Panorama społeczeństwa w Lalce

Autorka opracowania: dr Aleksandra Smusz. Redakcja: Gabriela Adamczyk.

„Lal­ka” Bo­le­sła­wa Pru­sa to wie­lo­wy­mia­ro­wa po­wieść, któ­ra pre­zen­tu­je sze­ro­ką pa­no­ra­mę spo­łecz­ną War­sza­wy koń­ca XIX wie­ku. Pi­sarz jako wni­kli­wy ob­ser­wa­tor por­tre­tu­je za­rów­no przed­sta­wi­cie­li ary­sto­kra­cji, miesz­czań­stwa, jak i warstw niż­szych, co po­zwa­la na sze­ro­kie przed­sta­wie­nie ów­cze­snych sto­sun­ków spo­łecz­nych, jak rów­nież pro­ble­mów wy­ni­ka­ją­cych z nie­rów­no­ści kla­so­wych.

Spis treści

Arystokracja

Arystokracja jako eli­ta na­ro­du po­no­si głów­ną od­po­wie­dzial­ność za po­głę­bia­ją­cą się sy­tu­ację kry­zy­so­wą kra­ju, po­nie­waż nie potrafi dysponować kapitałem finansowym i symbolicznym. Przed­sta­wi­cie­le tej war­stwy stwo­rzy­li za­mknię­ty świat próżniaków i rozpustników ży­ją­cych na koszt na­ro­du — mają nie­zwy­kle wy­so­kie mnie­ma­nie o so­bie, choć nie zajmują się żadną użyteczną działalnością. Nie in­te­re­su­ją się spra­wa­mi po­li­tycz­ny­mi i spo­łecz­ny­mi wła­sne­go kra­ju – to ko­smo­po­li­ci. Co wię­cej, nie do­ce­nia­ją lu­dzi zdol­nych w swo­im naj­bliż­szym oto­cze­niu, za to za­chwy­ca­ją się ar­ty­sta­mi z za­gra­ni­cy.

Wśród ary­sto­kra­cji do­mi­nu­je prze­ko­na­nie, że pra­ca jest karą, a za­tem ci, któ­rzy są od niej wol­ni, mają pra­wo czuć się lep­si od in­nych. W świe­cie tym panuje obłuda i zakłamanie. Na­wet czę­sto or­ga­ni­zo­wa­ne zbiór­ki pie­nię­dzy są wy­łącz­nie oka­zją dla kwe­stu­ją­cych i dar­czyń­ców do pod­trzy­ma­nia kon­tak­tów to­wa­rzy­skich i zwró­ce­nia na sie­bie uwa­gi (same stro­je i bi­żu­te­ria kwe­stu­ją­cych dam już by wy­star­czy­ły na po­pra­wę losu ty­się­cy bie­da­ków). 

Do­wo­dem na cał­ko­wi­te zde­ge­ne­ro­wa­nie mo­ral­ne lu­dzi z „wyż­szych sfer” jest ich sto­su­nek do mi­ło­ści i in­sty­tu­cji mał­żeń­stwa. Uczucia wśród arystokracji podporządkowane są przesądom klasowym i kon­we­nan­som, zaś uwa­ża­na za wcie­le­nie ide­ału ko­bie­ta jest to­wa­rem w bez­względ­nym han­dlu ma­ria­ża­mi. Pod ma­ską do­brych ma­nier i tro­ski o pięk­no kry­je się zgnilizna moralna tej war­stwy spo­łecz­nej.

