Człowiek zawsze widział w świecie coś więcej, niż tylko materię. Od prymitywnych plemion jaskiniowych łowców-zbieraczy, po mieszkańców „szklanych wież” Manhattanu, zawsze podświadomie czujemy obecność jakiegoś nadnaturalnego świata. Nie ma przy tym znaczenia, czy wierzymy krasnoludki, czy zaludniające tokijskie legendy miejskie Yōkai — świat fantastyczny zawsze towarzyszy temu realnemu. Oba przenikają się, istniejąc, fantastyka otrzymuje kształt od realu, ten zaś w fantastyce odnajduje podświadome pragnienia, obawy, emocje. Dawno już tę zależność poczęli wykorzystywać przeróżni pisarze i poeci, szczególnie w okresie romantyzmu. Dlatego też literatura stanowi najlepszy przykład dla zobrazowania relacji tych dwóch rzeczywistości. W poniższej pracy zostaną do tego wykorzystane dwa dzieła: „Wesele” Stanisława Wyspiańskiego oraz „Makbet” Wiliama Szekspira.
Wyspiański podzielił swoje dzieło na dwa wątki: realistyczny i fantastyczny. Pierwszy z nich obejmuje wydarzenia z bronowickiej chaty, oparte o prawdziwe wesele, w którym uczestniczył Wyspiański. Wątek fantastyczny rozpoczyna się od Aktu II i ciągnie aż do trzeciej części dramatu, gdzie obie rzeczywistości nagle zaczynają się ze sobą przenikać. Należy przy tym zauważyć, że płaszczyzna fantastyczna stanowi symboliczne odzwierciedlenie wewnętrznego życia bohaterów realistycznych. Każda z pojawiających się tam zjaw nawiązuje do ich przeszłości, zarazem łącząc się z dziejami narodu, jego duchem i problemami. Staje się więc emanacją jednostki wchodzącej w skład większej wspólnoty, a jej problemy są kroplą w morzu problemów narodowych.
Dziennikarz widzi więc Stańczyka — królewskiego błazna. Nawiązuje to do zwolenników polityki ugodowej, zwanych stańczykami, ale też niejako obrazuje rolę dziennikarza w społeczeństwie. Dawniej błazen mógł jako jedyny bezkarnie śmiać się z władcy, tym samym przypominając mu o pokorze i wytykając błędy. Dziennikarz z kolei ma immunitet do niszczenia spokoju narodu, aby nie popadł on w marazm. Stańczyk jest też postacią realną, prawdziwym błaznem czasów zygmuntowskich. Tutaj zarazem pełni rolę zjawy, uosobienia wyrzutu sumienia Dziennikarza, jego wewnętrznych sprzeczności. Należy więc do świata fantastycznego jako zjawa, otrzymał kształt od realnej postaci historycznej i uosabia wewnętrzne życie człowieka.
Jeżeli chodzi o bardziej abstrakcyjne podejście, można je wyszczególnić pod postacią Widma. Pokazujący się Marysi upiór to w rzeczywistości rozprawa Wyspiańskiego z miłością romantyczną. Sama aranżacja sceny jest już nawiązaniem do okresu wieszczów. Wykorzystuje często przez nich eksploatowany motyw niesamowitości, miłości ponad śmierć. Miłość ta jest jednak wyidealizowana, niespełniona i przez to zimna. Marysia, której serce podświadomie nadal tęskni za Widmem, musi więc wybierać. Ostatecznie woli prozaiczną, spełnioną miłość do obecnego męża. Widzimy więc świat fantastyczny będący odbiciem wewnętrznych rozterek kobiety, przyjmuje zaś postać od jej wspomnień.
Istnieje też postać, która nie jest psycho pompą żadnej konkretnej osoby na weselu. To Chochoł — najbardziej tajemnicza ze zjaw. Stanowi symbol nadziei, który przeistacza się w narzędzie totalnego marazmu. Swoim tańcem ostatecznie bierze we władanie cały naród, w jednej chwili scalając rzeczywistość i fantazję. Reprezentowane przez niego idee biorą bowiem górę nad realnym światem, kierują prawdziwymi losami narodu. Polska, miast żywego domu narodu, staje się skansenem pod dyktando pląsów dawno zdartej melodii. Wyspiański decyduje się tutaj wręcz na karkołomny zabieg — ukazuje problem Polaków jako fantastyczną istotę, ale sam realny problem ma według niego fantastyczną moc i rzeczywiście oddziałuje na prawdę. Marazm i nadzieja urastają w „Weselu” do rangi baśniowych mocy. Świat realny staje się światem fantastycznym i na odwrót.
Wiliam Szekspir dał ludziom w swojej twórczości nieco więcej wolnej woli. Nie stworzył bowiem marionetek mocy nadprzyrodzonych, a jedynie wiecznie podatnych na ich podszepty śmiertelników. Zarazem jednak Makbet zdaje się mieć takie same szanse wyswobodzenia z mocy Czarownic jak ofiary Chochoła. Jest tak, ponieważ te fantastyczne istoty mogą stanowić odzwierciedlenie jego własnych żądz, wijących się gdzieś w podświadomości. Szekspir, podobnie jak Wyspiański, nie daje odpowiedzi na realne istnienie dziwnych staruch ani widzianych przez Makbeta upiorów.
Świat nadprzyrodzony może być tym samym jedynie odzwierciedleniem tego, co gnębi bohatera. Nie zmienia to jednak faktu, że ma realny wpływ na jego życie. Otrzymuje jedynie cel oraz kształt z realności, a przez to może też mieć na nią wpływ. Wiedźmy są tak jak widma w Weselu, personifikacją zła w sercu dzielnego Makbeta. Mają na niego wpływ, ponieważ są jego częścią. Odzwierciedlają jego skrywane pragnienia, przez co są na swój sposób realne. Potworny kształt i moc tych straszydeł pochodzi zaś z podświadomości średniowiecznego Szkota. Zwyczajnie nadał im wygląd adekwatny do swojego kodu kulturowego, spersonifikował zło samego siebie. Takim sposobem świat realny i świat fantastyczny przeniknęły się wzajemnie w jego głowie, miały na siebie wpływ poprzez jego myśli, a potem czyny.
Istnienie świata fantastycznego jest podważana od momentu, kiedy człowiek wymyślił rozumowe odpowiadanie na zadziwienie światem. Krasnoludki, wróżki i boginki nie zniknęły jednak wraz z nastaniem ery mikroskopu, szkiełka czy oka. Nie mogą tego zrobić, ponieważ są bardzo głęboko w nas. Świat fantastyczny to odzwierciedlenie nas samych, podświadoma odpowiedź na nieuchwytne tajemnice mikrokosmosu wewnątrz duszy. Bierze on kształt z tego co znamy, powód istnienia znajduje zaś w nas. Tym samym ma też wpływ na realny świat tak samo, jak rzeczywistość na niego. Przenikanie polega tu na wzajemnym oddziaływaniu przez płaszczyznę ludzkiej duchowości.
Aktualizacja: 2023-03-11 17:18:26.
Staramy się by nasze opracowania były wolne od błędów, te jednak się zdarzają. Jeśli widzisz błąd w tekście, zgłoś go nam wraz z linkiem lub wyślij maila: [email protected]. Bardzo dziękujemy.