Porfiry Pietrowicz jest bohaterem powieści Fiodora Dostojewskiego „Zbrodnia i kara”. Był sędzią śledczym w petersburskiej policji. W swojej pracy potrafił posługiwać się, nie tylko twardymi dowodami, ale też analizą psychologiczną podejrzanych.
Pietrowicz był jeszcze młodym mężczyzną, miał około trzydziestu pięciu lat. Był niski i tęgi. Podobnie jak większość osób, piastujących funkcje publiczne, musiał wyglądać schludnie i elegancko. Był więc zawsze gładko ogolony. Miał dobrotliwą twarz, ale uwagę przykuwały jego przenikliwe, wodniste oczy.
Mężczyzna był krewnym Razumichina, przyjaciela Raskolnikowa. Jako sędzia śledczy, zajmował się sprawą morderstwa lichwiarki Alony Iwanownej i jej siostry, Lizawiety. Bohater poważnie podchodził do swoich obowiązków. Faktycznie zależało mu na znalezieniu winnego. Zapowiedział, że przesłucha wszystkich klientów lichwiarki. Szybko domyślił się, że któryś ze zdesperowanych biedaków, mógłby dopuścić się morderstwa, żeby odzyskać zastaw lub zdobyć środki na życie. Porfiry nie dysponował twardymi dowodami, dlatego musiał prowadzić śledztwo w inteligentny sposób.
Okazało się, że Porfiry jest dobrym psychologiem. Gdyby nie potrafił czytać między wierszami, z pewnością nie domyśliłby się, że to Raskolnikow jest mordercą. Rodion początkowo myślał, że jest wystarczająco silny, aby po dokonaniu zbrodni, zachować spokój i wrócić do normalnego życia. Z czasem okazało się jednak, że Raskolnikow powiela błędy, typowe dla sprawców poważnych przestępstw. Wracał na miejsce zbrodni, wciąż mówił o morderstwie i stopniowo popadał w obłęd. Do jego paranoi przyczyniła się dociekliwość Porfirego.
Pietrowicz był trudnym przeciwnikiem. Zapamiętywał każde słowo podejrzanego, nawet podczas prywatnych rozmów. Nie atakował Raskolnikowa, ale starał się uśpić jego czujność. Celowo rozpoczynał rozmowę na błahe tematy, żeby podejrzany poczuł się swobodnie i przestał pilnować się w jego towarzystwie. Porfiry wyciągał trafne wnioski ze słów Raskolnikowa. Bacznie obserwował też jego zachowanie, przez co łatwo wyczuł u podejrzanego napięcie.
Ważnym momentem była dyskusja na temat artykułu Raskolnikowa, zatytułowanego „O zbrodni”. Rodion przyznał wtedy, że jego zdaniem, wybitne jednostki mają prawo do popełniania niemoralnych czynów, ponieważ są ograniczane wyłącznie przez własne sumienie. Porfiry zaczął prowadzić z podejrzanym psychologiczną grę. Doprowadził do konfrontacji z Mikołajem, malarzem pokojowym, niesłusznie oskarżonym o morderstwo lichwiarki i jej siostry. Był przekonany, że widok niewinnego człowieka, który zaraz może zostać skazany na wieloletnią katorgę, poruszy sumienie Raskolnikowa.
W końcu, Porfiry postanowił odkryć karty i działać bardziej bezpośrednio. Odwiedził Rodiona w domu i przyznał, że wie, co zrobił. Poradził mordercy, żeby dobrowolnie przyznał się do winy. W ten sposób, Raskolnikow mógł uniknąć bardziej surowej kary i zachować resztki godności. Porfiry dobrze poznał Rodiona, dlatego wiedział, że posłucha jego rady. Okazało się, że się nie mylił.
Porfiry był bardzo dobrym śledczym. Udało mu się wejść w środowisko Raskolnikowa, co znacznie ułatwiło pojmanie sprawcy. Rodion miał wrażenie, że Pietrowicz go prześladuje. Bohater w rzeczywistości jednak wywiązywał się ze swoich obowiązków.
Aktualizacja: 2022-08-11 20:23:58.
Staramy się by nasze opracowania były wolne od błędów, te jednak się zdarzają. Jeśli widzisz błąd w tekście, zgłoś go nam wraz z linkiem lub wyślij maila: [email protected]. Bardzo dziękujemy.