Mieszczaństwo

Mieszczaństwo polskie jest gru­pą naj­bar­dziej zróżnicowaną — na­le­żą do niej drobni handlarze i rzemieślnicy (Szprot, Wę­gro­wicz), ale tak­że bogaci właściciele (ba­ro­no­wa Krze­szow­ska, któ­ra ty­tuł zy­ska­ła po mężu-ary­sto­kra­cie), in­te­li­gen­cja pracująca (He­le­na), subiekci (Rzec­ki, Li­siec­ki, Mra­czew­ski, Klejn, Zię­ba). Z miesz­czań­stwem asy­mi­lu­je się rów­nież „wysadzona z siodła” szlachta, re­pre­zen­to­wa­na przez Wir­skie­go, a przede wszyst­kim sa­me­go Sta­ni­sła­wa Wo­kul­skie­go, któ­re­go, któ­re­go le­gi­ty­ma­cją szla­chec­ką jest nie tyl­ko po­cho­dze­nie, ale też udział w po­wsta­niu stycz­nio­wym i po­byt na Sy­be­rii. To gru­pa, któ­ra stra­ci­ła ma­jąt­ki na sku­tek re­pre­sji po po­wsta­niu oraz re­for­my uwłasz­cze­nio­wej z 1864 r. Wie­lu nie umia­ło do­sto­so­wać się do no­wych wa­run­ków, dla­te­go emi­gro­wa­li do mia­sta, gdzie sta­ra­li się utrzy­my­wać z pra­cy.

W po­wie­ści Pru­sa polscy mieszczanie zostali ukazani jako grupa tkwiąca w stagnacji. Roz­wo­jem go­spo­dar­czym kra­ju kie­ru­ją nie oni, lecz Niem­cy i Żydzi. Wśród Po­la­ków wszech­obec­ne sta­ło się prze­ko­na­nie, że han­del nie jest ich do­me­ną. I tak, za­miast zdo­by­wać do­świad­cze­nie i wno­sić wkład w po­mna­ża­nie ma­jąt­ku na­ro­do­we­go, po­grą­ża­ją się w pu­stej eg­zy­sten­cji. Cho­ciaż to nie­wąt­pli­wie jed­nost­ki am­bit­ne, ogó­ło­wi bra­ku­je tego, co mają Żydzi, to zna­czy wy­trwa­ło­ści, roz­sąd­ku, sil­nej woli. Większość Polaków cechuje brak solidarności, są zawistni i zazdrośni. Nie­do­ucze­ni war­sza­wia­cy kpią, szy­dzą z lu­dzi mą­drych. A je­że­li już znaj­dą się w nim jed­nost­ki życz­li­we i mą­dre, po­zo­sta­ją sa­mot­ne, giną lub dzi­wa­cze­ją, jak Rzecki.

Osob­ną gru­pę tej war­stwy spo­łecz­nej sta­no­wi proletariat – lu­dzie bied­ni, cięż­ko pra­cu­ją­cy (Wy­soc­cy, z cza­sem też Ma­ria), wie­lu bez żad­nych kwa­li­fi­ka­cji i sta­łej pra­cy, zwy­kle zde­mo­ra­li­zo­wa­ni, zwięk­sza­ją­cy ob­sza­ry nę­dzy, któ­ra tak­że ro­dzi jed­nost­ki nie­zdol­ne do prze­trwa­nia.

Mniejszość niemiecka jest z sen­ty­men­tem uka­za­na w pa­mięt­ni­ku Rzec­kie­go. Re­pre­zen­tu­ją ją moc­no spo­lsz­cze­ni Minclowie. To lu­dzie potrafiący ze sobą współpracować, rzetelnie wykonujący swoje obowiązki. Są sumienni, uczciwi i oszczędni. Pod okiem sta­re­go pryn­cy­pa­ła Rzec­ki wy­rósł na uczci­we­go czło­wie­ka i so­lid­ne­go kup­ca. Sklep Minc­la, dzię­ki pa­nu­ją­cej w nim ro­dzin­nej at­mos­fe­rze, stał się dla nie­go praw­dzi­wym do­mem.

