Wiosna królować przyszła znów,
Okryła pianą drzewa,
Nie ziścił się żaden ze snów,
Mimo, że słowik śpiewa!
Zieleni wonią pachnie świat,
Słońce ogrzewa łany,
W łące stokrotki zakwitł kwiat,
Nie gojąc żadnej rany!
Gaje w odświętnej barwie kras,
Miłosne szepcą pienia,
Jakiemi tylko śpiewa las —
W godzinie upojenia.
I hymn wiosenny płynie w dal
Oddźwiękiem rzewnej nuty,
A w sercu gości dawny żal,
Jakby łańcuchem skuty...
Tej wiosny pieśń ma słodki dźwięk,
Pod niebios dążąc szczyty,
Przygłusza czasem ból i jęk,
Co z życiem jest spowity!
O kradnij szczęście póki czas,
Nie spóźniaj dnia, godziny,
Bo jeśli w życiu skrewisz raz,
Ofiarą padniesz winy...
Konwalii kwiat białością swą,
Tak wabi — tak przyzywa,
Kiedy chcesz nim pierś zdobić swą
I ręka twa go zrywa,
Trucizny jad wraz z kwiatem masz,
Wśród marzeń twych ołtarzy,
A gdy pieszczotę kwiatu dasz,
On cię trucizną darzy!
I w życiu tak przytrafia się,
Ludzie — konwalii bratem,
Gdy chciałbyś w słodkim spocząć śnie,
Ból staczać musisz z światem!
Źródło: Łzy-perły tom 2, Maria Paruszewska, 1912.