Nie chodź nocą polami, najmilszy, bezemnie —
Po polach mgła się włóczy, czeka na bezdrożach,
Wiruje dzikim pląsem przez zagajnik ciemny —
Szaty cienkie rozwiesza na przydrożnych brzozach.
Nie chodź nocą łąkami — nie chodź sam, mój miły,
Na łakąch pośrod kwiatów mógłbyś nocą zasnąć,
Możeby ci się wtedy pod gwiazdami śniło,
Że kwiaty jeszcze grzeszniej, niż dziewczyny pachną.
Nie chodź sam ciemnym lasem, nie chodź sam, jedyny —
Oczy wilczyc goreją namiętną czerwienią
I nagie dziwożony skryły się w jeżyny,
A księżyc drogę ściele tańczącym promieniom.
Nie odchodź w noc zieloną, weź mnie z sobą proszę,
Oplotę cie palcami, tak jak mgła topole,
Z oczu twoich pieszczotą cień kwiatów wypłoszę —
Będę dla ciebie lasem, i łąką, i polem.
Źródło: Gałęzie, Lola Szereszewska, 1938.