz to, że jego ród niegdyś pozostawał w dobrych stosunkach z mieszkańcami Korczyna.

    We dworze wspólnie czas spędza pani Emilia ze swoją towarzyszką Teresą Plińską, a towarzyszą im Różyc i Kirło. Do salony przychodzi też Benedykt Korczyński, a dyskusja schodzi na tematy gospodarstwa. Wszyscy oczekują też Witolda i Leonii wracających ze szkoły na wakacje. Kirło drwi z ojca Justyny grającego na skrzypcach. Ratuje go przed nim sama Justyna, zabierając ojca ubranego w szlafrok do pokoju.

    Następnie opisane są losy rodziny Korczyńskich, między innymi ich pochodzenie i udział braci Benedykta w powstaniu styczniowym. On sam zaś otrzymał dwór, by nim zarządzać. Opisana jest też dawna zgoda między Korczynem a Bohatyrowiczami. Wspomniano też, jak kształtowały się losy małżeństwa Emilii i Benedykta, którzy nie potrafią się ze sobą porozumieć.

    Organizowane są imieniny Emilii, pojawia się na nich między innymi Zygmunt Korczyński. Dawniej łączył ich romans, przerwany jednak przez matkę Zygmunta. Młodzieniec potem wyjechał za granicę i wrócił z nową żoną, jednak po powrocie pragnie odnowić znajomość z Justyną. Ta jednak wymyka się na spacer.

    Justyna wędruje polami i rozmyśla. Tak trafia do wsi Bohatyrowiczów. Spotyka też pracującego Janka Bohatyrowicza. Młodzi rozmawiają ze sobą, nadchodzi też Jadwiga Domuntówna. Justyna poznaje rodzinę Jana, czyli Anzelma, Antolkę, Elżusię i Fabiana. Fabian sądzi się z Benedyktem o ziemię. Janek, Justyna i Anzelm idą na grób Jana i Cecylii.

    Do Kirłów przyjeżdża Różyc, który pragnie zaaranżować spotkanie z Justyną. Kirłowa próbuje go do tego zniechęcić, ale Różyc proponuje jej mężowi posadę zarządcy Wołowszczyzny. Kirłowa się nie zgadza na to, ale Różyc i tak chce opłacić edukację jej synów.

    Marta żartuje sobie ze znajomości Justyny i Bohatyrowiczów. Marta odmawia też wizyty lekarskiej i to mimo uporczywego kaszlu. W dworze pojawia się Darzecki i żąda od Benedykta wypłacenia posagu swojej żony. Benedykt próbuje się z nim dogadać, ale nie jest to możliwe. Dochodzi do sprzeczki między Benedyktem a Witoldem. Kirło przekazuje wieści o poważnych zamiarach Różyca względem Justyny. Zygmunt wysyła dziewczynie list miłosny i tom poezji.

    Justyna bierze udział w żniwach wraz z Bohatyrowiczami. Widzi bójkę między Ładysem a Fabianem. Matka Jana opowiada jej o swoich trzech mężach i żali się na złe samopoczucie syna, którego źródłem ma być samotność. Justyna dowiaduje się o relacji Jana i Jadwigi. Witold także odwiedza Bohatyrowiczów i jest zadowolony z pracy kuzynki przy żniwach. Spotyka się też z Anzelmem Bohatyrowiczem.

    Janek i Justyna płyną Niemnem do mogiły powstańczej. Jan opowiada dziewczynie o tamtych wydarzeniach i o tym, jak zginął jego ojciec. Justyna zwierza się mu z tego, że źle się czuje we własnym życiu, które nie ma według niej sensu. Potem zaczyna się burza, a Jan i Justyna wracają do chaty Anzelma.

    W chacie Anzelma Elżusia zaprasza Justynę do bycia druhną na jej weselu. Antolka przyrządza wieczerzę, a Anzelm opowiada o swojej nieszczęśliwej miłości do Marty Korczyńskiej. Odrzuciła ona jego zaręczyny, bo bała się kpin i ciężkiej pracy. Potem w domu Justyna rozmawia z ciotką na ten temat, dowiaduje się też o tym, że Różyc chce się jej oświadczyć.

    Opisana zostaje przykra historia pani Andrzejowej Korczyńskiej, która straciła męża w powstaniu, nigdy nie zdjęła po nim żałoby i samodzielnie wychowała Zygmunta. Rozpieściła go ona i uczyniła z niego niespełnionego artystę. Przerwała też jego relację z Justyną Orzelską. Zygmunt wrócił zza granicy z młodą żoną i pragnął odnowić stary romans, co doprowadzała Klotyldę do zazdrości i rozpaczy. 

    Justyna zwierza się Witoldowi i widzi, jak Benedykt jest zły na chłopa za zepsucie żniwiarki. Witold łagodzi sytuację. Potem kłóci się ponownie ze swoim ojcem, nie chce go też wspomóc w konflikcie z Darzeckim o posag siostry Benedykta. Justyna odwiedza Bohatyrowiczów w związku z weselem, a Zygmunt proponuje jej nawiązanie romansu. Zygmunt wraca do domu i rozmawia z matką. Ta uświadamia sobie, jak złego człowieka wychowała i boleje nad tym,.

