Śnieżny bałwan tam pod płotem
siódmym się oblewa potem,
z ócz mu smutna łza wytryska:
przyszła kreska na Matyska!
Kwęka, kurczy się jak starzec
(trudno! wszyscy są śmiertelni!)
bo go smaży ciepły marzec,
niby masło na patelni.
Żal mi ciebie, mój bałwanie,
żal mi ciebie najokropniej,
lecz nam już do reszty stopniej
i niech wiosna wnet nastanie!