Chłodny ogarnął wieczór już zagrodę,
Z pola wracają pługi i bydlęta.
Domków drzwi skrzypią, z nich bieżą po wodę
Rącze parobki i krasne dziewczęta.
Żuraw nad studnią mocno zadumany,
Wyglądający znudzony wieczora,
Rucha wesoło szyją, dźwiga dzbany,
Co mu podaje dziewica skora.
Głośno żartują zuchwali młodzieńce —
Pewni, że matka ich nie słyszy w domu —
Na twarzach dziewic jaśnieją rumieńce,
Albo przelata uśmiech pokryjomu.
Alić nie jedna przyszła czerpnąć wody
Płocha, wesoła, z jaśniejącem okiem,
Ale wracała z blademi jagody,
Z schylonem czołem i niepewnym krokiem.
A gdy się matka pytała nie jedna,
Powiedz, czy cięższa woda dziś jak wczora;
Albo czyś słaba? — to westchnęła biedna:
Tak woda cięższa i ja jestem chora!