Płynę...

Płynę po morzu sinem na czarnej gondoli,
Po bokach cztery sfinksy strzegą jej złociste,
i misterna gondola z falami swawoli,
Nademną mewy zwinne i niebo przeczyste.

i coraz dalej płynę jak dusza tęskniąca,
I odbijam od brzegu w bezdal tajemniczą,
A wiatr dmie z siłą w żagle i fale roztrąca,
Łódź pruje wód zwierciadło swą piersią dziewiczą.

W dali poza mną smutek został i tęsknota,
Uciekam teraz od nich, byle łódź mnie niosła,
Może na drugim brzegu szczęścia tajne wrota
Otworzą się przede mną ... więc nie rzucam wiosła.

I w tęczową krainę, gdzie ciągną żórawie,
I ja zdążam śniąc słodko o jutra godzinie,
W duszy pieśni mam roje i żyję w obawie,
Czy dobiwszy do brzegu pieśń z łzami nie spłynie.

Wenecja, w kwietniu 1913.

Czytaj dalej: Wybór przyjaciela - Maria Paruszewska

Źródło: Moje pieśni, Maria Paruszewska, 1934.