Ku ocknionemu mgła siwieje,
I śliwy, rosą obryzgane,
W pajęcze nici omotane,
Zwołują duchy i nadzieję.
Przez oszronione malachity
Jagody toczą się murawą
I w zmierzchu przebłyskują rdzawo,
Jak nakrapiane aksamity.
Poczem szlichtady. Siność chlusta,
Z przerębli bulgot szemrze błogo,
I parującą zwilża trwogą,
Korynno! niedomknięte usta.
Wandzie Telakowskiej