Powiedz, czemu od nas stronisz,
Uchodząc gdzieś w góry?
Co cię tak namiętnie ciągnie
Tam w ów las ponury?
Wieczór — towarzystwo miłe;
Przecie w ciemnym lesie
Musisz sam na sam się nudzić —
Tak to zdaje mnie się!...
Żal mi cię; bo co ci powiem,
Tego nie zrozumiesz,
A chociażbyś i uwierzyć
Chciał, pojąć nie umiesz.
Większe niż tu towarzystwo
W lesie na mnie czeka,
Jest tam gości zawsze mnóstwo
Z bliska i z daleka.
Każdy wesół, a ich szczerość
Prosta, aż zuchwała,
A że sobie wszyscy równi,
Zgoda zawsze trwała.
Zawsze dla nich miłym gościem,
Kto do nich przystanie —
Ale, ale trzeba znać już
Wprzody obcowanie
I z duchami i z ptaszkami
I z szelestem liścia,
Bo gdy nie znasz ich języka,
To nie radzę wnijścia.