Pracownia artysty

Na‎ ‎samym‎ ‎wstępie‎ ‎woń‎ ‎kwiatów‎ ‎cię‎ ‎wita,
Gdy‎ ‎wchodzisz,‎ ‎odurza‎ ‎mile,
Tutaj‎ ‎się‎ ‎sztuka‎ ‎z‎ ‎człowiekiem‎ ‎zbratała,
Co‎ ‎tworząc‎ ‎przecierpiał‎ ‎tyle.
Komnata‎ ‎jasna,‎ ‎obszerna,‎ ‎słoneczna,
Zacisze,‎ ‎gdzie‎ ‎spokój‎ ‎gości,
Tyle‎ ‎pamiątek‎ ‎gdzie‎ ‎spojrzysz‎ ‎dokoła,
Wszystko‎ ‎tchnie‎ ‎czarem‎ ‎twórczości.
Na‎ ‎głównej‎ ‎ścianie‎ ‎odlew‎ ‎Donatella
Przedstawia‎ ‎Cecylię‎ ‎świętą,
Która‎ ‎za‎ ‎wiarę‎ ‎śmierć‎ ‎w‎ ‎Rzymie‎ ‎poniosła,
I‎ ‎w‎ ‎własnym‎ ‎domu‎ ‎ją‎ ‎ścięto.
Ta‎ ‎wielka‎ ‎Święta‎ ‎mistyczną‎ ‎poezją
I‎ ‎sztuką‎ ‎Bogu‎ ‎służyła,
Muzykę‎ ‎wielbiąc‎ ‎rozśpiewaną‎ ‎duszą,
Patronką‎ ‎dźwięków‎ ‎jej‎ ‎była.
Na‎ ‎jej‎ ‎pamiątkę‎ ‎cały‎ ‎świat‎ ‎artystów
Ze‎ ‎czcią‎ ‎dziewicę‎ ‎wspomina,
Gdy‎ ‎się‎ ‎zabiera‎ ‎do‎ ‎swej‎ ‎twórczej‎ ‎pracy,
W‎ ‎jej‎ ‎imię‎ ‎ją‎ ‎rozpoczyna.
Tuż‎ ‎boczne‎ ‎ściany,‎ ‎pokryte‎ ‎wieńcami,
Przybytek‎ ‎sztuki‎ ‎zdradzają,
Szarfy‎ ‎z‎ ‎napisem‎ ‎różnokolorowe
Już‎ ‎cię‎ ‎na‎ ‎progu‎ ‎witają!
Trzy‎ ‎okna‎ ‎strojne‎ ‎w‎ ‎zieleń‎ ‎egzotyczną.
Na‎ ‎środku‎ ‎—‎ ‎dusza‎ ‎mieszkania‎ ‎—
Fortepian‎ ‎stoi,‎ ‎na‎ ‎którym‎ ‎mistrz‎ ‎grywa
Dniem,‎ ‎nocą‎ ‎czasem‎ ‎do‎ ‎rana.
To‎ ‎jego‎ ‎skarbiec,‎ ‎świat‎ ‎cały‎ ‎na‎ ‎ziemi,
On‎ ‎w‎ ‎niego‎ ‎życie‎ ‎przelewa,
Wezbraną‎ ‎piersią,‎ ‎tonami‎ ‎pełnemi
Zmrożoną‎ ‎ludzkość‎ ‎ogrzewa.
Po‎ ‎lewej‎ ‎stronie‎ ‎biurko‎ ‎hebanowe,
Na‎ ‎niem‎ ‎przedmiotów‎ ‎moc‎ ‎cała,
Zbiór‎ ‎fotografii‎ ‎osób‎ ‎sercu‎ ‎drogich,
I‎ ‎Venus‎ ‎z‎ ‎marmuru‎ ‎biała.
Środkiem‎ ‎kapela‎ ‎z‎ ‎misternych‎ ‎postaci,
Antyki‎ ‎lata‎ ‎przetrwały,
Figurki‎ ‎złote‎ ‎pod‎ ‎sam‎ ‎koniec‎ ‎życia
Tu‎ ‎sobie‎ ‎miejsce‎ ‎obrały.
Wśród‎ ‎nich‎ ‎arlekin‎ ‎o‎ ‎poważnej‎ ‎minie
Kulkami‎ ‎sztuczek‎ ‎próbuje,
Jako‎ ‎stróż-trefniś‎ ‎w‎ ‎pracowni‎ ‎artysty,
Bawi‎ ‎go,‎ ‎domu‎ ‎pilnuje.
To‎ ‎też‎ ‎w‎ ‎nagrodę‎ ‎za‎ ‎tę‎ ‎służbę‎ ‎wierną
Artysta‎ ‎pieśń‎ ‎skomponował,
Jemu‎ ‎poświęcił,‎ ‎„Arlekinem"‎ ‎nazwał
I‎ ‎Leszetyckiej‎ ‎darował.