    Odbywa się wesele Jaśmonta i Elżuni. Wszystko przebiega przyjemnie i zgodnie z oczekiwaniami. Marta i Anzelm spotykają się po raz pierwszy od wielu lat i przyjaźnie wspominają dawne czasy. Pojawia się wystrojona Jadwiga i rzuca kamieniem w Justynę i Janka. Jan jednak staje w jej obronie. Fabian prosi o pomoc Witolda w związku z przegranym procesem o ziemię, a ten wstawia się za niego u Benedykta.

    Witold rozmawia z ojcem o długu Bohatyrowiczów i wskazuje, że zgoda między nimi przysłuży się wszystkim. Benedykt zgadza się na odpuszczenie długu i na dodatek godzi się ze swoim synem. Zaczyna rozumieć jego wartości, ponieważ sam kiedyś wyznawał podobne, zanim życie go zmieniło. Nazywa młodzieńca powracającą falą. Witold wraca do Bohatyrowiczów z dobrymi nowinami, a wesele dobiega końca. Elżunia przeprowadza się do nowego męża. Jadwiga przeprasza Jana i młodzi godzą się. Janek i Justyna udają się nad brzeg Niemna i wyznają tam sobie miłość. Przyrzekają też, że będą już razem.

    Do Korczyna przybywają Kirłowie z wiadomością, że Różyc pragnie pojąć Justynę za swoją żonę. Wszyscy są zachwyceni tą propozycją i dostrzegają w niej ogromną szansę dla Justyny. Ta jednak odmawia, tłumacząc, że poprzedniego dnia zaręczyła się z Janem Bohatyrowiczem, który ją kocha. To wzbudza ogromne wzburzenie u wszystkich oprócz Benedykta i Kirłowej.

    Marta chce się przeprowadzić wraz z Justyną i prosi Benedykta o pozwolenie, ale on udowadnia jej, że jest potrzebna w Korczynie. Marta postanawia zostać we dworze. Benedykt i Justyna udają się do chaty Anzelma, gdzie Jan prosi Korczyńskiego o rękę Justyny. Anzelm przypomina, że ojciec chłopaka leży w tej samej mogile, co brat Benedykta.

    Nad Niemnem - streszczenie szczegółowe

    Tom I

    Rozdział I. Justyna Orzelska i Marta Korczyńska wracają z kościoła. Młodsza dziewczyna niesie bukiet kwiatów, mija je powóz z Bolesławem Kirłą i Teofilem Różycem. Mężczyźni żartują sobie z kobiet, a one następnie rozmawiają o sytuacji Justyny, która mieszka w dworze swoich krewnych. Marta zarzuca Justynie melancholijne usposobienie i radzi jej zacząć inaczej się zachowywać, jeśli chce znaleźć męża. Justyna się z nią nie zgadza.

    Marta zwraca uwagę, że Justyna zmieniła się po relacji z Zygmuntem Korczyńskim, a dziewczyna twierdzi, że już nic do niego nie czuje. Martę jednak niepokoi ta relacja i przestrzega Justynę przed popełnieniem błędów młodości. Wspomina też jak w dawnych czasach biegła przez pole w zielonej sukni i ludzie wzięli ją za uosobienie choroby znanej jako cholera. Potem kobiety mijają inny wóz, prosty i drabiniasty, na którym siedzi Janek Bohatyrowicz. Odwozi on z kościoła kilkanaście kobiet ze wsi. Marta pozdrawia jadących i wspomina dawne czasy, kiedy to Korczyński i Bohatyrowicze żyli w komitywie. Kobieta bardzo ciepło wspomina Anzelma i wspólne śpiewanie. Janek na wozie zaczyna śpiewać, a Justyna się do niego przyłącza. Widać, że Justyna mu się spodobała, a Orzelska z sympatią rzuca kobietom na wozie uzbierane przez siebie kwiaty. Marta wyjaśnia Justynie, kim jest jan Bohatyrowicz i przedstawia jej historię jego rodu. 

    Rozdział II. W korczyńskim dworze rozmawiają ze sobą cztery osoby, czyli Emilia Korczyńska, Teresa Plińska, Bolesław Kirło i Teofil Różyc. Mężczyźni opowiadają o Justynie i Marcie wracających z kościoła i są zajęci urodą młodej dziewczyny. Kirło flirtuje z Teresą, a Emilia narzeka na swoje zdrowie. Teresa niegdyś była nauczycielką Leonii, ale od dłuższego czasu jej jedynym zajęciem jest zabawianie nieustannie chorej i cierpiącej na migreny i globusy Emilii. Kirło dziwi się, że taka osoba jak Justyna jest krewną Korczyńskich. 

    Do gabinetu wchodzi Benedykt Korczyński, który niepokoi się tym, że jego dzieci jeszcze nie wróciły do Korczyna na wakacje. Mężczyzna zwraca też uwagę, że w pokoju jest duszno, ale jego żona twierdzi, że świeże powietrze jej szkodzi. Benedykt rozmawia z Różycem o prowadzeniu gospodarstwa, Kirło pociesza Emilię. Benedykt chce wiedzieć więcej o prowadzeniu Wołowszyczyzny, ale Różyca niezbyt interesuje ten temat.

