Człowiek jest istotą cywilizowaną. Żyje w obrębie idei odróżniających go od innych zwierząt. Stanowią one dla niego punkt zaczepienia w chaotycznym świecie. Bez nich bowiem upada kurtyna przesłaniająca nasze prymitywne instynkty. Historia zna wiele przykładów barbarzyństwa, które pojawiało się wraz z upadkiem wartości. Za nią powtórzyła i uwieczniła je literatura. Doszukiwała się ona przy tym pewnego wzorca, zasady tłumaczącej taki obrót spraw. Dzięki temu stanowi idealną płaszczyznę do badań zagadnienia, swoiste środowisko dla eksperymentu myślowego. Warto Zanurzyć się na chwilę w tym arcyciekawym temacie i dzięki przykładom literackim, oddać refleksji nad kruchością naszego człowieczeństwa.
Spis treści
Josepha Conrada można nazwać apologetą wartości moralnych. W swoich pracach często budował narrację, której podłóg cywilizacyjne zasady stanowią coś, o co warto walczyć. Jego „Jądro ciemności” idzie nawet o krok dalej, wysuwając tezę, jakoby wyżej wymienione idee chroniły nas od ciemności skrytej w głębi ludzkiej natury. Kurtz, kierując się coraz bardziej w głąb kongijskiej dziczy, powoli odrzuca wszelkie wyższe wartości cywilizacji, która w pewnym sensie zniszczyła go moralnie poprzez przyzwolenie na wyzysk innych ludzi i uprzedmiotowienie ich w celu zdobycia korzyści finansowych. Co ciekawe sceneria może być tutaj rozumiana jako powolne cofanie w rozwoju, aż do tytułowego „jądra ciemności” - pierwocin naszego gatunku, prymitywnego źródła, z którego musieliśmy się wydźwignąć. Conrad pokazuje tym samym prawdę odwrotną do filozofii Rousseau — twórcy koncepcji „szlachetnego dzikusa”. Istota ludzka pozbawiona gorsetu zasad i praw moralnych wcale nie staje się lepsza, piękna i dziewicza niczym natura. Budzi się w niej najniższy instynkt, gorszy nawet od bezwzględności przyrody. Człowiek ma bowiem rozum, a przez to potrafi być autentycznie zły, barbarzyński, jeśli zdecyduje postawić na egoistyczne pobudki. Adekwatnie obrazuje to postać pułkownika Kurtza. Był on bowiem człowiekiem światłym, odznaczającym się ogromną moralnością. Jako jeden z nielicznych Europejczyków istotnie wierzył w krzewione przez siebie ideały i chciał się nimi podzielić z mieszkańcami Afryki. Wartości czyniły go cywilizowanym. Kiedy w wyniku trudności życia, nacisku otoczenia oraz własnej słabości porzucił je, potrafił być nawet gorszy od miejscowych plemiennych przywódców.
Sławomir Mrożek poprzez swoje dzieło pt. „Tango” ukazał nie tylko konsekwencje takiego „wyzwolenia”, ale również kolejny etap tego procesu. Stomil i Eleonora to typowi inteligenci okresu postmodernizmu — pokolenie szeroko pojętej rewolucji. Poprzez obalenie i odrzucenie porządku starego świata chcieli osiągnąć wolność totalną, która pozwoliłaby jednostce „być sobą”. Tymczasem jednak stworzyli chaos, śmietnisko idei, w którym nic nie jest ważne i warte uwagi. Ich mieszkanie, reprezentujące tutaj świat zdekonstruowanych wartości, to siedlisko dekadencji i entropii. Zamiast wolności osiągnęli bałagan oraz stagnację. Co więcej, pełna ekspresja jednostki również nie jest możliwa, czego przykładem jest Artur. Pozbawiony jakichkolwiek punktów zaczepienia, nie ma czego kontestować, zgadzać się albo zwalczać. Przez brak powodu do buntu nie może zbudować własnego „ja”. Chce co prawda wprowadzić porządek, jednak ostatecznie jego czyny to tylko puste formy — sam nie wierzy w wartości, które pragnąłby wprowadzić. Bez nich pozostaje mu więc tylko jedna droga — wolność poprzez próby podporządkowanie sobie świata. Bowiem jedynie władca jest wolny, nikt nie narzuca mu formy, ale on narzuca ją każdemu. Ostatecznie jednak, wykorzystując rozdrażnienie Artura spowodowane zdradą Ali, Edek zabija mężczyznę. Następuje ustanowienie władzy silniejszego.
Ostatnie sceny dramatu Mrożka pokazują, że odrzucenie wartości wcale nie oznacza wolności. Stworzono je bowiem w pewnym celu, choć poprzez wielki wielokrotnie się dewaluowały. Wartości istnieją po to, by ukrócić ludzką samowolę. Jeżeli je odrzucimy, nie powstanie utopia wolności, a powstanie miejsce na narzucanie innym władzy poprzez siłę. Władzy niczym nieograniczonej, której przedsmak mieliśmy w XX wieku szansę poczuć. Tango wykonane na końcu dramatu przez Edka i Eugeniusza to w rzeczywistości przenośnia władzy absolutnej, ale też taniec zwycięstwa prymitywnych plemion. Tak więc świat upadłych wartości wraca jedynie do punktu wyjścia, czyli krwawych rządów brutali, urządzających świat wedle zasady „racji silniejszego”.
Tworząc cywilizację, chcieliśmy odciąć się od bezwzględności natury. Rządzi nią bowiem tylko jedna zasada, a jest to prawo dżungli. Nie sprzyja ono ani wolności, ani naszemu człowieczeństwu. Świat gdzie wartości ulegają korozji, powraca do natury, a człowiek ich pozbawiony na powrót staje się rodzajem zwierzęcia z inteligencją wyższą. Tak więc, jak sądził Conrad, warto jest mieć wartości, które prowadzą człowieka do szlachetnej i wdzięcznej egzystencji.
Aktualizacja: 2024-10-30 01:11:44.
Staramy się by nasze opracowania były wolne od błędów, te jednak się zdarzają. Jeśli widzisz błąd w tekście, zgłoś go nam wraz z linkiem lub wyślij maila: [email protected]. Bardzo dziękujemy.