Na jasnym brzegu

Panu Stanisławowi Józefowiczowi
Konsulowi Rzeczypospolitej Polskiej w Monaco


Piszę list, przyjacielu, nad morzem na piasku,
Kryjąc oczy przed żarem słonecznego blasku.

Morze srebrzyste falą pieni się, zawodzi,
Rozpryskując swą pianę o pierś czarnych łodzi.

Na prawo na wierzchołku granitowej skały
Cap Ferrat w morza szafir wpatrzony jest cały.

Poza mną balustrady piętrzą się w marmurze,
Szumią palmy stuletnie, pachną żółte róże.

Tu łańcuch Alp nadbrzeżnych ciągnie się bez końca,
A u stóp ich winnice śmieją się do słońca,

Chowając swe dojrzałe grona winogradu
W zwoje liści złocistych jesiennego sadu.

W górze lasy oliwne i laurowe drzewa,
Wśród nich pomarańcz złota, cytryna dojrzewa,

Aleje figusowe, kaktusy, agawy —
To Riwiera ... raj ziemski, ojczyzna zabawy.

Tu karnawał nicejski nie zna konwenansu,
Tu poznasz ludzi wielu w przeciągu kwadransu,

Tłum tańczy po ulicach, jak w balowej sali,
Rój ludzi pomieszany i czarni i biali.

Szaleje w karnawale światek rozbawiony,
Gra, śpiewa staroświeckie weneckie canzony.

Rok cały wyczekują na tę chwilę szału —
MIŁOŚĆ zwie się królową tego karnawału.

Lecz widzę myśl odbiega czarem okiełznana,
Jak modra fala morska siłą wiatru gnana.

Ale skończyć mi trzeba list ten nieciekawy,
Co nawet nie porusza aktualnej sprawy...

Ja tu na złotym brzegu śnię ów sen uroczy,
Gdzieś w pachnącej mimozie toną moje oczy...

Pytam, gdzie jesteś teraz? — ale milczą róże,
Wiatr tylko zmiata zżółkłe liście na marmurze,

W toń szmaragdową lecą, gdzie je fala trąca,
Upaja woń, szum morza i złocistość słońca. —

Odchodzę stąd na zawsze, jak człowiek ze świata,
Gdy ostatnia godzina z wiecznością go brata.

Mówią: człowiek wart tyle, ile kochał w życiu
Ile cierpiał, łez wylał częstokroć w ukryciu.

A może to twierdzenie wielką prawdę mieści,
Bo miłość i cierpienie duetem boleści...

Ale tutaj tak pachną drzewa i przestworze
I tak wzdycha rozkosznie rozhukane morze,

Że choć raz chcę zapomnieć o cierpieniach wielu
Na dziś kończę, zdrów bywaj, luby przyjacielu.

BeauIieu-sur-Mer, 1930.

Czytaj dalej: Wybór przyjaciela - Maria Paruszewska

Źródło: Moje pieśni, Maria Paruszewska, 1934.