Jakże mi się ustroić na twoje przybycie —
Suknia w słońcu spłowiała, wiatr rozburzył włosy.
Dawno zmarły kąkole w dawnym ściętym życie,
Wtedy w wieńce splatałam i kwiaty i kłosy.
Czemże mi zdobić chatę, gdy wejdziesz w me progi.
Wtedy, gdybym cię czekała okwitały wiśnie,
Czeremcha białym gradem padała pod nogi.
Teraz się tylko szybom cienie kwiatów przyśnią.
Czemże cię mam częstować. Mróz błądzi po niebie,
Wygonił słońce z sadu, z chaty ciepło goni.
Dzban malin i dzban miodu chowałam dla ciebie.
Została kromka chleba i dwie puste dłonie.
Źródło: Gałęzie, Lola Szereszewska, 1938.