Dziki to szał był, gdy się opuściłem
Matko! — po świecie, po całym chodziłem
Szukać miłości, zobaczyć gdzie ona,
I miłość miłośnie objąć w me ramiona.
I po ulicach miłości szukałem —
U drzwi, jak żebrak ręce wyciągałem,
Żebrząc o serce takie, które kocha; —
Dali nienawiść mi i śmiechu trocha. —
I wciąż chodziłem i szukałem przecie —
I nie znalazłem miłości na świecie.
Wróciłem chory; smutek w oczach miałem.
A tyś naprzeciw wyszła matko miła,
I w łzie, co drżąca w twych oczach świeciła —
Ujrzałem miłość, której tak szukałem!