Dziady cz. III - scena III - streszczenie i interpretacja

Autorem streszczenia jest: Piotr Kostrzewski.

Scena III „Dziadów” wileńskich nazywana jest Egzorcyzmami. Podczas niej pokorny sługa Boga, ksiądz Piotr, uwalnia omdlałego Konrada spod władzy diabła. Ten bowiem zgrzeszył wielce podczas Wielkiej Improwizacji, skazując się prawie na potępienie. Jednak dzięki wstawiennictwu prostego bernardyna Konrad będzie mógł w przyszłości znowu stanąć do walki o ojczyznę i być może zostać mężem opatrznościowym z Widzenia księdza Piotra — charyzmatycznym przywódcą ukrytym pod liczbą czterdzieści i cztery.

  • Dziady cz. III - scena III — streszczenie
  • Dziady cz. III - scena III — interpretacja
  • Dziady cz. III - scena III — streszczenie

    Konrad leży nieprzytomny. Do celi wchodzą Kapral, ksiądz Piotr i anonimowy więzień. Mężczyzna chce ratować nieprzytomnego, podczas gdy duchowny rozpoczyna modły. Strażnik prosi osadzonego o puszczenie celi, ten jednak nie słucha. Nie widzi nadprzyrodzonej przyczyny choroby Konrada, podejrzewa raczej atak epileptyczny.

    Kapral, spoglądając na twarz młodzieńca, wspomina krwawe wydarzenia wojen napoleońskich. Dawniej widywał już ludzi, z których śmierć wyciągała prawdę o ich duszy. Podejrzewa więc działanie sił nieczystych. Więzień wychodzi z celi, a tymczasem Konrad budzi się na chwilę. W przypływie wieszczym dostrzega wizję Rollinsona, doprowadzonego do ostateczności przez carskie służby. Przewiduje jego samobójczą śmierć przez wyskoczenie z okna. Ksiądz Piotr stawia na czatach Kaprala, po czym rozpoczyna egzorcyzmy nad Konradem.

    Zły Duch, który opętał nieszczęśnika, zostaje ujawniony.  Jadowite słowa wypowiadane w wielu językach uderzają w Bernardyna. Diabeł co raz podjudza pychę księdza, obraża go i próbuje kusić wiedzą. Przedstawiający się imionami: Lukrecjusz, Lewiatan, Volter, stary Fritz i Legion zły duch wije się jednak pod spojrzeniem zakonnika, cierpiąc od jego modlitwy. Siłą swojej wiary nakazuje demonowi ujawnić miejsce oraz czas popełnienia przez Rollinsona samobójstwa. Chce go bowiem ratować przed sprzeniewierzeniem swojej duszy. Piekielna bestia mataczy, kłamie i zwodzi, mod modlitwy zmusza go jednak do wyjawienia prawdy. Wtedy też ksiądz Piotr wypędza go z powrotem do piekła.

    Konrad budzi się, zdziwiony. Egzorcyzmy wyzwoliły jego duszę spod władzy szatana, choć on sam, nadal nie może zrozumieć okazanego mu miłosierdzia. Duchowny nakazuje młodzieńcowi modlitwę przebłagalną za popełniony występek. Słowa, które wypowiedział, obraziły bowiem Majestat Boga. Zrodziła to pycha jego myśli, przeświadczenie o wyższości poety ponad innych uczyniły go podatnym na atak demona. Ksiądz Piotr daje mu jednak nadzieję na odpokutowanie win.

    Gdy Konrad usypia, ten modli się za jego duszę. Pragnie wziąć na siebie winę młodego człowieka, jego samego powierzając opiece Boga. Wierzy bowiem w jego nawrócenie. W mieście rozbrzmiewa pieśń Bożonarodzeniowa. Nad pogrążonym w modlitwie bernardynem ukazuje się anielski chór. Niebiańscy posłańcy chwalą skromność i pokorę mnicha. Debatują również nad przyszłością Konrada. Jeden z Archaniołów wspomina na pychę oraz pogardę dla planów Boga. Drugi jednak przypomina o miłości, jaką darzył naród oraz szacunku do imienia Najświętszej Panienki. Chór tymczasem sławi pokorę i prostotę, która poznaje prawdę szybciej niż pycha mędrców oraz królów.

    Dziady cz. III - scena III — interpretacja

    Scena egzorcyzmów przeprowadzanych przez księdza Piotra na Konradzie to przede wszystkim zwycięska walka pokory z pychą. Główny bohater poprzez słowa Wielkiej Improwizacji mienił poetę praktycznie równemu Stwórcy. Konrad zażądał od Boga władzy nad rzędami dusz narodu, ze względu na przekonanie o swoim geniuszu. Popełnił tym samym pychę, twierdząc, iż lepiej zorganizowałby losy Polski. Geniusz ten pchnął go jednak tylko w objęcia diabła, wykorzystując podatność wybitnych jednostek na wywyższanie.

    Mickiewicz podkreśla siłę chrześcijańskiej pokory i wiary, kontrastując genialnego poetę i prostego mnicha. Ten pierwszy, nazwany przez Kaprala „głową mądrą”, a potem porównany przez Aniołów do mędrców i królów został zwiedziony przez własną wybitność. Ratunek przynosi mu sługa Boga, prostaczek silny wiarą.

    Mickiewicz tym samym ustanawia metafizyczną hierarchię, w której wieszcz jest jedynie obdarzonym pewnym tajemniczym talentem człowiekiem, nie zaś samorodnym geniuszem. Jako taki dalej podlega wszelkim pokusom, jest na nie nawet bardziej narażony. Jeżeli zapomni o tym, niczym Konrad może narazić się na potępienie. W „Egzorcyzmach” możemy się wiec doszukać rozprawienia z bajroniczną formą bohatera romantycznego. Konrad reprezentuje bowiem taką postawę. Swoim upadkiem udowadnia, że nawet w imię narodu nie można stanowić „trzeciej siły” między dobrem a złem.

    Bóg, panujący nad wszystkim i wszystkimi, nie niszczy jednak buntownika. Lituje się nad nim i ponownie wciela w plan zbawienia narodu. Konrad uratowany przez księdza Piotra będzie mógł w przyszłości zdziałać wiele dla umiłowanego ludu. Niemniej, zostanie mu odebrane poznanie przyszłości, którą ujrzy pokorny bernardyn. Tym samym Mickiewicz wywyższa chrześcijańskie wartości ponad romantyczne podejście indywidualne. To bowiem prowadzi jedynie ku pysze, która leżała u podstaw upadku Konrada.


    Przeczytaj także: Dziady cz. III - scena V - streszczenie i interpretacja

    Staramy się by nasze opracowania były wolne od błędów, te jednak się zdarzają. Jeśli widzisz błąd w tekście, zgłoś go nam wraz z linkiem. Bardzo dziękujemy.