Mości panowie i goście łaskawi!
Na waszą piję cześć, za wasze zdrowie
I na podziękę wam.
Ten dzień zostawi
W pamięci mojej, w sercu mem, panowie,
Ślad niezatarty. Wśród wrażeń zamieci,
Które, zaledwie powstaną — już znikły,
Jest to dzień dla mnie i zaszczyt niezwykły:
Dziś gośćmi mymi są polscy poeci!
Polscy poeci! Odkąd w ostre kleszcze
Wzięta myśl polska i wola i mowa,
Dziwić się trzeba, że istnieją jeszcze
Wśród nas ci mistrze natchnionego słowa...
Śnieg pokrył pola, żaden zdrój nie płynie,
Straszliwa zima skuła świat w okowy,
A tu słowiki śpiewają w gęstwinie,
Skowronki nucą, jak w ranek majowy...
A tłum powiada: ta rzesza skrzydlata
To niedobitki minionego lata,
To na wymarcie skazana gromada,
Więc przecz ich słuchać? — Mylnie tłum powiada.
Nieprawda! Wiosny to nowej zwiastuny,
Co przez stal lodów, przez śniegów całuny
W ojczystej mowy własnej, świętej szacie
Głoszą ludowi: my trwamy — wy trwacie!
Nie lekkomyślne to, lecz wierne dzieci,
Co strzegą ognia, nim słońce zaświeci...
Bo nie jest wieczna zima, w której hoży
Słychać skowronka śpiew przez śnieżne błonie;
Bo żyje naród, na którego łonie
Pieśniarz pieśń snuje, a poeta tworzy.
(18 kwietnia 1896)