Wojna

Więc cię poznałem, o Wojno! Tyś wielka, tyś straszna, Wojno?
Jak nawałnica spadasz na ziemię spieczoną i znojną,
Jak tajfun morzem i lądem wstrząsa twa moc i kolebie.
Gdzie stąpisz, nic się nie oprze, nic nie ostoi, prócz ciebie.

Czoło twe w chmurach, z chmur deszcz grotów ognistych strąca;
Głęboko w ziemi twe stopy brózd sznury ryją bez końca;
Krzyże twych ramion stalowych, wszerz rozpostarte jak krata,
Spięły i skuły świat cały od krańca po kraniec świata.
Przed tobą groza i popłoch, jak mrok, co zmysły zasłania;
Za tobą zgliszcza i dymy i męki wyczekiwania.

* * *

Więc cię poznałem, o Wojno! Tyś wielka, tyś straszna, tyś mocna!
Przedtem zdawałaś się ludziom jak złuda, jak mara nocna.
Gdy dzień twój nastał i wokół zorzą zatoczył się krwawą,
Tamto już snem, a tyś jedna —rzeczywistością i jawą.
Tyś jedna pługiem potężnym, co rolę zakrzepłą kruszy.
By w ludach doorać się prawdy, a w każdym człowieku — duszy.

***

Ale przy tobie wieczyście tych dwoje: mąż i niewiasta.
Niewieście z ramion para szkarłatnych skrzydlisk wyrasta,
Naprzód górą szybuje, miecz z laurem w ręku jak świeca,
Usta wołaniem rozwarte, w iskrach i ogniach źrenica.
Mąż kroczy dołem, milczący, jak siewca z spuszczoną głową,
Jak siewca nad skibą rolną, dłonią porusza miarowo —
Chylą się przed nim zastępy, czy pierzcha kto, czy zwycięża...
. . . . . . . . . . .
Imię niewiasty to Sława, a Śmierć — imieniem jest męża.

Czytaj dalej: Z rad dla moich synów - Ignacy Baliński