Idę za sławy odgłosem,
Za tkliwej duszy ozdobą,
Ucierając się i z losem, 
I z samym sobą.
Obłudy i żądzy goniec,
Trudzony, mylon, trącany,
Serca mojego na koniec 
Zgoiłem rany.
Jakaż to razem pociecha?
Lube spotykam oblicze.
Do czegóż mi się uśmiecha 
Bóstwo zwodnicze?
O śliczna Różo i słodkiemu
Podchlebiasz czuciu niezmiernie.
Gdzież moja wiosna? i czemu 
Znam twoje ciernie?