Przerwana modlitwa

Wieczorem po odpuście mgła opadła biała,
Wstąpiłam do kościoła, był już wyludniony —
W środku lampka oliwna słabo migotała
I mrok wnętrze zalegał cichy, rozmodlony.

Woń kwiatów i kadzideł błądziła pod nawą,
Nastrój był uroczysty. Nagle dziadów dwoje
Weszło: klęknęli razem za ostatnią ławą,
Wyśpiewując rozpaczne, groźne pienia swoje.

I tak sąd ostateczny był treścią ich pieśni:
Jakie za każdą winę będą srogie kary,
Jak człowiek wić się będzie w ogniu i boleści.

A największe męczarnie gnębić mają wściekle
Za łzy, podstęp, obłudę, za krzywdy i czary...
Uciekłam — toć to gorzej niż w Dantejskiem piekle.

Czytaj dalej: Wybór przyjaciela - Maria Paruszewska

Źródło: Moje pieśni, Maria Paruszewska, 1934.