(Z dramatów lotnictwa.)
Pamięci mego syna Kazimierza.
Oderwał się od ziemi... już wzbija się wysoko.
Oderwał się od ziemi... już grąży się w obłoku.
Pomknął, by dla człowieka podniebne podbić światy,
Arcytwór myśli ludzkiej, kunsztowny ptak skrzydlaty.
Przeszywa toń powietrzną i zwały chmur nawylot,
Prześciga wiatr ta trójca: — skrzydliska, motor, pilot.
Cześć im i cześć ludzkości w jej pędzie niedościgłym!...
...Ha... Patrzcie!... Coś się stało z motorem czy ze śmigłem?...
Ptak spada...
spada...
runął!
Bóg wie, czyją to winą...
Maszyna roztrzaskana, a lotnik? — lotnik zginął...
Nic to! — Niech nowi lecą z odwagą nieulękłą,
Choć gdzieś włos ojca zbielał, a serce matki pękło.
(1936)