Na tym świecie nie ma rzeczy stałych. Wszystko, jak to kiedyś ładnie ujął Heraklit z Efezu, płynie. Jesteśmy zarazem świadkami i uczestnikami wiecznej przemiany, zarówno materii, jak i ducha. Szczególnie ta druga interesuje nas ze względu na swoją transcendentną naturę. Fascynuje nas dążenie do doskonałości, ale również upadek człowieka w odmęty grzechu i deprawacji. Zawsze zastanawiamy się co skłoniło daną osobę do takiej zmiany, gdzie był czynnik wywołujący poruszenie jej wewnętrznego mikrokosmosu? Swoje wątpliwości i pytania zawarliśmy w literaturze - skarbnicy wszelkiej myśli ludzkości. Analizując niektóre z nieprzebranych archiwów tych intelektualnych skarbów możemy dojść do wniosku, że przemiana wewnętrzna bohatera to efekt stopniowy, zapoczątkowany przez konfrontację z sytuacją wywołującą perturbacje światopoglądowe. W celu zaprezentowania jak dokładnie wygląda taka przemiana, najlepiej przyjrzeć się przykładom skrajnym i przy okazji dobrze znanym czytelnikowi. W wypadku poniższego tekstu będą to „Zbrodnia i kara” Fiodora Dostojewskiego oraz „Potop” Henryka Sienkiewicza.
Rodion Raskolnikow to niezwykle ciekawy przypadek człowieka zgorzkniałego z powodów materialnych, który zarazem pozostał niezwykle wrażliwy na ludzkie cierpienie wokół siebie. Pozornie postać ta przypomina typowego zgorzkniałego inteligentna - człowieka przegranego i niestety na tyle inteligentnego, żeby o tym wiedzieć. Jątrzący swoje duchowe rany Rodion robi przy tym rzecz, którą dostrzec można u wielu intelektualistów w takiej sytuacji, mianowicie zabiera ubierać zgorzknienie w program światopoglądowy.
Jego nietzscheańska koncepcja „Napoleonów” i „wszy” dzieli ludzi na jednostki wybitne oraz swoiste pasożyty społeczne. Te pierwsze wolne są wedle Raskolnikowa od wszelkich więzów moralnych, jedynie wolą kształtują świat wedle własnego uznania. Rzecz jasna pognębiony przez otaczający go świat Rodion zalicza się właśnie do nich. W drugiej grupie widzi starą lichwiarkę Alonę Iwanownę. Żeruje ona przecież na ludzkim nieszczęściu, między innymi na nieszczęściu samego Rodiona. Tłumaczy sobie, że właśnie to oraz chęć przetestowania swojej teorii są głównymi motywami stojącymi za jej zabójstwem. W rzeczywistości Rodion racjonalizuje swoją zbrodnię, popełnioną z pobudek materialnych. Wbrew pozorom nie jest to jednak ta skrajna sytuacja, która zmienia go wewnętrznie, a kulminacja błędnej drogi.
Rodion długo walczy z sobą i próbuje zaprzeczyć naturalnemu odruchowi, jakim są wyrzuty sumienia. W głębi duszy jest jednak osobą moralną, jedynie pogubioną. Tłumione wewnętrzne rozterki dają o sobie znać w postaci chorobowej, mimo to Raskolnikow nie rezygnuje z ukrywania zbrodni. Dopiero poznanie Soni Marmieładowej zaczyna kierować go ku dobremu. Niezwykła empatia i czystość moralna dziewczyny powodują, że Rodion po pewnym czasie zdecyduje się na przyznanie do winy. Dzięki możliwości odpokutowania zbrodni poprzez karę będzie miał szansę na prawdziwą wewnętrzną zmianę.
Dostojewski stosuje w „Zbrodni i karze” ciekawy zabieg, budując konfrontacje światopoglądowa Raskolnikowa jako proces, niepojedynczy akt. Dojrzewa on przyznania się stopniowo, poprzez nacisk wyrzutów sumienia i chrześcijańska postawę Soni. Samej przemiany Raskolnikowa nie dostrzegamy jako czytelnicy, prawdopodobnie ma ona miejsce dopiero na Syberii i jest równie długa, co podejmowanie decyzji o samodemaskacji policji. Niemniej wyraźnie widzimy schemat: splamione krwią podejście Rodiona zostaje skonfrontowane z miłosierną religijnością Soni i w wyniku tego, bardzo powoli, bohater postanawia odmienić swoje życie.
Najbardziej znanym przedstawicielem bohaterów dynamicznych w polskiej literaturze jest Andrzej Kmicic z „Potopu” Henryka Sienkiewicza. Chorąży Orszański początkowo jawi się jako niezwykle ciekawy amalgamat awanturnika, warchoła i tragicznego rycerza. Posiada bowiem, oprócz ewidentnie negatywnych cech, pewne szlachetne rysy. Miłość do Oleńki wzbudza w nim jednak pierwsze nieśmiałe wątpliwości dotyczące dotychczasowego stylu życia. Drogę ku poprawie rozpoczyna od podpalenia Wołmontowicz i ucieczki, która prowadzi do porwania ukochanej.
Pod wpływem pana Wołodyjowskiego Kmicic obiera drogę poprawy poprzez iście rycerską pokutę - walkę w obronie ojczyzny. Kończy się to jednak wplątaniem nieco naiwnego szlachcica w spisek Radziwiłła i suma summarum uznaniem za zdrajcę. Doprowadzony do ostateczności pan Andrzej ostatecznie zrywa ze swoim starym życiem dopiero na Jasnej Górze, gdzie wręcz symbolicznie przyjmuje nawet nowe miano - Babinicz. To właśnie pod nim będzie pracował nad swoim charakterem oraz cierpiał rany za dawne przewinienia. Dzięki temu mógł odzyskać Oleńkę i stać się przykładem dla innych.
Jak widać, Kmicic również zmieniał się stopniowo. Jego ewolucja jako postaci została zapoczątkowana przez kilka wydarzeń, które tak samo możemy nazwać pewnym procesem. Ultimatum Oleńki, konfrontacja z Wołodyjowskim i dostrzeżenie prawdy o Radziwiłłach jest katalizatorem i zarazem wzmaga jego ewolucję wewnętrzną. Możemy tu co prawda wyróżnić dwa punkty zwrotne, jakimi są porwanie Aleksandry Billewiczówny i modlitwa na Jasnej Górze, żaden z nich jednak samoczynnie nie doprowadzał do obrania przez Kmicica całkowicie innej ścieżki. Dopiero razem nakierowały go na słuszną drogę.
Z analizy tych dzieł możemy wysnuć następujący wniosek. Zarówno przemiana wewnętrzna bohatera, jak i rozpoczynające go wydarzenia mają formę procesu. Niczym w realnym życiu, człowiek musi konfrontować swoją dotychczasową postawę z innymi sposobami zachowania, aby móc ocenić ich słuszność. Bardzo rzadko zdarza się jednak sytuacja skrajna, która totalnie odmienia życie. Zazwyczaj jest to raczej splot wydarzeń, które pozwalają dostrzec dotychczasowe błędy. Sprawdza się wiec słowo Heraklita, że wszystko płynie. Powoli, ale płynie.
Aktualizacja: 2023-03-27 22:34:11.
Staramy się by nasze opracowania były wolne od błędów, te jednak się zdarzają. Jeśli widzisz błąd w tekście, zgłoś go nam wraz z linkiem lub wyślij maila: [email protected]. Bardzo dziękujemy.