Pamięci mego syna Józefa.
Trzymaj swą boleść w karbach, w karbach najsurowiej,
Trzymaj, jak ptaka w klatce, choćby najokrutniej.
Niechaj się domyślają, lecz niech nikt nie powie:
„Jak ci ludzie nieznośni, że tak głośno smutni.”
Płacz po swych utraconych tylko w samotności,
I wtedy przed szlochaniem zagryzaj swe wargi,
Tłum zewnętrzne wybuchy nad sobą żałości,
Nie roztkliwiaj się próżno przez jęki i skargi!
A nie myśl, że to maska, którą wkłada pycha,
Lub chęć, by ból zgasł rychlej, jak płomień duszony.
Przeciwnie! Bo najtrwalsza bywa boleść cicha
1 najdotkliwszy smutek — w milczeniu znoszony.
(1928)