Wysoki Sądzie! Zwracam się do wszystkich tu zebranych, by udowodnić, że oskarżona Balladyna nie jest jedynie okrutną morderczynią, za którą ją uważacie. Nad moją klientką odbył się już lincz, skazano ją i osądzono, nie pozwalając jej nawet się obronić! Nikt nie umożliwił jej zabrania głosu, dlatego teraz ja wypowiem się w jej imieniu i będę bronić Balladyny. Udowodnię, że przypisywane jej morderstwo siostry, wygnanie matki, zdrada męża i otrucie kochanka to wszystko nieszczęśliwe zbiegi okoliczności, a Balladyna jest w istocie ofiarą, nie zaś morderczynią.
Zacznijmy od domniemanego morderstwa Aliny. Balladyna zeznała, że jej siostra zbiegła wraz ze swoim kochankiem. Wydaje się to być prawdopodobne - mogła mieć już dość życia w chacie z siostrą i matką, która gotowa była ją wydać za nieznanego nikomu rycerza, który pewnego dnia zapukał do ich domu. Na dodatek musiała jeszcze o niego rywalizować ze starszą siostrą! Nic więc dziwnego, że dziewczyna uciekła, zamiast spełniać fantazje matki o bogatym zięciu z zamkiem. Zapewne wolała żyć według swojego pomysłu. A oskarżenie Balladyny o jej morderstwo jest wynikiem ludzkiej zawiści. Mieszkańcy wsi z całą pewnością zazdrościli jej bogatego narzeczonego i zamku. A ta plama na czole? To przecież sok z malin, każdy, kto kiedykolwiek kosztował tych owoców, wie, jak ciężko jest domyć taki sok ze skóry.
Kolejne oskarżenie dotyczy wygnania matki z domu. Tej samej matki, której Balladyna nie opuściła po ślubie i którą wzięła ze sobą do zamku! Postąpiła jak każda dobra córka i zatroszczyła się o starą kobietę, która ją urodziła i wychowała. Tymczasem z zamku mamy liczne doniesienia o tym, że matka Balladyny nie potrafiła odnaleźć się w tak wykwintnym miejscu i wciąż jej się wydawało, że mieszka w wiejskiej chacie. Tęskniła ona też za swoimi znajomymi ze wsi, miała tam ona bowiem swoje kumy. Dlatego bardziej prawdopodobne jest to, że matka sama opuściła zamek, ponieważ nie umiała w nim żyć, a potem ze starości coś jej się pomieszało w głowie i wydawało jej się, że to córka ją wygnała. W tym wieku możliwe są takie pomyłki.
Trzecia sprawa to śmierć Kirkora. Wysoki Sądzie, tu nie ma nawet o czym dyskutować. Kirkor poległ w trakcie bitwy, a jest to przecież rzecz powszechna w trakcie takich wydarzeń. W czasie walki wydarzyć się może wszystko. Kirkora mógł zabić nawet jego własny miecz.
Szaleństwem jest przypisywanie tak przypadkowej śmierci w okolicznościach wielkiej bitwy żonie Kirkora, przebywającej wiele kilometrów od pola walki. Musiałaby mieć niemal boską moc, żeby do czegoś takiego doprowadzić, a wszyscy się chyba zgadzamy, że jest zwyczajną kobietą.
Pozostaje jeszcze kwestia otrucia Fon Kostryna. To zapewne był wypadek, jedzenie ma wszak tendencję do psucia się. Fon Kostryn mógł zwyczajnie spożyć zepsuty, spleśniały kawałek chleba i zatruć się nim. A jeżeli ktoś zrobił to celowo, to cóż - miał on wysoką pozycję w zamku i wielu wrogów. Oskarżyć można każdego z nich, nie tylko Balladynę.
Wysoki Sądzie, mam nadzieję, że powyższe argumenty przekonają tu zebranych o tym, że Balladyna jest w istocie niewinna i stała się ofiarą niefortunnych zbiegów okoliczności. Nie można jej osądzać i skazywać na podstawie zaledwie poszlak, a oskarżyciele niczym innym nie dysponują.
Aktualizacja: 2022-08-11 20:24:12.
Staramy się by nasze opracowania były wolne od błędów, te jednak się zdarzają. Jeśli widzisz błąd w tekście, zgłoś go nam wraz z linkiem lub wyślij maila: [email protected]. Bardzo dziękujemy.