Do róży

Idę za sła­wy od­gło­sem,
Za tkli­wej du­szy ozdo­bą,
Ucie­ra­jąc się i z lo­sem,
I z sa­mym sobą.

Ob­łu­dy i żą­dzy go­niec,
Tru­dzo­ny, my­lon, trą­ca­ny,
Ser­ca mo­je­go na ko­niec
Zgo­iłem rany.

Ja­każ to ra­zem po­cie­cha?
Lube spo­ty­kam ob­li­cze.
Do cze­góż mi się uśmie­cha
Bó­stwo zwod­ni­cze?

O ślicz­na Różo i słod­kie­mu
Pod­chle­biasz czu­ciu nie­zmier­nie.
Gdzież moja wio­sna? i cze­mu
Znam two­je cier­nie?

Czy­taj da­lej: Oda do wąsów – Franciszek Dionizy Kniaźnin