I.
Mniejsze co do rozmiaru — nie co do uroku,
Każą równie jak Tatry wielbić mistrza swego,
Po bokach wstają ściany rozmiaru dzikiego
A łożyskiem granitów leci toń potoku...
Strzałą pomyka łódka — jak koń rozkiełznany —
Cuda wstają po cudach!... oto Sokolica
Szczyty w Girlandach lasów wieją — a gromnica
Świata — nów spłynął blady nad różowe ściany —
Z wałów na wały pędzi łódź — rzuca się — biada!...
Przez skał krawędzie sadzi... aż na głąb wypłynie,
I już sunie jak dusza po życia głębinie —
Z daleka głos anielski w skałach gdzieś przepada,
To dzwon Szczawnic wieczorny — co jak dusza rada
Z więzów ciała już wolna — wśród błękitów ginie...
II.
Owy dzikie Pioniny!... boskie Tatr wnuczęta,
Słońce wam ozłociło czoła koronami,
Skronie wasze się lasów oplotły wieńcami,
U stóp gra wodospadów — z chmur kraczą orlęta —
A jak tam chrobre Tatry — tak i wy w niebiosy,
Tęskniąc jedne nad drugie, w chmury pniecie czoła,
Tak jak gdybyście zemsty wołały anioła
Piramidy natury! milczącemi głosy —
Gdy łódź sunie jaskółką — góral co wiosłuje,
Dzikie pieśni mi silną piersią wyśpiewuje:
O dziejach, co przewiały jako sen na ziemi,
O hordach zbójów wzrosłych między skały temi —
Dzika pieśń — głos człowieczy — jak te fale płyną —
Wyście tylko ostały nad wieków drużyną!...