Mniejszość żydowska re­pre­zen­to­wa­na jest przez Szlangbaumów i doktora Michała Szumana. Hen­ryk Szlang­baum wraz z Wo­kul­skim i Szu­ma­nem brał udział w po­wsta­niu stycz­nio­wym. Na­le­ży on do gru­py spo­lsz­czo­nych Żydów, jed­nak wobec narastających nastrojów antysemickich nie waha się przyznać do własnej tożsamości i zawrócić z drogi asymilacji. Upo­ko­rze­nia, ja­kie spo­ty­ka­ją ze stro­ny Po­la­ków tego by­łe­go Sy­bi­ra­ka, spra­wia­ją, że prze­obra­ża się on w aro­ganc­kie­go i za­chłan­ne­go ge­szef­cia­rza. To Szlang­baum ku­pu­je sklep Wo­kul­skie­go i jego spół­kę do han­dlu ze Wscho­dem. Jako su­biekt po­gar­dza­ny wcze­śniej przez ko­le­gów, te­raz nie waha się szpie­go­wać Rzec­kie­go. Z ko­lei dok­tor Szu­man jest na­ukow­cem – zaj­mu­je się ba­da­niem ludz­kich wło­sów. 

W prze­ci­wień­stwie do Po­la­ków Żydzi pra­cu­ją nad roz­wo­jem eko­no­micz­nym kra­ju. Zaj­mu­ją się han­dlem, in­we­sty­cja­mi, li­cy­tu­ją ka­mie­ni­ce, po­ży­cza­ją pie­nią­dze na wy­so­ki pro­cent. Bo­ga­cą się tak­że, przej­mu­jąc skle­py i spół­ki han­dlo­we po ban­kru­tu­ją­cych Po­la­kach. Nie spra­wia im to trud­no­ści, po­nie­waż potrafią ze sobą współdziałać, są przedsiębiorczy, zdyscyplinowani i oszczędni. Jed­nak nie za­wsze pro­wa­dzą uczci­we in­te­re­sy. Z po­wo­du swo­jej eks­pan­syw­no­ści i ak­tyw­no­ści go­spo­dar­czej, a tak­że in­no­wier­czo­ści wzbu­dza­ją nie­chęć.

Ostat­nią gru­pą wśród miesz­czan, o któ­rej na­le­ży wspo­mnieć to studenci, któ­rzy miesz­ka­ją w ka­mie­ni­cy Łęc­kich. Trak­to­wa­ni we­dług kry­te­rium roz­war­stwie­nia spo­łecz­ne­go sta­no­wią przy­szłą in­te­li­gen­cję pra­cu­ją­cą. Po­zna­je­my ich trój­kę: Ma­le­skie­go, Pat­kie­wi­cza oraz ko­le­gę nie­przed­sta­wio­ne­go z na­zwi­ska. Przy oka­zji wpro­wa­dze­nia ich do po­wie­ści Prus po­słu­żył się hu­mo­rem sy­tu­acyj­nym, któ­re­go apo­geum osią­gnął, przed­sta­wia­jąc sce­ny w są­dzie i eks­mi­sję. Studenci znajdują się w bardzo trudnym położeniu z powodu problemów w zdobywaniu środków na utrzymanie. Do­wo­dzą Rzec­kie­mu, że spo­łe­czeń­stwo, któ­re chce mieć w swo­ich sze­re­gach lu­dzi wy­kształ­co­nych, po­win­no wspie­rać ich fi­nan­so­wo lub god­nie wy­na­gra­dzać ich pra­cę, bo pie­nią­dze, ja­kie zdo­by­wa­ją, udzie­la­jąc ko­re­pe­ty­cji, nie są w sta­nie za­spo­ko­ić na­wet ich naj­bar­dziej pod­sta­wo­wych po­trzeb. Dla­te­go nie kry­ją się z tym, że nie za­mie­rza­ją pła­cić ko­mor­ne­go. Studenci przestali wierzyć w wartości pozytywizmu i błądząc w dobrej wierze, zwracają swe poglądy ku rodzącemu się właśnie socjalizmowi.


Prze­czy­taj tak­że: Lalka – kompozycja

Ak­tu­ali­za­cja: 2024-10-02 16:49:57.

Sta­ra­my się by na­sze opra­co­wa­nia były wol­ne od błę­dów, te jed­nak się zda­rza­ją. Je­śli wi­dzisz błąd w tek­ście, zgłoś go nam wraz z lin­kiem lub wy­ślij ma­ila: kon­takt@po­ezja.org. Bar­dzo dzię­ku­je­my.