Minęła Rzymu siła i potęga,
Ząb czasu tylko zachował jej szczątki,
Kolumny sterczą wśród ruin wyniośle,
Wieki przetrwały Cezarów pamiątki.
Słońce przepala kamienne posągi
Walecznych wodzów w ciężkie miecze zbrojnych,
Niemi świadkowie ongi ich świetności,
Igrzysk i biesiad rozpustą upojnych.
Dzisiaj bezdomni to bohaterowie,
Słoty i burze zczerniły im twarze,
Lecz wzrok, zaklęty w marmur, patrzy dumny,
Jak te w świątyniach bezdymne ołtarze.
W kolo nich laury, aloesy, róże,
Kępy irysów, ówdzie powój biały,
I bluszcz się ściele zielonym kobiercem
Do stóp rycerskich, co wieki przetrwały.
Z rozlicznych świątyń pozostały mury,
Co w wnętrzach mieszczą wonne kadzielnice,
Stare cyprysy w lazury się wznoszą,
Tłumy zwiedzają tych ruin dzielnice.
Ciekawi krążą w zapadłem pustkowiu,
Gdzie słowik czasem zakwili żałośnie,
Niekiedy odgłos dzwonów tu doleci
I szmer cysterny, co marzy o wiośnie.
Rzym, w kwietniu 1913.
Źródło: Moje pieśni, Maria Paruszewska, 1934.