    Usłyszano dźwięk skrzypiec, na których grał Orzelski, ojciec Justyny. Kirło ściąga go do salonu dla zabawy i stroi sobie żarty ze starca w szlafroku. Ojca ratuje przed nim Justyna. Wymienia go na inną atrakcję, w tym przypadku psa Marsa. Różyca zachwyca czyn Justyny, a także jej wygląd. Bolesław zdradza, że była ona związana niegdyś z Zygmuntem Korczyńskim. Poleca Emilii korzystanie z morfiny, a wtedy Marta oznajmia przyjazd Witolda i Leonii.

    Kirło i Różyc omawiają sytuację życiową Justyny, wspominają też jej romans z Zygmuntem Korczyńskim.

    Justyna w pokoju tłumaczy ojcu, by nie pozwalał Kirle się upokarzać. Czyści także jego surdut. Potem przez okno widzi Janka Bohatyrowicza, który śpiewa.

    Rozdział III. Pojawiają się wyjaśnienia dotyczące przeszłości bohaterów. Benedykt to syn Stanisława Korczyńskiego i miał trójkę rodzeństwa; Andrzeja, Dominika i Jadwigę. Cała czwórka odebrała staranną, wyższą edukację, ale to Benedykt otrzymał rodziny majątek, Andrzej zaś nabyty folwark. Dominik studiował prawo, Jadwiga wyszła za mąż za hrabiego Darzeckiego. Benedykt sprowadził do Korczyna Martę, sierotę wychowywaną przez jego rodziców. W dawnych czasach jako młoda i piękna dziewczyna ożywiała ona dwór, a bracia gospodarowali w zgodzie ze sobą. Wówczas wybuchło jednak w roku 1863 powstanie styczniowe, w którym zginął Andrzej Korczyński i jego przyjaciel, Jerzy Bohatyrowicz. Pozostawili oni po sobie synów, Zygmunta oraz Jana.

    Benedykt zajmował się w swoim życiu głównie gospodarstwem oraz zajmowaniem się domem, czego nie pojmowała jego żona, Emilia. Kobiecie w małżeństwie brakowało emocji i romantyzmu. Zajmowała się głównie literaturą francuską i robótkami, a on zaś pracował ciężko na gospodarstwie. Tego Emilia zupełnie nie potrafiła pojąć i odrzucało ją to u jej męża. Uważała, że Benedykt zmienił się od dnia ślubu. Stał się według niej prostacki czy wręcz ordynarny. Ona sama zaś była wiecznie zmęczona i chora, nie interesowała się żadną pracą. Któregoś razu małżonkowie porozumieli się, że Benedykt zajmie się gospodarstwem i będzie Emilii przekazywał pewną kwotę z posagu, by mogła ona kupować za nią co tylko chce. Tymczasem brat Benedykta, Dominik, który mieszkał w Rosji, namawiał go do sprzedaży majątku i przeprowadzenia się do niego. Benedykt jednak odmawiał, był przywiązany do swojej ojczyzny.

    Rozdział IV. Ostatniego dnia czerwca w Korczynie urządzono imieniny pani Emilii. Zapraszano wówczas wielu gości, na przykład wdowa po Andrzeju Korczyńskim i jego syn, Zygmunt oraz jego żona, młoda Klotylda. Pojawiała się też Jadwiga Darzecka z mężem i córkami, Kirło, Różyc, a także Orzelski wraz z Justyną. Klotylda nieustannie próbuje zwrócić uwagę Zygmunta, ale jej mąż szuka raczej okazji do rozmowy z Justyną. 

    Zygmunt i Różyc angażują się w dyskusję na temat nudy doskwierającej w wiejskich okolicach. Do rozmowy dołącza Witold, który jest gorącym zwolennikiem wprowadzenia innowacji do prowadzenia gospodarstwa. Chce dowiedzieć się od Różyca więcej na ten temat. Ten jednak zbywa młodzieńca. Benedykt dzieli się swoim koszmarem sennym, w którym obce wojska miały najechać na Korczyn, wspomina też o procesie sądowym z Bohatyrowiczami, który dotyczy ziemi. Na przyjęciu pojawia się żona Kirły z dziećmi, która zazwyczaj nie bierze udziału w takich wydarzeniach. Witold szczególnie interesuje się córką Kirły, Marynią. Różyc próbuje namówić Kirłową, by zorganizowała jego spotkanie z Justyną. Tymczasem do dziewczyny przysiada się Zygmunt, który chce odnowić ich znajomość, ale Justyna mu odmawia. Wszystko to z zaniepokojeniem obserwuje żona Zygmunta, Klotylda, która go bardzo kocha i jest zazdrosna o Justynę. Oprócz tego do Justyny przymila się Różyc. Wzburzona dziewczyna opuszcza salon i chce, by pocieszyła ją Marta, ale kobieta jest zdenerwowana rozbiciem przez służącą karafki. Dziewczyna nie znajduje u niej zatem upragnionego zrozumienia.

