Odwieczna walka między duchem a materią ma swój wymiar również w literaturze. Praktycznie od zarania słowa pisanego próbowano zająć stanowisko wobec problemu prawdziwego źródła szczęścia. Jest to bowiem pytanie egzystencjalne - dotykające sobą sedna człowieczeństwa. Czy szczęście w życiu dają dobra materialne, czy też dążenie do wartości wyższych? Wśród literatów można znaleźć zwolenników obu opcji. Wydaje się jednak, że to duch góruje nad materią w tym temacie. Aby udowodnić tą tezę, poniższa praca wykaże trzy argumenty na podstawie dzieł literackich. Pierwsze dwa pochodzić będą z dzieła Bolesława Prusa Lalka, ostatni zaś przytoczy treść Opowieści Wigilijnej Charlesa Dickensa.
Lalka to specyficzna powieść. Napisana w epoce pozytywizmu, jest przesiąknięta ideałami tamtego okresu. Zarazem jednak w przedziwny sposób wiąże w sobie losy romantyzmu polskiego, ukazując zetknięcie się na płaszczyźnie człowieka dwóch światów. Duchowego uniesienia i gloryfikacji materialnego sukcesu. Główna postać to Stanisław Wokulski - człowiek realizujący swoim życiem ideały pozytywistyczne, duchem jednak bliski romantykom. Można powiedzieć, że poznał on dogłębnie oba podejścia do szczęścia i dlatego jest idealnym przykładem wyżej przytoczonej tezy.
Co bowiem kieruje Wokulskim na początku, a co powoduje jego swoisty upadek? W istocie poszukiwanie szczęścia. Główny bohater realizuje z dużą werwą ideał "self made mena", człowieka, który własnymi siłami wybija się na sam szczyt. Nie obca mu ciężka praca, edukacja i podejmowania zdroworozsądkowych decyzji matrymonialnych. Należy też wziąć pod uwagę ciągłe kłody, które rzuca mu pod nogi rzeczywistość Polski już nie szlacheckiej, jednak jeszcze nie do końca pozbawionej arystokratycznego sentymentu.
Jednak ten człowiek sukcesu porzuca wszystko, trwoni majątek życia dla niespełnionej miłości. Jako romantyk szuka szczęścia właśnie tam, w duchu uczuć wyższych. Wewnętrzna siła podpowiada wręcz Wokulskiemu, że cały ten majątek nic nie znaczy, gdy zestawi się go z uczuciem. Rzecz jasna afekt do Izabeli Łęckiej można uznać męskie szaleństwo, w historii dla kobiet robiono rzeczy głupsze niż wydawanie pieniędzy.
Niemniej trzeba pochylić się jeszcze nad jednym elementem natury Wokulskiego. Po wizycie w najpodlejszych zaułkach Warszawy pomaga on kilku ich mieszkańcom. Wykorzystuje pieniądze do poprawienia bytu najuboższych. Teoretycznie je trwoni, inwestycja ta bowiem raczej nie przyniesie mu korzyści. Jednak właśnie wtedy wydaje się dziwnie spokojny jakby spełniony. Niesienie ludziom bezinteresownej pomocy wydaje się go uszczęśliwiać. Litość oraz miłość są ważniejsze od pieniędzy dla Wokulskiego. Swoim postępowaniem udowadnia, więc że to one dają szczęście, dobra materialne zaś stanowią jedynie narzędzie do jego osiągnięcia. Inna sprawa, że Wokulski nie potrafi tego szczęścia osiągnąć, jego miłość jet bowiem nieodwzajemniona.
Kolejnym przykładem może być "wyrzut" czyniony Mickiewiczowi przez Wokulskiego. Jak wcześniej wspomniano, główny bohater to romantyk. Przyznaje się do fascynacji twórczością wieszcza narodowego, niestety ocenia ją negatywnie. Romantyzm rozumie jako przyczynę swojego cierpienia, wyidealizowanie uczuć i kobiet nich darzonych. Ludzie oraz świat sam w sobie jest zaś inny, niż go opisywał Mickiewicz.
