Nie widać wcale dróg i ścieżek:
wszystko zasypał biały śnieżek,
zasypał wyrwy i przykopy
śnieżek, głęboki na trzy stopy!
Ale dziś, jutro lub pojutrze
znowu się piękna droga utrze,
wybita puchem łabędziowym;
a zwą ją — torem saneczkowym.
Po gładkiej smudze tego toru
saneczki pędzą bez motoru;
i nikt z tej drogi się nie cofa,
choć mu się zdarzy katastrofa!

Czytaj dalej: Zima - Maria Konopnicka