Gdy zechcesz rozgorzeję puszystym płomieniem
I w dłoniach mnie poniesiesz jak świetlny słonecznik.
W palcach twych płonąć będę jak gwiaździsty świecznik.
A wszystko naokoło spełznie martwym cieniem.
Gdy podasz mi ustami rytm twojego tchnienia,
W harmonię twego tętna wplotę moje tętno,
Wibrować będę pieśnią ciemną i namiętną,
Z refrenem fanatycznym twojego imienia.
Może się w kwiat przydrożny na twej drodze zmienię,
Zerwiesz mnie jeśli chcesz, gdy zechcesz ominiesz,
Tyle kwiatów corocznie na polanach ginie —
Gdy zechcesz zwiędnę kornie jak kwiaty. W milczeniu.
Źródło: Gałęzie, Lola Szereszewska, 1938.