Donna Klara

Autor:
Tłumaczenie: Michał Bałucki

Po ogrodzie w cieniu, w chłodzie
Alkadego córka chodzi —
Z okien zamku do jéj uszek
Trąb i kotłów wrzask dochodzi. —

„Ach, już nudzą mnie te tańce,
„I pochlebnych słów tysiące,
„I rycerze, co wciąż mówią,
„Żem tak piękna, jako słońce.

„Wszystko zbrzydło, odkąd rycerz
„Ów nieznany przy księżyca
„Srebrnym blasku tu przychodzi,
„I czaruje i zachwyca!...

„Gdy tak stanie smukły, śmiały —
„To w rycerskiéj swéj odzieży,
„Z lśniącém okiem, bladą twarzą
„Zda się istny święty Jerzy.“ —

Tak dumała donna Klara,
I spuściła na dół oczy —
A wtém stanął przed nią rycerz
Ów nieznany, ów uroczy. —

Rąk ściskanie — ust szeptanie
Trwało chwilę; — po lazurze
Księżyc płynie — wietrzyk chłodzi,
A kłaniają im się róże. —

I kłaniają im się róże
Zapłonione jak dziewica —
— „Ach, powiedz mi, moja luba,
Czemu płoną tak twe lica?“

„To komary tak mnie męczą,
A komary — są w upały
Uprzykrzone i nieznośne,
Jak żydowski motłoch cały.“ —

„Co tam żydy, co komary“ —
Z przymileniem rycerz gada; —
Z migdałowych drzew ze szmerem
Białych kwiatów dużo spada.

Białe kwiaty lecą z drzewa —
Zapach rozlał się po niwie —
„Ale powiedz mi, o miła,
„Czy ty kochasz mnie prawdziwie?“

— „O, ja kocham cię mój drogi —
„Na Chrystusa klnę się rany,
„Co przez tych obrzydłych żydów
„Był tak strasznie mordowany.“ —

— „Co tam Chrystus, co tam żydzi“ —
Rycerz szepta — ściska dłonie;
A lilije białe, senne
W księżycowéj drżą osłonie. —

A lilije senne, białe
Patrzą w gwiazdki migotliwe —
„Ale powiedz mi, o luba,
„Czy przysięgi twe prawdziwe?“ —

„Tak prawdziwe, mój kochany
„Jak, że w moich żyłach nie ma
„Ani kropli z krwi murzynów,
„Ni z plugawych żydów nie ma.“ —

— „Co tam żydy i murzyny“ —
Rycerz szepta coraz słodziéj —
I pod gęste mirtu cienie
Z Alkadego córką wchodzi.

Jakby mięką siatką jaką
Mirt w gałązki skrył ich gęste —
Ciche słowa i westchnienia,
I całusy słychać częste.

Słodką, tkliwą pieśń wesela
Śpiewa w krzaku ptaszek miły,
A robaczki świętojańskie,
Za pochodnie im świeciły. —

A pod mirtem coraz ciszéj...
Aż ucichło... ani słychu...
Tylko mądre mirtu listki
Szepczą sobie coś po cichu....

Wtém muzyka z okien zamku
Oświeconych znów zagrzmiała —
I z rycerza objęć czułych
Donna Klara się zerwała. —

„Już iść muszę, o mój drogi;
„Lecz nim się rozłączysz ze mną,
„Twoje drogie powiedz imię,
„Coś tak długo krył przedemną.“ —

Młody rycerz wziął jéj rękę,
I całował ją po skroni,
I po ustach i po rękach
I tak z śmiechem mówił do niéj:

— „Jam sennoro, twój kochanek,
„Sławionego w niebogłosy,
„Uczonego syn rabina —
„Izraela z Saragossy.“

Czytaj dalej: Do mojej matki - Heinrich Heine