Rozchwiana! burzy bura aureola,
gromów trzaskanie w malachit wypukły
murawy, jak w zwierciadło, złocone przez pożar:
śniade ramię w podrzucie, z mroku płomień smukły.
Orszak paniczny nimf między brzóz kolumnadą
białą, czyli postrzegasz i sceniczne blaski,
cętkujące w jeziorze czarnem twarz mą bladą,
o, młodzieńczy pływaku w twych sandałach płaskich?