Kon­flikt ra­cji jako mo­tyw li­te­rac­ki. Omów za­gad­nie­nie na pod­sta­wie Ro­mea i Ju­lii Wil­lia­ma Szek­spi­ra. W swo­jej od­po­wie­dzi uwzględ­nij rów­nież wy­bra­ny kon­tekst.

Autorem opracowania jest: Piotr Kostrzewski.

Konflikt racji to nieunikniony efekt wolności wewnętrznej człowieka. Jeżeli możliwa jest bowiem interpretacja rzeczywistości, człowiek może to robić niezależnie od innych. Rodzące się koncepcje na świat mogą wtedy pozostawać w relacji przeciwnej, co rodzi konflikt. Literatura podejmowała ten arcyciekawy temat wielokrotnie, widząc w nim przejaw ludzkiej pychy. Każda teoria musi być jednak podparta dostatecznie omówionymi przykładami. W poniższej pracy posłużą za takie: Romeo i Julia Williama Szekspira oraz Antygona Sofoklesa. Końcowym elementem pracy będą wnioski oraz krótka refleksja nad tematem konfliktu racji.

Szekspir swoim dziełem o nieszczęśliwej miłości dwojga kochanków nie tylko stworzył pewien archetyp opowieści tego typu. Zadał też interesujące pytanie o konsekwencje nienawiści i ludzkich czynów. Konfliktem racji, który dotyczy poniższej pracy, nazwa tutaj można walkę tych dwóch odwiecznych stanów. Rodziny Capuletti i Monteki uwikłane były w prastary konflikt międzypokoleniowy. Rozsadzał on spokój całej Werony do tego stopnia, że interesował się nim władca tego miasta-państwa. Ważne jest, że owa zapiekłą nienawiść stanowiła formę pradawnej vendetty - przyjęła więc wręcz rytualny, a przez to honorowy charakter.

Miłość Romea i Julii stanowiła możliwość wyjścia z tej sytuacji, dającą swoiście satysfakcjonujący koniec problemowi. Zauważył to pokorny mnich, ojciec Laurenty. Dlatego sprzyjał czystemu uczuciu młodych ludzi, które uważał również za prawdziwe i godne zaistnienia. Wiemy jednak, jak ostatecznie kończy się historia kochanków. Powód takiego stanu rzeczy wyjawia książę Eskalus na końcu opowieści. To właśnie ich zapiekła nienawiść sprowadziła śmierć na przyszłość obu rodów, choć ostatecznie doprowadziła do ich pogodzenia. Nienawiść ta stanowiła objaw pychy, żaden z rodów nie chciał bowiem ustąpić pierwszy i za nic miał wezwania do pokoju ze strony samego władcy.

Idąc śladami myślenia ojca Laurentego, sam Bóg zesłał więc ludziom sposobność do pogodzenia, którą oni zignorowali. Można co prawda domniemywać, czy większym problemem nie była tutaj śmierć Merkucia, potem zaś Tybalda. Niemniej są one raczej wynikiem pychy obu nienawidzących się stron. Nikt nie chce bowiem odpuścić drugiej stronie, co prowadzi do tragedii.

Konflikt w Antygonie Sofoklesa to starcie między sprawiedliwością boską i ludzkim prawem. Jak wiemy, w trakcie walki o tron Teb zginęli obaj synowie Edypa: Eteokles i Polinik. Ten drugi występował tutaj w roli napastnika, zebrał armię okolicznych watażków i napadł na własną ojczyznę. Z tego powodu ich wuj i zarazem ostatni mający prawa do tronu - Kreon, postanawia nie chować zdrajcy. Uważa bowiem, że obrońcy ojczyzny, Eteoklesowi, ubliżałoby leżeć w tej samej ziemi co napadającemu na państwo Polinikowi.

Boskie prawo starożytnej Grecji mówiło jednak, że każdy zmarły musi zostać pochowany. Inaczej bowiem nie miał szans na przejście do świata zmarłych, błąkał się jednie po ziemi jako potworna zjawa. W obronie prawa Polinika do pogrzebu staje jego siostra, Antygona. Dochodzi tu do konfliktu racji, zakończonego samobójstwem tebańskiej księżniczki, a z nią żony i syna Kreona. Najgłębiej wyrażają go słowa samej bohaterki: "Współkochać przyszłam, nie współnienawidzić". Wydaje się więc, że Antygona ma tutaj rację. Bogowie nakazali równe traktowanie ciał poległych, niezależnie od ich zbrodni.

Nakaz Kreona przypomina raczej próbę zemsty na osobie zmarłej, chociaż posiada pewne pozory praworządności i racjonalności. Kreon nie chce się jednak przyznać do błędu w obawie o utratę autorytetu, a przynajmniej tak twierdzi. Kieruje nim bowiem również pycha, urażona butnymi słowami Antygony duma. Mężczyzna jest nawet w stanie odmówić racji własnemu synowi i samemu chórowi. Przekonuje go dopiero wizja wieszcza Tejrezjasza, ewidentnie zwiastująca złe wydarzenia. Wtedy jest już jednak zbyt późno. Antygona wiesza się w swojej celi, za nią idzie w zaświaty syn Kreona i jego matka. Władca Teb zostaje ukarany za swoją pychę w najgorszy możliwy sposób - pozostawiony sam w obliczu ofiar własnego błędu.

Sprzeczać się ze sobą jest rzeczą ludzką. Nie mamy możliwości wiedzy absolutnej, możemy mieć więc własne zdanie na dany temat. Prowadzona wokół problematycznego zagadnienia dyskusja pozwala nam osiągnąć najbliższą możliwą prawdzie formę wiedzy. Istnieją jednak momenty, kiedy ludzie nie mogą ustąpić ani podjąć szlachetnej dyskusji. Konflikt dotyczący ważnych dla ich światopoglądu zagadnień lub dawnych zadr to jedne z wielu takich sytuacji. Czy jednak konflikt racji jest nie do rozwiązania? Wydaje się, że nie. Oba przytoczone przykłady pokazują możliwe formy uniknięcia tragedii. Wystarczyło jedynie odrzucić pychę, wielkiego wroga wszelkiego pokoju. Rody Werony mogły pogodzić się na ślubnym kobiercu, nie zaś nad grobami swoich dzieci. To samo Kreon, który zbyt późno zrozumiał możliwe konsekwencje swojej zatwardziałości. Nie świadczy to rzecz jasna, że każdy konflikt jest zły i należy poświęcać godność dla jego zażegnania. Musimy jednak przyjąć, że istnieje prawda obiektywna i to do niej dążyć. Wtedy wszelkie konflikty racji nie przeistoczą się w konflikty pychy.


Przeczytaj także: Romeo i Julia - główne wątki

Staramy się by nasze opracowania były wolne od błędów, te jednak się zdarzają. Jeśli widzisz błąd w tekście, zgłoś go nam wraz z linkiem. Bardzo dziękujemy.