Przed pomnikiem ks. Józefa Poniatowskiego

(3 maja 1923 r.)

Komu ty jedziesz?...
O, temu jeźdźco
Pytaniem takiem nikt w oczy nie bryźnie,
Bo każde echo w Polsce mu odpowie,
Z każdego grobu poszept się wyśliźnie,
Dzwonom oddźwięknie głos, — że Honorowi
Przez życie służył ten i swej Ojczyźnie...
Aż stanął czwarty — żołnierz w laur spowity, —
Między trzy spiże nasze i granity.

Aż stanął czwarty w stolicy swej ziemi
Pomiędzy Królem, Wieszczem i Uczonym...
Dziś, gdy go widzę oczyma szczęsnemi
W tryumfatorskim geście uwiecznionym
Przez mistrza,— czuję, jak Bóg przedziwnemi
Prowadzi szlaki na padole onym
Nawet pomnika los, i jak łaskawie
Nie dał mu wcześniej stanąć tu w Warszawie.

Król, wieszcz i mędrzec górnie noszą głowy,
Widzą przez chmury, mogli być cierpliwi;
Lecz prawy żołnierz, z głazu czy bronzowy,
Na bój się porwie, na zgon się ożywi,
Gdy brzękną przy nim Ojczyzny okowy,
1 Honor zgrozą lica swe wykrzywi...
Ten spiż — przez sto lat — z warszawskiego brzegu
W rzekę-by nieraz runął w pełnym biegu
Jak do Elstery...

Nie wiem, w satrapy wygnańczym ogrodzie,
Jaka ten posąg toczyła zgryzota,
Lecz dziś, Ojczyźnie zwrócon i swobodzie,
Może spokojnie lśnić, jak bryła złota...
Że nigdy nie stał z Honorem w niezgodzie
W sercach rodaków otwarte ma wrota,—
Niech ze stołecznej świeci nam Warszawy
W słońcu wolności, miłości i sławy!

Czytaj dalej: Z rad dla moich synów - Ignacy Baliński