Odtąd‎ ‎Arlekin‎ ‎niewolnikiem‎ ‎prawie
Bo‎ ‎w‎ ‎służbie‎ ‎tej‎ ‎pięknej‎ ‎pani
Stracił‎ ‎swobodę,‎ ‎humor‎ ‎niezrównany,
Wciąż‎ ‎hołdy‎ ‎składając‎ ‎w‎ ‎dani.
I‎ ‎nieraz‎ ‎smutny‎ ‎na‎ ‎swym‎ ‎posterunku
Narzeka‎ ‎prawie‎ ‎ze‎ ‎łzami
Na‎ ‎brak‎ ‎wolności‎ ‎—‎ ‎na‎ ‎biurku‎ ‎artysty
Już‎ ‎się‎ ‎nie‎ ‎bawi‎ ‎kulkami.
Po‎ ‎boku‎ ‎meble,‎ ‎a‎ ‎do‎ ‎garnituru
Wszystko‎ ‎starannie‎ ‎dobrane,
Sercem‎ ‎i‎ ‎ręką‎ ‎kochającej-matki
Gniazdko‎ ‎zostało‎ ‎usłane.
Opodal‎ ‎stolik‎ ‎okryty‎ ‎dokoła
Zielonem‎ ‎suknem‎ ‎z‎ ‎haftami,
Ekran‎ ‎z‎ ‎tej‎ ‎samej‎ ‎materii‎ ‎na‎ ‎prawo
I‎ ‎szafy‎ ‎stoją‎ ‎z‎ ‎książkami.
Na‎ ‎półkach‎ ‎książki‎ ‎o‎ ‎złoconym‎ ‎brzegu,
Pewno‎ ‎podarki‎ ‎gwiazdkowe
Z‎ ‎lat‎ ‎bardzo‎ ‎młodych‎ ‎za‎ ‎sumienną‎ ‎pracę,
Lub‎ ‎za‎ ‎świadectwa‎ ‎wzorowe.
Pamiątki‎ ‎owe‎ ‎są‎ ‎w‎ ‎poszanowaniu,
Podług‎ ‎symetrii‎ ‎złożone,
Cały‎ ‎ten‎ ‎pokój‎ ‎jak‎ ‎muzeum‎ ‎małe
Gustownie‎ ‎przyozdobione.
Nad‎ ‎fortepianem‎ ‎robótka‎ ‎kobieca,
Z‎ ‎samych‎ ‎napisów‎ ‎złożona,
Cykl‎ ‎kompozycji‎ ‎artysty‎ ‎zawiera
I‎ ‎między‎ ‎wieńce‎ ‎wpleciona.
Dalej‎ ‎wśród‎ ‎cacek‎ ‎okręcik‎ ‎zielony
Kotwicę‎ ‎zatknął‎ ‎i‎ ‎gości,
Dany‎ ‎artyście‎ ‎na‎ ‎„Lutni"‎ ‎w‎ ‎Poznaniu
Podczas‎ ‎ostatniej‎ ‎bytności.
Stanął‎ ‎i‎ ‎drzemie‎ ‎szczęśliwie‎ ‎u‎ ‎celu,
Wstążki‎ ‎rozwinął‎ ‎jak‎ ‎żagle,
Przybrany‎ ‎w‎ ‎fiołki‎ ‎wziął‎ ‎je‎ ‎pod‎ ‎swe‎ ‎skrzydła,
Jak‎ ‎gdyby‎ ‎odbić‎ ‎miał‎ ‎nagle.
Jeden‎ ‎mu‎ ‎tylko‎ ‎warunek‎ ‎stawiono,
Nie‎ ‎wiem,‎ ‎czy‎ ‎korzyść‎ ‎lub‎ ‎strata‎ ‎—
Że‎ ‎mu‎ ‎nie‎ ‎wolno‎ ‎po‎za‎ ‎Europę
Obcego‎ ‎zwiedzać‎ ‎gdzieś‎ ‎świata!
Tak‎ ‎więc‎ ‎posłuszny‎ ‎w‎ ‎tym‎ ‎pięknym‎ ‎salonie
Przebywa‎ ‎jakby‎ ‎w‎ ‎więzieniu,
Lecz‎ ‎dumny‎ ‎sławą‎ ‎swego‎ ‎mistrza-pana,
Sam‎ ‎chętnie‎ ‎został‎ ‎w‎ ‎półcieniu.

Wierny‎ ‎to‎ ‎obraz‎ ‎pracowni‎ ‎artysty,
Tu‎ ‎żyje,‎ ‎tworzy‎ ‎i‎ ‎czuje,
Tu‎ ‎jego‎ ‎dusza‎ ‎rozśpiewaną‎ ‎harfą
Swą‎ ‎przędzę‎ ‎ludzkości‎ ‎snuje.

Czytaj dalej: W noc wigilijną - Maria Paruszewska

Źródło: Łzy-perły tom 2, Maria Paruszewska, 1912.