    Rozdział V. Justyna opuszcza dwór i udaje się w kierunku pola. Idzie wśród pól i nie zastanawia się nad tym, w jakim kierunku się udaje. Czuje się upokorzona wcześniejszą sytuacją i całym swoim dotychczasowym życiem. Podczas choroby jej matki ojciec romansował z nauczycielką francuskiego. Potem zamieszkali razem w Korczynie, gdzie opiekował się nią Benedykt razem z panią Andrzejową. Wtedy zakochał się w niej Zygmunt i wdała się z nim w romans. Jednak gdy Zygmunt poinformował matkę o chęci ożenku z Justyną, to ta odmówiła mu tego, a to ze względu na niewłaściwe pochodzenie i wykształcenie dziewczyny. Zygmunt potem wyjechał do Monachium. Do domu wrócił po dwóch latach wraz z młodą żoną. Wszystko to było dla Justyny ogromnym ciosem prosto w jej dumę. Stała się zimna i zdystansowana, a po rozmowie z Zygmuntem w salonie wróciły jej dawne wspomnienia.

    Podczas tych rozmyślań Justyna nagle trafiła na pracującego w polu Janka Bohatyrowicza. Młodzi rozpoczęli rozmowę, wspominając Martę i Anzelma Bohatyrowicza. Justyna mówi Jankowi, że źle się czuła podczas przyjęcia we dworze. Szybko okazuje się, że Janek kojarzy Justynę z widzenia i sądzi, że dziewczyna jest nieszczęśliwa. Wówczas pojawia się się Jadwiga Domuntówna, która jest zainteresowana Jankiem. Młodzieniec wyjaśnia Justynie, że Jadwiga opiekuje się chorującym dziadkiem Jakubem.

    Janek prowadzi Justynę do zagrody Bohatyrowiczów. Tam dziewczyna ma okazję poznać stryja Anzelma oraz Fabiana, przeciwnika Benedykta w sporze o ziemię. Sądzą się już przez wiele lat. Justyna i Anzelm rozmawiają o Marcie i jej ciężkiej pracy w Korczynie. Anzelm ze smutkiem wspomina, jak niegdyś ta sama kobieta bała się ciężkiej pracy. Justyna nie chce wracać do Korczyna i wybiera się razem z Jankiem i Anzelmem na mogiłę Jana i Cecylii.

    Rozdział VI. Justyna, Janek i Anzelm idą przez wieś i mijają chatę Jakuba Domunta, któremu wydawało się, że Pacenko chce uprowadzić jego żonę. Jadwiga przekonuje go jednak, że Pacenko i babcia od dawna nie żyją. Dziadunio uspokaja się jednak dopiero po zapewnieniach Anzelma.

    Bohaterowie idą w kierunku mogiły Jana i Cecylii. Wchodzą na strony pagórek, gdzie znajduje się krzyż z napisem „JAN I CECYLIA ROK 1549. Memento mori”. Anzelm zaczyna opowiadać ich historię. Przybyli oni na te tereny około wieku po przyjęciu przez Litwę chrześcijaństwa. Schronili się w puszczy z sobie tylko znanych powodów. Wykarczowali drzewa, posiali zboże i postawili dom. Okoliczna społeczność lgnęła do nich i uczyła się od nich wielu spraw. W ten sposób pojawiła się tam prosperująca osada, gdzie wszyscy żyli w zgodzie i dostatku. Jan i Cecylia doczekali się sześciu synów i sześciu córek. Podczas polowania spotkał ich król Zygmunt August. Nadał im tytuł szlachecki i miano Bohatyrowiczów dzięki ich bohaterstwu w pracy i życiu.

    Tom II

    Rozdział I. W Olszynce Kirłowa ma wiele pracy przy gospodarstwie i dzieciach. Tymczasem z wizytą przybywa kuzyn Różyc. Kirłowa lubi go, ale nie podoba jej się jego słabość do modnych, zachodnich nowinek. To między innymi zażywanie morfiny i chęć uwiedzenia Justyny. Kirłowa radzi Różycowi, by raczej się z Orzelską ożenił. Różyc proponuje jej, by Kirła stał się zarządcą jego włości na Wołowszczyźnie, bo sam nie ma na to czasu. Kirłowa widzi zalety tej propozycji, która pozwoliłaby jej kształcić synów, ale nie przystaje na nią. Wyjaśnia, że jej mąż nie nadaje się do takich rzeczy, nie potrafi usiedzieć w domu, a poza tym nie interesuje go gospodarstwo. Nie ma w nim żadnego zamiłowania do takiej ciężkiej pracy. W domu ona sama zajmuje się wszystkim, co bardzo jej ciąży. W związku z tym Różyc proponuje Kirłowej, że pokryje koszty edukacji jej synów. Wdzięczna kobieta obiecuje przyjazd na Wołowszczyznę, by wrócić jeszcze do tematu ślubu z Justyną.

    Rozdział II. Marta kpi ze znajomości Justyny z Bohatyrowiczami, co ma swoje podłoże w jej zranionych uczuciach i dawnej, niespełnionej miłości do Anzelma, którą straciła przez własną głupotę. Nie podoba jej się to, że dziewczyna dostała bukiet kwiatów od Janka Bohatyrowicza. Drwi też z wyglądu wiązanki. Uważa też, że znudzona Zygmuntem Justyna jedynie bawi się uczuciami Janka.

