Do Księcia Adama Czartoryskiego generałowicza podolskiego

Już urodzeniu twojemu
Los i Natura to dały,
Co nad kolebką śpiącemu
Piastunki tobie śpiewały.

Dziś serce i umysł szuka.
Zacniejszą wydać różnicę:
Ma w tobie odkryć nauka,
Czego chcą twoi rodzice.

Ta tobie plac ma otwierać
Odwagi, a zdrowej rady;
Gdy trzeba ojczyznę wspierać
I dumne korzyć sąsiady.

Cóżkolwiek stanic załogą,
Byle był honor na przedzie;
Musisz niemylną przejść drogą.
Którędy cnota powiedzie.

Człek wielki, zaszczytu chciwy,
Na chwilę pomyślną czeka;
Ale i traf ten szczęśliwy
Wielkiego żąda człowieka.

Urodziłeś się być panem:
Źniwoć to usług prawdziwych!
Abyś zdolniejszy tym stanem,
Tysiące czynił szczęśliwych.

Niechaj cię duma nie puszy
Ni marny losu blask łudzi:
Wspanialszej nie mając duszy,
Podobnyś do niższych ludzi.

Gdy nędznych rachuba długa
Pod twoim jęczy kajdanom,
Płaczą sieroty, klnie sługa:
Licha to korzyść, żeś panem.

Dopiero doznasz rozkoszy,
Co to mieć piękne sumienie;
Kiedy snu tobie nie spłoszy
Żadne pod oknem skwirczenie.

W spokojnym usnęła duchu
Cnota pod słomianym dachem;
Gdy zbrodnia czuwa na puchu
Między zgryzotą a strachem.

Wieleż ci gotuje sieci
Intryga, próżność, obłuda!
Lecz gdy cię prawda oświeci,
Fałsz swe pozory źle uda.

Niech się pleć biała nauczy,
Jako ma zacnie być tkliwą;
Twe oczy czarne, włos kruczy
Płeć tę uczyni cnotliwą.

Oddając, co służy komu,
W umyśle stój nieodmienny,
By cię poważał brat w domu
I łotr się lękał ościenny.

Wchodząc do wielkiej świątyni,
Oto już stoisz na progu;
I słyszysz, co się tam czyni
Krwi swej, ojczyźnie i Bogu.

Gdy tej okażesz moc duszy
Wśród nas i naszych sąsiadów,
Sława swą trąbą poruszy
Święte popioły twych dziadów.

Czytaj dalej: Dwie lipy - Franciszek Dionizy Kniaźnin