Nie pójdę gościńcem, szerokim gościńcem,
Bielonym jak płótno w zielonej przestrzeni,
Gdzie liczą mi kroki przydrożne topole,
Gdzie grożą mi cyfrą milowe kamienie.
Nie pójdę ścieżyną, zdeptaną ścieżyną,
Śród pól ciętych pługiem w bliźniacze równiny –
Gdzie więżą mnie pastwisk mierzone kwadraty,
Gdzie strzegą mnie łanów zwichrzone czupryny.
Pobiegnę na przełaj – szeroką przestrzenią,
Przez rów niezabudek, gdzie niebo się kłębi.
Cygańsko olśniona słonecznym cekinem,
W błękity się wkręcę wirażem jastrzębim.
Źródło: Gałęzie, Lola Szereszewska, 1938.