Maro szczęścia! poddany twej możnej potędze,
Tyle lat już za tobą wspinam się i pędzę,
Często i bez wytchnienia i opamiętania;
Wikłam się w urojenia, niby w sideł przędzę, —
Czas i pragnienia moje i myśli przegania.
Jak królewna, w Klechdowej opiewana strofce,
Chcąc powstrzymać w pościgu swego prześladowcę,
Rzucała w tył okruszki pereł i korali —
Tak ty sypiesz okruchy w drogi mej manowce,
Chcąc mię na zawsze w wielkiej pozostawić dali.
Zmęczony tym pościgiem, na żądzę mą głuchy,
Często żadnej już zgoła nie pragnę otuchy
Od wzroku, co łaskawie nigdy nie popatrzy, —
Jeno po drodze garnę te drobne okruchy
I jestem codzień jednem wspomnieniem bogatszy.