Do kraju słońca spieszę w jasną dal,
By na lagunach wśród srebrzystych fal
Usłyszeć rzewny gondoliera śpiew,
By nowem tętnem pulsowała krew.
Dążę z radością jak po szczęścia kwiat,
By choć wspomnieniem odżyć dawnych lat
I ukołysać swój smutek i żal,
Gdy na gondoli popłyniemy w dał...
Po cudnym Lido... tam gdzie morze gra,
Gdzie wietrzyk lekki biały piasek gna —
I chłonę morza ten ożywczy wiew
I zapach pęków, co strzelają z drzew.
Chyli się słońce, jak zwiędnięty kwiat,
Po którym zginie wkrótce wszelki ślad,
Cicha noc pada na pajęcze mgły,
By ukołysać ziemię w słodkie sny.
I staję w oknie w księżycową noc,
Wpatrzona w gwiazdek niezliczoną moc,
Marzeniem słodkiem serce w piersiach drga —
Niewypłakana stoczyła się łza....
Cyprysy szumią wierzchołkami drzew,
Odwiecznych pieśni powtarzając śpiew —
Dogasa lampa ... światło kona ... drży,
A noc rozsiewa białych pereł łzy.
Lido, w kwietniu 1913.
Źródło: Moje pieśni, Maria Paruszewska, 1934.