    W Korczynie Emilia ma poważny atak nerwowy, zatem wezwano lekarza. Miało to miejsce po tym, jak Teresa skończyła czytać pani Emilii o Egipcie. Zaraz potem kobieta źle się poczuła i niezbędna była interwencja lekarza. Przepisał on kilka recept i zalecił odpoczynek na świeżym powietrzu. Usłyszał też kasłanie Marty i stwierdził, że ona bardziej od Emilii potrzebuje jego pomocy, ale Marta nie zgadza się na badanie. Do skorzystania z pomocy próbują ją nakłonić Leonia i Witold, ale nawet ich interwencja nic nie daje.

    Do Benedykta przybywa szwagier Darzecki wraz z córkami. Domaga się wypłacenia posagu swojej żony. Benedykt tłumaczy mu, jak ogromny będzie to cios dla Korczyna i prosi o możliwość wypłacenia połowy sumy. Darzecki nie zgadza się, bo chce kupić ubrania i sprzęty na wyprawkę jednej z córek. Sugeruje Benedyktowi sprzedaż lasu z mogiłą. Dziewczęta spędzają wtedy czas z Leonią i krytykują wygląd salonu. Za ich namową Leonia zaczyna namawiać ojca na ogromny wydatek, jakim byłaby zmiana aranżacji. Potem Witold kłóci się z ojcem o jego zachowanie w stosunku do Darzeckiego i sposób wychowania Leonii. Witold sądzi, że ojciec jest zbyt miły i pokorny, a Leonia jest wychowywana na osobę oderwaną od rzeczywistości. Denerwuje to Korczyńskiego.

    Do dworu przyjeździe Kirło, mówiąc Emilii i Teresie, że Różyc jest zainteresowany Plińską i nawet rozważa małżeństwo z nią. Naiwna Teresa wierzy w ten okrutny dowcip, stroi się i ma nadzieję na dobrego męża. Kirło śmieje się i wyjaśnia Emilii, że wszystkie te rewelacje naprawdę dotyczą Justyny.

    Po usłyszeniu takich wieści Justyna rozmyśla w swoim pokoju. Zdaje sobie sprawę, że może to być prawda, jednak nie cieszy się z tego w ogóle. Czyta też list od Zygmunta, w którym ten proponuje odnowienie przyjaźni i rozmowę sam na sam z Justyną. Do listu dołączył

    tom wierszy Musseta, który przed laty młodzi czytali z rumieńcami na twarzy. Teraz jednak poezja ta w ogóle Justyny nie wzrusza, zamiast tego przypomina sobie historię Jana i Cecylii. Zmieniły się też jej poglądy na miłość. Zdaje sobie sprawę z tego, że to, co zrobił jej Zygmunt, nie miało wiele wspólnego z prawdziwą miłością, która nie powinna powodować takiego bólu i cierpienia. Potem Justyna drze list od Zygmunta na drobne kawałki.

    Rozdział III. Bohatyrowiczowie rozpoczynają żniwa, wszyscy mieszkańcy wioski są w nie zaangażowani. Każdy pracuje na swoim kawałku pola. To czas wyjątkowy, kształtujący wspólnoty i mobilizujący do pokazania się od najlepszej strony. Mieszkańcy wsi ubierają się w białe i uprane koszule, a także w kolorowe kaftany. Do żniw dołączyła też Justyna, która pracuje na poletku Bohatyrowiczów, z Jankiem i jego matką, Starzyńską. Po śmierci ojca Janka kobieta ta powtórnie wyszła za mąż, a po śmierci drugiego męża także po raz trzeci. Starzyn sam miał szóstkę dzieci, dlatego Antolka, siostra Janka, trafiła pod jego opiekę. Był on już wtedy dorosły i mógł się tego podjąć. Starzyńska zaczyna opowiadać o dawnych planach syna dotyczących Jadwigi Domuntówny, do której kiedyś czuł coś więcej. Justyna dowiaduje się też o dawnych wyprawach dziadka Jadwigi, który o nich chętnie opowiada.

    Justyna ma na sobie gorset, a mimo to ścinała zboże jak nikt inny. W czasie żniw Fabian kłóci się z Ładyszem do własność pewnego fragmentu pola. Kończy się to bójką. Justyna najpierw chce odejść, ale potem myśli, że takie rzeczy wszędzie się zdarzają między ludźmi, zmienia się jedynie forma tego. Wtóruje jej Jan, potwierdzając jej domysły. Wszędzie bowiem ludzie mają rozmaite charaktery.

    Na pole przychodzi Witold, którego bardzo cieszy praca Justyny. Okazuje się, że od momentu swojego przyjazdu Korczyński regularnie odwiedza wieś i rozmawia z jej mieszkańcami o wielu sprawach. Nie odważył się jedynie odwiedzić Anzelma, sądząc, że ten nie chce oglądać syna Benedykta Korczyńskiego. Janek namawia go jednak do tych odwiedzin. To bardzo dziwi starego, który nie sądził, że syn Benedykta interesuje się sprawami ubogiej szlachty i chce poprawić byt mieszkańców wsi. Dostrzega też w młodzieńcu podobieństwo do stryja Andrzeja, który przyjaźnił się z Jerzym Bohatyrowiczem i razem z nim zginął w powstaniu styczniowym. Anzelm pokazuje Witoldowi książki, jakie Andrzej dał Jerzemu.

