Na Wiśle wystrzeliły żagle
i szumi nurt, i śpiewa wiatr,
odsłonił się w oddali nagle
odmyty z lodów świat.
Przesiana słońcem siwa przestrzeń,
daleka wieś i zwały chmur,
i cisza leży jak w orkiestrze,
nim tonów buchnie chór.
Paruje ziemia słodkim sokiem
i na topolach dwuch
zielonym wykwitł już obłokiem
przejrzystych listków puch.
Jakieś kałuże wkrąg się mienią,
i słychać tupot jakichś nóg,
i dudni głucho w oddaleniu
Warszawy huk.
I nad niespełnione czyny moje,
nad skręty fal, nad brzeg i las,
gnany wiosennym niepokojem
grzmi uchodzący czas.