O słowiku, co me szczęście
Niegdyś podwajałeś błogim
Śpiewem, dzisiaj przezeń dla mnie
Stajesz się okrutnym, srogim.
O słowiku, nie rozczulaj
Przez miłosnych pieśni wdzięki
Mego serca, z każdym tonem
Rosną tego serca męki.
Chwil, których ty byłeś świadkiem,
Nie wróci mi twoje pienie,
A skrwawione serce czerpa
Z niego świeże udręczenie.
Nie rozczulaj mego serca,
Aż się rany w niem zagoją,
Nie rozczulaj, mój słowiku,
Aż się gorzkie łzy ukoją.
Nie rozczulaj — z każdym tonem
Nabrzmiewa mi łzą powieka,
Na ustroniu sobie śpiewaj,
Gdzie cię twa kochanka czeka.