Ocena powstania listopadowego zawarta w Kordianie

Autor opracowania: Piotr Kostrzewski. Redakcja: Aleksandra Sędłakowska.

„Kordian” Juliusza Słowackiego to dramat, który stanowi bezpośrednią polemikę z ideą mesjanizmu polskiego, propagowaną przez Adama Mickiewicza. O ile Mickiewicz w „Dziadach” cz. III kreuje Polskę na cierpiącego Mesjasza, którego męczeństwo ma zbawić Europę, Słowacki wprowadza alternatywną koncepcję „winkielriedyzmu”. Nawiązując do legendarnego szwajcarskiego bohatera Arnolda Winkelrieda, poeta postuluje aktywne poświęcenie w walce z tyranią. Ta idea zakłada, że wolność można odzyskać jedynie przez świadome złożenie ofiary – życia narodu lub jednostki – w boju przeciwko despotycznym władcom. Słowacki w ten sposób kwestionuje bierne znoszenie cierpienia, dążąc do heroicznej walki, choć pełnej tragizmu.

Spis treści

Refleksja nad powstaniem listopadowym

W dramacie Słowacki odnosi się również do powstania listopadowego 1830 roku, które wpłynęło na jego pokolenie. Jako romantyk i uczestnik tych wydarzeń, poeta krytycznie ocenia zryw, wskazując na jego nieudolne przywództwo i brak zdecydowanej strategii. W dramacie spiskowcy zostają ukazani jako ludzie pełni wzniosłych idei, lecz niezdolni do konsekwentnego działania. Słowacki szczególnie ostro piętnuje brak odwagi i determinacji. W ten sposób dramat staje się także rozrachunkiem z romantycznymi mitami, ukazując tragiczną wizję pokolenia, które pomimo zapału i poświęcenia, nie było w stanie sprostać realiom walki o wolność.

„Przygotowanie” jako wstęp do dramatu

Pierwsza część „Kordiana”, zatytułowana „Przygotowanie”, rozgrywa się w mrocznej scenerii – zrujnowanej chatce czarownika Twardowskiego, pośród dzikich szczytów Karpat. Scena ta, dziejąca się w sylwestrową noc 1799 roku, jest bardzo symboliczna. Szatani, którzy się w niej pojawiają, zapowiadają nadchodzące sto lat cierpień dla ludzkości, a szczególnie dla Polski. Ich demoniczny zegar dziejów odmierza czas nieszczęść, które mają dotknąć naród, a oni sami planują przygotować jego przywódców – ludzi, którzy zamiast przynieść wyzwolenie, doprowadzą Polskę do zguby. Diabły przygotowują wodzów zrywu i najważniejsze osoby w państwie, wrzucając do kotła symboliczne przedmioty i ingrediencja, odpowiadające konkretnym cechom. Słowacki wyróżnia tutaj sześciu ważnych ludzi tamtych wydarzeń:

  • Józefa Chłopickiego – dyktatora powstania, człowieka starego i o konserwatywnych poglądach. Słowacki zarzuca mu zbytnie posunięcie w wieku, brak inicjatywy i bycie napoleońską "szpilką" przesuwaną po mapie Europy
  • Księcia Adama Czartoryskiego – ministra spraw zagranicznych i prezesa Rządu Tymczasowego we Francji. Niesławą okryć go miała zbytnia niechęć do walki oraz przesadna ostrożność działań. Mimo tego odznaczał się rozsądkiem nawet według Słowackiego
  • Generała Jana Skrzyneckiego – odznaczony w bitwie pod Grochowem, 26 lutego 1831 roku został wodzem naczelnym powstania. Tam jednak nie wykazał inicjatywy strategicznej i skłócony z Sejmem wystąpił z armii. Słowacki zarzuca mi nieumiejętne dowodzenie, tchórzostwo
  • Juliana Ursyna Niemcewicza – zasłużony dla kraju poeta, pisarz i poseł. Współtwórca konstytucja 3 maja uczestniczył w insurekcji kościuszkowskiej. Wieszcz widzi w nim jednak zapatrzonego w przeszłość człowieka, który mimo licznych talentów jest "eunuchem", bezpłodnym dla sprawy narodowej
  • Joachima Lelewela – członek Rządu Narodowego, wybitny historyk. W dramacie oskarżony został o chwiejne przekonania, dławienie aktywnej postawy młodzieży i brak zdecydowania wobec sprawy detronizacji cara Mikołaja I jako króla Polski
  • Generała Jana Krukowieckiego – sprawował dowództwo w bitwie pod Białołęką. Podczas starcia o Olszynkę Grochowską odmówił wypełnienia rozkazu kontrnatarcia gen. Chłopickiego, czym walnie przyczynił się do klęski Polaków. Został gubernatorem Warszawy, a pod koniec powstania przewodniczył Rządowi Narodowemu. Jako konserwatysta zainteresowany był pertraktacjami z Paskiewiczem bardziej niźli walką. Poeta przedstawia go jako zdrajcę, który opuścił ginących w Warszawie żołnierzy i nie przygotował stolicy do oblężenia.