    Rozdział IV. Jan i Justyna łódką płyną razem po Niemnie, ponieważ chcą odwiedzić mogiłę powstańców. Janek jest wzruszony i opowiada dziewczynie o tym, jak z tego miejsca uczestnicy ruszyli do walki. Wśród nich znajdowali się Andrzej i Dominik Korczyńscy, a także Anzelm i Jerzy Bohatyrowiczowie. To w tamtej chwili po raz ostatni widział swojego ojca. Gdy powstańcy odeszli, to mieszkańcy wsi przez kilka dni słuchali odgłosów, jakie dobiegały ich z pola walki. Po pewnym czasie do wioski przybiegł ranny Anzelm i powiedział, że Jerzy i Andrzej nie żyją. Janek pobiegł z tą wieścią do Benedykta, by poinformować go o śmierci brata.

    Opowieść Janka niezwykle wzrusza Justynę. Nic jej do tej pory nie poruszyło do tego stopnia, ani muzyka, ani poezja, ani związek z Zygmuntem. Równocześnie Justyna dochodzi do wniosku, że nie zadowala jej dotychczasowe życie i nie lubi go. Nie ma ono sensu czy celu, a ona żyje na łasce innych. Mówi o tym Jankowi, który świetnie rozumie przemyślenia dziewczyny. Mówi, że dostrzegł już wcześniej, że Justyna sprawia wrażenie nieszczęśliwej. Obserwował ją w kościele i w innych sytuacjach, widział jej smutek i pragnął jej jakoś pomóc. Jan sam też zaczął się zwierzać ze swoich problemów, na przykład kłótni mieszkańców wsi o każdy kawałek ziemi. 

    W czasie ich rozmowy zaczyna nadchodzić burza. Janek każe im szybko wrócić do czółna. Gdy byli już na rzece, dopadła ich ulewa i na drugi brzeg wyszli zmoknięci. Janek zachwyca się mokrymi, rozpuszczonymi włosami Justyny. Idą do chaty Anzelma.

    Rozdział V. W chacie Justyna rozmawia z Anzelmem. Ten dziwi się, że Justyna ścinała zboże razem z mieszkańcami wsi i odwiedziła mogiłę razem z Jankiem. Justyna cieszy się wizytą w chacie Anzelma, wesoło dyskutuje z członkami rodu Bohatyrowiczów. Zgadza się nawet być druhną na ślubie Elżusi, czyli córki Fabiana. Anzelm zwierza się dziewczynie ze swoich trosk i wspomina miłość do Marty. Opowiada, że kobieta nie chciała za niego wyjść, mimo iż go kochała. Rozmowę przerywa nadejście Jadwigi Domuntówny z dziadkiem. Dziewczyna zazdrośnie patrzy na Janka i Justynę, kiedy oni ze sobą wesoło rozmawiają. Kilkukrotnie dogryza Justynie, a następnie obrażona wychodzi z chaty Anzelma.

    Po powrocie do Korczyna Justyna zagaduje Martę, a ta krytykuje ją za zainteresowanie Jankiem. Marta każe Justynie raczej zająć się bogatym Różycem. Tego dnia nie było go we dworze, ale za to przyjechała Kirłowa, która omawiała z Martą małżeństwo Justyny i Różyca. Kobieta jest przekonana, że Różyc to świetny kandydat do ręki dziewczyny, a ta słucha jej spokojnie. Potem pyta Martę, czemu ta nie wyszła za Anzelma. Zmieszana Marta tłumaczy, że bała się pin ludzi i ciężkiej pracy. Justyna mówi, że Anzelm często wspomina Martę, co cieszy starą kobietę.

    Tom III

    Rozdział I. Ukazana zostaje pani Andrzejowa Korczyńska, jej charakter oraz przeszłość. Trzydzieści lat wcześniej była bardzo zakochana w Andrzeju i dlatego wyszła za niego za mąż. Ich małżeństwo trwało jednak krótko i kobieta została wdową. Od tego czasu wciąż nosiła żałobę i nie planowała kolejnego małżeństwa. Była to typowa przedstawicielka wyższych sfer, dystyngowana i opanowana. Wraz z mężem doskonale się rozumieli, jedynie panią Andrzejową dziwiła miłość męża do prostego ludu. Jego śmierć sprawiła, że kobieta wszystkie swoje uczucia i ambicje przelała na syna Zygmunta. To spowodowało, że dorastał on odizolowany od prawdziwego świata. Uczył się u prywatnych nauczycieli i był rozpieszczany przez matkę.

