Jak niespodziewane okoliczności wpływają na zachowanie człowieka? Rozważ problem i uzasadnij swoje zdanie, odwołując się do fragmentu Pana Tadeusza, całego utworu Adama Mickiewicza oraz do wybranego tekstu kultury.

Autorką opracowania jest: Adrianna Strużyńska.

Człowiekowi często wydaje się, że doskonale zna samego siebie i wie, jak zareaguje, niezależnie od sytuacji. Nie zawsze okazuje się to jednak prawdą, ponieważ na nasze postępowanie wielki wpływ mają okoliczności, w których się znajdujemy. Czasami człowiek daje się ponieść emocjom i zachowuje się inaczej, niż można by się było spodziewać. Doskonałymi przykładami są tutaj losy bohaterów literackich: księdza Robaka z poematu epickiego Adama Mickiewicza Pan Tadeusz oraz tytułowego bohatera dramatu Juliusza Słowackiego Kordian

W przytoczonym fragmencie lektury narrator opisuje jedno ze znamiennych wydarzeń – ocalenie Tadeusza i Hrabiego przez księdza Robaka. Podczas polowania na niedźwiedzia, zwierzę ruszyło w stronę dwóch młodzieńców, którzy niestety okazali się nie być tak dobrymi strzelcami, jak im się wydawało, ponieważ obydwaj chybili. Ksiądz Robak nie mógł na to biernie patrzeć, ponieważ bernardyński habit był dla niego tylko przykrywką – w rzeczywistości był Jackiem Soplicą, ojcem Tadeusza. Hrabia z kolei, był ostatnim z rodu Horeszków, z którego wywodziła się ukochana Jacka – Ewa.

Chociaż ksiądz Robak starał się nie dać po sobie poznać, że jest doskonałym strzelcem i udawał skromnego zakonnika, w tej sytuacji dał się ponieść emocjom, dlatego stanął w obronie Hrabiego i Tadeusza. Pokazuje to, że mimo upływu lat, Jacek nie zmienił się tak bardzo, jak mogłoby się wydawać. Wciąż miał celne oko, a w kryzysowych sytuacjach działał szybko. Wszystkich zgromadzonych zaskoczyło, że bernardyn trafił do niedźwiedzia z odległości stu kroków, jednak nikt nie domyślił się, że w rzeczywistości nie mają do czynienia z księdzem. Soplica wyznał swoją prawdziwą tożsamość dopiero po zajeździe na Soplicowo.

Ocalenie Tadeusza i Hrabiego nie było jedynym momentem, kiedy Jacek Soplica działał szybko i pod wpływem emocji. W jego przeszłości nie miało to jednak dobrych skutków, ponieważ nie ocalił ludzkiego życia, ale wręcz przeciwnie – stał się mordercą. Umiejętność celnego strzelania można wykorzystać zarówno, aby kogoś uratować, ale też niestety zabić. Jacek zawsze był porywczy, ale też cieszył się szacunkiem i popularnością wśród okolicznej szlachty. Przyciągnęło to uwagę Stolnika Horeszki, który przyjaźniąc się z nim, chciał zdobyć większe poparcie na sejmikach. Jacek był zakochany z wzajemnością w jego córce, Ewie Horeszkównie. Niestety Stolnik nie traktował Jacka, jako kandydata na zięcia, ponieważ Soplica był za mało zamożny i zbyt nisko urodzony. Ewa wyszła za kasztelana, Jacek również założył rodzinę, chociaż nie kochał swojej żony. Przestał bywać u Stolnika, popadł w alkoholizm i stracił szacunek w okolicy.

Liczne nieszczęścia sprawiły, że był coraz bardziej opanowany chęcią zemsty. Okazja nadarzyła się, kiedy pojawił się w okolicach zamku Horeszków podczas najazdu Moskali. Gdy Jacek zobaczył, że Stolnik zwycięża, opanowała go jeszcze większa złość, ponieważ Horeszce udawało się dosłownie wszystko. Soplica dał się ponieść emocjom i wystrzelił z broni Moskala, śmiertelnie raniąc Stolnika. Jak przyznał podczas swojej spowiedzi, żałował, że znalazł się wtedy pod zamkiem Horeszków oraz że klucznikowi Gerwazemu nie udało się go zastrzelić.