Ostatecznie jednak Wokulski reflektuje że problem leży w szaleństwie społecznych konwenansów i narodowego ducha Polaków. Posiadanie ambicji do zdobycia fortuny powoduje wśród arystokracji wyalienowanie, dodatkowo potęguje ją brak rodowodu. Wokulski krytykuje więc duchowe ideały jako powodujące cierpienie, niemniej zarazem przyznaje brak możliwości osiągnięcia pełnego szczęścia poprzez pieniądz. Nie kupił mu on bowiem szacunku krajan ani miłości kobiety. Przytoczony fragment nijak poniża więc materię względem ducha. Duch bowiem okazuje się tu uwznioślać, starać współodczuwać. Materia powoduje zaś samotność, oddala od szczęścia jeszcze bardziej.
Ostatnim przykładem będzie historia Ebenezera Scrooge'a z Opowieści Wigilijnej. Człowiek ten miał duży majątek. Był jednak wyraźnie nieszczęśliwy. Wyraźnie odbijało się to na jego charakterze. Opryskliwy, pozbawiony współczucia starszy mężczyzna nie potrafił nawet nawiązywać kontaktów z innymi. Można powiedzieć, uwięził się w złotej klatce sukcesu, pełnej jadowitego zgorzknienia.
Jak wiadomo, w trakcie opowiadania odwiedzają go trzy duchy. Uświadamiają Ebenezerowi, co go czeka, jeżeli nie zmieni swojego postępowania. Przerażony paranormalnym zjawiskiem mężczyzna dostrzega ostatecznie, w jakim kierunku dryfuje jego życie, interesujące są też jednak treści jego wizji. To właśnie w nich znowu spostrzegł swoją siostrę Annę i byłą narzeczoną. Kochał je i uświadomił sobie, iż jedyne momenty prawdziwego szczęścia spędził właśnie u ich boku. Z tego szczęścia obrabowały go właśnie pieniądze. Zasłoniły mu prawdziwą radość życia - drugiego człowieka. Gdy uwalił sobie swoistego "bożka" mamona, przeistoczył się w ponurego, zgryźliwego niewolnika materii. Szczęściem, Ebenezerowi udaje się odzyskać utraconą radość, gdy dzięki duchom znowu otwiera się na ludzi. Przykład ten pokazuje, że materia może jedynie pomóc szczęściu, nigdy jednak nie stanowi jego źródła.
Mówi się, że pieniądze szczęścia nie dają. Cynicy dodają jednak przy tym, że lepiej płacze się w ferrari. Trudno odmówić racji obu stronom. Każdy, kto poznał nieco życie, wie, jak dużo do powiedzenia w świecie mają dobra materialne. Każdy bowiem musi jeść, ubierać się i gdzieś mieszkać. Nieszczęście ubóstwa to namacalny problem, od którego niestety łatwo odwrócić wzrok. Pytanie jednak, czy ludzie na szczycie szklanych wież, dzisiejsi królowie, potomkowie Midasa i Krezusa, to ludzie szczęśliwi? Niewątpliwie mają pasje, spędzają czas wśród interesujących osobistości, potrafią się bawić. Tyle tylko, że szczęście wydaje się czymś więcej. Wykracza ono poza ramy materii, jest bardziej stanem duchowym.
Z tego też powodu zaspokojenie potrzeb fizycznych może stanąć na drodze do szczęścia, jednak nie musi. Udowadniają to pobożni eremici, prości mieszkańcy amazońskiej dżungli, ubodzy wesołkowie. Myliłby się jednak ten, kto wychwalałby totalną wyższość ducha. Istnieje bowiem powiedzenie: "Ignorancja jest błogosławieństwem". Dobrym przykładem romantycy, uduchowienie nie dało im bowiem radości. Wiecznie targani emocjami, których reszta społeczeństwa była nieświadoma, często pędzili tragiczny żywot. To samo ludzie mędrcy, często wiecznie zatroskani ludzie. Niemniej może zawierać w sobie cierpienie. W istocie jest ono bowiem odnalezienie swojego miejsca w świecie, realizacją sensu egzystencji. Pod tym względem duch góruje nad materią. Ona bowiem przemija w wiecznym kołowrocie swojego obiegu, duch zaś jest wieczny. Tak, jak powinno prawdziwe szczęście.
Aktualizacja: 2022-08-11 20:24:00.
Staramy się by nasze opracowania były wolne od błędów, te jednak się zdarzają. Jeśli widzisz błąd w tekście, zgłoś go nam wraz z linkiem lub wyślij maila: [email protected]. Bardzo dziękujemy.