Prócz przywódców, diabłom udaje się również stworzyć całe rzesze "ospałych rycerzy" i "mówców plemię". Obie te grupy pomagają scharakteryzować podejście Słowackiego do powstania. Jego klęskę widział on w zbyt wielkiej liczbie sporów politycznych oraz zbyt małym zaangażowaniu zbrojnym równie mocno, co pośród słabych przywódców. Prócz nich autor dokonuje również krytyki członków wszelkich tajnych stowarzyszeń. Postaci Księdza i Prezesa w „Kordianie” reprezentują odmowę działania, wynikającą z połączenia strachu przed czynem i moralnych rozterek związanych z ideą carobójstwa. Argumentują oni, że skrytobójczy mord, nawet w imię patriotyzmu, pozostaje grzechem i naruszeniem boskiego prawa. Ich postawę można również tłumaczyć historycznym kontekstem – Stanisław August Poniatowski, ostatni król Polski, formalnie zrzekł się tronu na rzecz Katarzyny II, co skomplikowało ocenę prawną i moralną kolejnych aktów oporu. Słowacki jednak krytycznie odnosi się do ich postawy, widząc w niej raczej „starczą słabość” niż autentyczne przekonania. Próby powstrzymywania młodzieży od czynu i zachowywania status quo są w jego ocenie przejawem lęku przed zmianą, a nie wyższej mądrości. W ten sposób poeta obnaża brak odwagi i wizji starszego pokolenia, które staje się hamulcem dla działań patriotycznych.

Słowacki w swojej ocenie spiskowych stowarzyszeń jest równie bezlitosny, określając je mianem „karłów na szczudłach udających gigantów”. To wyraz jego rozczarowania ich pozorną wielkością – ludzie ci z jednej strony deklarują wielkie ideały i ambicje, z drugiej zaś okazują się niezdolni do podejmowania rzeczywistych działań. Poeta piętnuje ich brak determinacji, odwagę ograniczoną jedynie do słów i wieców, oraz nieskuteczność w organizowaniu poważnego oporu przeciwko wrogowi. 

Pomimo ostrej krytyki skierowanej wobec uczestników powstania listopadowego, Słowacki nie odrzuca samej idei zrywu. Wręcz przeciwnie, zgodnie z koncepcją winkelriedyzmu, uważa powstanie za konieczne w kontekście walki o wolność i przeciwstawiania się tyranii. W jego ocenie tragizm powstania polega na rozdźwięku między szlachetnymi intencjami młodych powstańców a brakiem kompetentnego przywództwa, jakie mogłoby przekuć te intencje w sukces. Słowacki nie zalicza się do tych, którzy negatywnie oceniają powstanie jako wydarzenie samo w sobie, lecz raczej skupia się na jego błędach organizacyjnych i zmarnowanych szansach, jakie były efektem nieskuteczności starszego pokolenia.

Słowacki dostrzega w młodzieży największy potencjał rewolucyjny, widząc w niej pokolenie pełne zapału, gotowości do walki i poświęcenia. To właśnie młodzi powstańcy, według niego, byli prawdziwym nośnikiem wartości patriotycznych, choć ich zapał został zaprzepaszczony przez starsze generacje i elity polityczne. W tym sensie poeta przedstawia młodzież jako ofiarę historycznych okoliczności – ludzi pełnych idei i odwagi, którym jednak brakowało wsparcia, organizacji i strategii. W ich heroizmie Słowacki widzi wielką wartość, nawet jeśli ostateczny rezultat powstania był klęską. To wyraz jego wiary w młodzież jako motor zmian, a jednocześnie gorzkie oskarżenie starszych pokoleń o niewykorzystanie tego potencjału.


Przeczytaj także: Kordian – problematyka

Aktualizacja: 2024-11-26 09:38:12.

Staramy się by nasze opracowania były wolne od błędów, te jednak się zdarzają. Jeśli widzisz błąd w tekście, zgłoś go nam wraz z linkiem lub wyślij maila: [email protected]. Bardzo dziękujemy.