Czyn Soplicy, chociaż impulsywny i nieprzemyślany, miał tragiczne konsekwencje. Jacek został uznany za zdrajcę i poplecznika Moskali, Soplicom zaoferowano część dóbr Stolnika, a Jacka zachęcano do zostania Moskalem i obiecywano wysokie urzędy oraz majątek. Jedno zdarzenie przesądziło o całym dalszym życiu Soplicy, zniesławiony, udał się na emigrację. Wcześniej zapewnił jednak opiekę osieroconej córce Ewy – Zosi Horeszko.

Jacek doskonale wiedział, że to wrodzona pycha i porywczość doprowadziły go do zbrodni. Postanowił więc odpokutować swoje grzechy, co ukazuje przyjęta przez niego tożsamość: założył zakonny habit oraz przyjął nazwisko Robak, porównując się do robaka w prochu. Całe swoje dalsze życie poświęcił ojczyźnie oraz dbaniu o los Tadeusza i Zosi. Wcześniej nikt prawdopodobnie nie pomyślałby, że szanowany w okolicy Jacek stanie się mordercą swojego rodaka, doprowadził do tego splot nieszczęśliwych okoliczności. Gdyby Soplica mógł przewidzieć, jak zachowa się w takiej sytuacji, z pewnością nie pojawiłby się tego dnia w okolicach zamku Horeszków.

Zachowanie człowieka pod wpływem emocji i wyjątkowych okoliczności ukazuje również dramat Juliusza Słowackiego Kordian. Tytułowy bohater był przekonany o swojej potędze – podjął się morderstwa cara. Rozczarowała go zachowawcza postawa pozostałych spiskowców, dlatego postanowił działać sam. Był przekonany, że rosyjska władza wyrządziła Polakom wystarczająco dużo zła i nadszedł czas, aby położyć temu kres. Udał się pod sypialnię cara, jednak wtedy do głosu zaczęły dochodzić jego lęki, spersonalizowane przez Strach i Imaginację.

Przerażające wizje, podsuwane Kordianowi przez jego umysł, stopniowo sprawiały, że miał coraz mniej odwagi, wciąż jednak kroczył z bagnetem, aby wykonać swoją misję. Strach i Imaginacja opowiadały spiskowcowi o idącym w jego stronę orszaku nieboszczyków, aż w końcu pojawiła się najbardziej przerażająca wizja – diabeł wychodzący z komnaty cara, który przyznał, że nie mógł zabić władcy, ponieważ przypominał mu jego ojca. Kordian początkowo chciał wykonać misję, nawet jeśli miał zobaczyć samego diabła. Gdy jednak rozległy się dzwony na jutrznię, złamał się i padł zemdlony przed sypialnią cara, gdzie odnalazł go władca i wezwał straże.

Kordian trafił do szpitala psychiatrycznego i został skazany na karę śmierci, jednak ze względu na otwarte zakończenie dramatu, nie wiadomo, czy doszło do egzekucji. Kordian przekonał się boleśnie, że nie jest tak potężny, jak myślał. Był przekonany, że jest w stanie działać w pojedynkę, ale dokonanie morderstwa nie było tak proste, nawet jeśli ofiarą miał paść okrutny car. Kordian został więc zatrzymany przez własny lęk i wyobraźnię, które podsuwały mu przerażające wizje.

Jak mówi cytat z wiersza Wisławy Szymborskiej Minuta ciszy po Ludwice Wawrzyńskiej: Tyle wie­my o so­bie, ile nas spraw­dzo­no. Bohaterowie Pana Tadeusza i Kordiana mieli konkretne wyobrażenia na własny temat, chcieli być silni i podziwiani. W niespodziewanych okolicznościach okazywało się jednak, że czasami człowiek potrafi sprawić zawód nie tylko innym, ale przede wszystkim samemu sobie.


Przeczytaj także: Dziady cz. III - scena III - streszczenie i interpretacja

Staramy się by nasze opracowania były wolne od błędów, te jednak się zdarzają. Jeśli widzisz błąd w tekście, zgłoś go nam wraz z linkiem. Bardzo dziękujemy.