    Pani Andrzejowa wierzyła, że jej syn ma wspaniały talent malarski, ale Zygmuntowi nie udało się na tym polu osiągnąć żadnych sukcesów. Zygmunt od dwóch lat mieszkał z matką i żoną Klotyldą w Osowcach. Jego matka z troską patrzyła na to, jak syn traktuje młodą żonę i utwierdzała się w przekonaniu, że on jej nie kochał. Istotne, Zygmunt znudził się Klotyldą i traktował ją bardzo chłodno. Tymczasem ona była w nim bez pamięci zakochana, bardzo dobra, ale też naiwna.

    Po śniadaniu z matką i Klotyldą Zygmunt dał się porwać lekturze. W pewnym momencie ujrzał na stole trzeci tom Musseta. Tę samą książkę przesłał Justynie. Zaczął w niej szukać odpowiedzi na swój list, na przykład podkreślonego wersu w poezji. Nie znalazł jednak tam nic. Postanowił zatem jechać do Korczyna, a Klotyldzie powiedział, że będzie rozmawiał o interesach z Benedyktem. Kobieta domyśliła się jednak, że chodzi o Justynę.

    Rozdział II. Witold i Justyna wracają ze wsi do Korczyna i rozmawiają o tym, jak zmieniła się Justyna. Witold spotyka zdenerwowanego ojca, który nieumyślnie popsuł żniwiarkę. Witold uspokaja sytuację i poucza chłopa, jak trzeba jej używać i pociesza go, że następnego dnia razem naprawią maszynę. Benedykt docenia pomoc Witolda, ale krytykuje jego wartości, bo sądzi, że są dobre dla marzycieli. Dochodzi do kolejnej kłótni między ojcem a synem.

    W Korczynie jest też Kirło, który wychwala zalety Różyca, a zwłaszcza jego majątek. Witold pyta Justynę, czy chce ona wyjść za to „dziurawe sito”, ale dziewczyna nie udziela jednoznacznej odpowiedzi.

    Do dworu przychodzi Elżunia i w imieniu swojego ojca zaprasza Justynę i Witolda na swoje wesele. Idą oni do zagrody Fabiana, gdzie ten ich grzecznie wita. W tym czasie jest tam narzeczony Elżusi, Franciszek Jaśmont z ojczymem Jana, panem Starzyńskim. Przybywa też Michał, czyli adorator Antolki. Przynosi wiadomość, że Jan na spotkanie nie dotrze, bo przedłużyło się koszenie siana i ma zamiar nocować na łące. Ta informacja smuci Justynę.

    Po powrocie do domu Witold rozmawia z Benedyktem. Ojciec prosi syna o interwencję u Darzeckiej odnośnie długu. Witold nie chce na to przystać, ponieważ nie szanuje od Darzeckich. Ojciec i syn ponownie się kłócą, nie potrafią się ze sobą porozumieć.

    Do Korczyna przybywa Zygmunt i idzie do pokoju Justyny. Pyta o jej plany względem Różyca i wyznaje jej swoją miłość, padając jej też do nóg. Proponuje jej mieszkanie w Osowcach i bycie jego muzą. Justynę to oburza. Przekonuje Zygmunta, że z pewnością nie czuje on do niej miłości. Łączył ich jedynie romans, a Justyna nie chce być przyczyną nieszczęścia Klotyldy. Nie będzie też oszukiwać sama siebie. Wspomina też, że marzy o kimś innym. Zygmunt pyta, czy to Różyc, a Justyna nie zaprzecza.

    Zdenerwowany Zygmunt opuszcza Korczyn i udaje się na spotkanie z matką. Próbuje ją namówić do sprzedaży rodzinnego majątku i wyjechania za granicę razem z nim. Pani Andrzejowa nie może uwierzyć w tę propozycję. Nie mieści jej się w głowie, że Zygmunt chce tak beztrosko odrzucić te kochane przez nią ziemię. Kobieta odkrywa też z przerażeniem, że Zygmunt nikogo nie darzy szczerą miłością, żadnej z kobiet, a jedynie szuka wciąż nowych wrażeń i atrakcji. Syn krytykuje też jej żałobę po mężu, umiłowanie tradycji patriotycznych i przywiązanie do ojczyzny. Zygmunt ma ojca za szaleńca, a on sam woli korzystać z dobrodziejstw współczesnego świata. Andrzejowa nie wytrzymuje i wyprasza go z pokoju. Potem płacze i żałuje, że tak fatalnie wychowała dziecko, że nie szanuje ono pamięci własnego ojca.

    Rozdział III. W chacie Fabiana wszyscy przygotowują się do wesela Elżusi. Pojawiło się tam wiele osób, w tym Justyna wybrana na pierwszą druhnę. Witold towarzyszy Maryni Kirlance, przyszła też długo namawiana do tego Marta. Wesele było udane, a atmosfera podczas tego przyjęcia bardzo przyjemna. Marta spotkała się z Anzelmem po raz pierwszy po dwudziestu trzech latach. Rozmawiali ze sobą bardzo przyjaźnie. Dotyczyło to zresztą całego rodu Bohatyrowiczów. Kobieta przypomniała ze wzruszeniem sobie dawne czasy, kiedy to często bywała w gościach we wsi. W pewnym momencie na wesele przybywa spóźniona Jadwiga Domuntówna i jej dziadek. Była bardzo wystrojona, co uczyniła ze względu na Janka. Jednak on nie zwrócił na nią uwagi i przez całe wesele skupiał się tylko na Justynie i z nią rozmawiał. Widząc to, Jadwiga nie wytrzymuje i rzuca w szepczącą parę kamieniem. Wszyscy są oburzeni, ale Janek broni Jadwigi i twierdzi, że rzut kamieniem był tylko takim żartem.

