Czemuś tak smutna? do twego okienka
Zagląda wonna, rozśmiana wiosenka,
Słońce upada ci do stóp lubieżne,
Wiśnie ci sypią kwiaty swoje śnieżne.
Czemuś tak smutna? Przez czeremchy kuszcze
Zwinnego ptactwa przelatują tłuszcze,
O twoje szyby radośnie łopocą
I pozdrowienie ranne ci świegocą...
Lecz ty nie słuchasz i nie patrzysz, — niby
Zadumy jakiejś pełna lub tęsknoty...
Główkę w milczeniu przypierasz do szyby
I rozczesujesz czarne swe uploty...
Dawniej, gdym rankiem do ciebie przychodził,
Tak uśmiechałaś się do mnie, figlarko!
Miły rozhowor dolę moją słodził,
I tak mi chwile przemijały szparko; —
Dawniej prostoty pełna i swobody,
Jak wrogom — smutkom mym kazałaś uciec...
I tak cię bawił ten żołnierzyk młody,
Mało co większy, niśli jego sztuciec!...
Dziś do cię w nowym przyszedłem mundurze
I dziwny zapał w oczach mych się żarzy, —
A ty wciąż milczysz wbrew swojej naturze,
Nawet nie powiesz, czy mi z tem do twarzy?...
Powiedz mi, czemu oczy twoje przesuł
Smutek, co niemej podobien jest skardze?
Lękasz się o mnie?... patrz, ja jestem wesół
I dręczącymi przeczuciami gardzę!
Darmo los winić! żałość bezowocna!
Bo los jest jako wichura północna:
Kiedy poruszy ziemię do krawędzi,
Drobnych lepianek wtedy nie oszczędzi...
Długo już gościł szczęście nasz zakątek:
Wnet zmilkną dźwięczne szczebioty ptaszątek,
Wnet i czeremchy przekwitną i wiśnie —
Wnet czarodziejski sen wiosenny pryśnie!...