    Janek próbował Justynie wytłumaczyć naturę swojej relacji z Jadwigą. Opowiadał, że między nimi do niczego nie doszło, a ona go dręczyła swoimi uczuciami. Jan sądził, że mógłby się z nią ożenić, gdyby w swoim życiu nie spotkał nikogo innego. Sytuacja ta jednak uległa zmianie.

    Fabian prosi Witolda o ważną przysługę. Jego adwokat przegapił termin złożenia apelacji, przez co Bohatyrowiczowie przegrali w sądzie spór z Korczyńskim. Musieli teraz zapłacić ogromną kwotę, czyli tysiąc rubli. Nie byli w stanie tego dokonać. Fabian zaś przyznał, że jego proces z Benedyktem rzeczywiście był niesłuszny. Był jednak w posiadaniu mapy, według której sporna ziemia miała należeć do Bohatyrowiczów. Fabian zwraca uwagę, że zgoda między wsią a dworem byłaby korzystna dla wszystkich. Benedykt zyskałby dzięki temu ręce do pracy, a Bohatyrowiczowie by na tym zarobili. Ostatecznie Witold obiecał porozmawiać o tym z ojcem.

    Rozdział IV. Późnym wieczorem Benedykt jeszcze nie spał i siedział w swoim gabinecie. Rozmyślał nad listem, który przysłał mu Dominik. Tymczasem Witold przyszedł do niego, by przekazać ojcu prośbę Bohatyrowiczów. Przekonywał on ojca, że źle ocenił tych ludzi i że bardzo pragną oni zgody z nim. Witold przedstawił też ojcu swoje racje dotyczące korzyści zgody panującej między ludźmi, a także solidarności i braterskiej pomocy. Początkowo Benedykt nazywa Witolda wariatem, ale potem przypomina sobie, że w młodości był taki sam jak on. Miał podobne ideały, ale z czasem zweryfikowało je trudne, ciężkie życie. Benedykt nazywa syna powracającą falą, tą samą, która niegdyś porwała jego braci i kazała im wziąć udział w powstaniu. Tym razem przyjęła ona postać jego syna, który chce wspólnie budować dobro. Benedykt obiecuje, że odpuści dług Bohatyrowiczom, ponieważ nie są oni w stanie go zapłacić. Ojciec i syn wreszcie godzą się, padają sobie w ramiona. Ustalają, że następnego dnia razem wybiorą się na mogiłę powstańczą.

    Witold wraca na wesele w domu Fabiana i oznajmia wszystkim radosną nowinę, którą przekazał mu ojciec. Wesele dobiega też już końca. Jadwiga godzi się mimo wszystko z Jankiem. Młodzi życzą sobie nawzajem szczęścia. Potem Janek zabiera Justynę nad Niemen, gdzie podziwiają krajobrazy i obiecują sobie, że będą razem.

    Rozdział V. Następnego dnia do Korczyna przyjeżdża Kirło z żoną. Mają wiadomość, że Różyc prosi o rękę Justyny. Pani Emilia, Teresa oraz Kirłowie są tym oczarowani, zachwycają się Różycem oraz tym, jak wiele możliwości i szans wynika z tej propozycji dla Justyny. Dziewczyna jednak szokuje wszystkich i oznajmia, że nie może zostać żoną Różyca, bo poprzedniego wieczora zaręczyła się z Jankiem Bohatyrowiczem. Kocha go i wie, że z wzajemnością. Większość zgromadzonych to oświadczenie oburza, ale Benedykt zgadza się z decyzją Justyny, a Kirłowa ją wręcz jawnie chwali. 

    Marta prosi Benedykta, by ten pozwolił jej zamieszkać z Justyną u Bohatyrowiczów. Uważa, że jest już stara i przez to niepotrzebna w Korczynie. Benedykt reaguje wzburzeniem i zaprzeczeniem. Mówi Marcie, że bez niej nie będzie w stanie poradzić sobie z gospodarstwem. Kobieta jest mu niezbędna, a jego dzieci bardzo ją kochają. Benedykt poprosił zatem Martę, by pozostała w Korczynie. Martę bardzo ucieszyły te słowa i zdecydowała, że nie wyprowadzi się z dworu.

    Benedykt, Witold i Justyna udają się do chaty Anzelma i Jana. Janek podchodzi do Benedykta i całuje go w rękę. Mężczyzna pyta młodzieńca, czy jest on synem Jerzego. Na to przytakuje mu Anzelm, dodając, że tego samego Jerzego, który spoczywa w tej samej mogile, co brat Benedykta, Andrzej.


    Przeczytaj także: Anzelm Bohatyrowicz - charakterystyka

    Staramy się by nasze opracowania były wolne od błędów, te jednak się zdarzają. Jeśli widzisz błąd w tekście, zgłoś go nam wraz z linkiem. Bardzo dziękujemy.